W czchowskim Efezie 40 nastolatków uczestniczy w Oazie Nowej Drogi III stopnia. Co ich tu ściągnęło? Bliska relacja z Bogiem i doświadczenie wspólnoty. Tego im trzeba.
Oaza jest niemal na półmetku. W 15-dniowych rekolekcjach Ruchu Światło-Życie (z dniem przyjazdu i odjazdu to 17 dni) uczestniczy 40 młodych osób, nastolatków - po VI, VII i VIII klasie podstawówki. Większość z naszej diecezji, ale są też osoby spoza niej, a nawet spoza granic naszego kraju. Turnus jest więc międzynarodowy.
- Ja jestem pierwszy raz, ale zdążyłam się już oswoić i nie trwało to długo. Spięta czułam się przed przyjazdem, bo nikogo tutaj nie znałam, ale na miejscu wszystkie stresy minęły, bo wszyscy są tu w porządku - mówi Zosia z Laskowej.
Dla większości uczestników nie jest to pierwsza oaza w ich życiu. Nastoletni "weterani" są już i piąty raz. Dla Kamili to trzecia oaza. - Z wieloma osobami umawiamy się na przyjazd tutaj. Oazowy szlak przetarła w naszej rodzinie moja siostra. Co mnie tu przyciąga? Ludzie i bliska relacja z Bogiem, tu można doświadczyć prawdziwej wspólnoty - przekonuje Kamila z Nowego Sącza.
Wiele zajęć odbywa się w grupach, które prowadzi ośmiu animatorów, wspiera ich diakon Grzegorz z tarnowskiego seminarium. Rekolekcje moderuje ks. Michał Pajor. - Podążamy rytmem, który opracował ks. Franciszek Blachnicki, i próbujemy realizować jego wizję. Choć dużo się zmieniło od jego czasów, to jednak wciąż chodzi o to samo - doświadczenie Pana Boga we wspólnocie, w sakramentach, wspólnej modlitwie, w przyrodzie. Program ks. Blachnickiego wciąż działa, mimo że zmieniają się czasy, w których żyjemy, ale człowiek ma to samo serce, ten sam rozum, tę samą duszę, potrzebuje tego samego Boga - mówi kapłan.
Jako diakon współprowadził podobną oazę dwa lata temu. - I był to czas bardzo mocnego doświadczenia przemiany serc młodych osób. Obserwowałem, jak w ciągu zaledwie kilkunastu dni się zmieniali, jak się otwierali, zacieśniali więzi, jak razem stworzyliśmy wspólnotę nie na chwilę, ale trwałą. Teraz zależy mi na tym, by było podobnie. Wiem, że to możliwe, że tak może się stać, bo sam to widziałem na własne oczy - tłumaczy ks. Michał.
Są osoby, które tu doświadczają osobistych przemian. - Moi rodzice są w Domowym Kościele, więc moja formacja w Ruchu zaczęła się już w domu. Rodzice byli tymi, którzy zachęcali do poznawania Kościoła i zgłębiania swojej wiary - mówi Natalia z Laskowej, która na oazie pełni rolę animatorki. - Na moją pierwszą oazę namówiły mnie przyjaciółki. Jedna z nich jest też tutaj animatorem. Te rekolekcje bardzo przeżyłam, do dziś je miło wspominam. Miałam wtedy 15 lat. To była Oaza Nowego Życia pierwszego stopnia - opowiada. - Dzięki oazie wiem, że Bóg jest blisko, akceptuje mnie taką, jaka jestem. Jest dla mnie oparciem i siłą, realnie przekładającą się na życie codzienne. Umocnieniem, kiedy trzeba wyjść ze swojej strefy komfortu. Poza tym wspólnota, jaką tu tworzymy, to jest coś pięknego, serce rośnie - mówi Natalia.
Sprawia wrażenie osoby cichej, spokojnej, raczej zamkniętej, na oazie jako animator prowadzi grupę. - To moja druga oaza w roli animatora. Pierwszą się stresowałam, musiałam przezwyciężyć siebie, martwiłam się, jak to będzie, czy sobie poradzę, a trafiłam na bardzo fajną grupę osób, które się udzielały, chętnie współpracowały. To bardzo mi pomogło. Dziś wiem, że nawet kiedy człowiekowi się wydaje, iż nie jest odpowiednią osobą do jakiegoś zadania, nie trzeba się wycofywać, ale uwierzyć, wyjść ze swojej strefy komfortu i spróbować - przekonuje Natalia nie tylko słowami, ale i swoim przykładem.