Święta Kinga, mimo, że upływają wieki, jest "oczkiem w głowie" nie tylko mieszkańców Starego Sącza.
W czasie kilku minionych lat, po okresie pewnego spowolnienia, można mówić o ożywieniu w rozchodzeniu się jej kultu. Zwłaszcza, jeśli szczególnym jego wyrazem jest pragnienie posiadania i oddania do kultu relikwii świętych.
W 2021 roku relikwie świętej Pani Sądeckiej trafiły do tarnowskiego seminarium duchownego. Św. Kinga modliła się o powołania, jak wówczas mówił w kazaniu ks. Jacek Soprych, o "sól ziemi dla naszej diecezji". W tym samym roku o relikwie swojej patronki postarali się górnicy soli z parafii Chełm nad Rabą. W jej skład wchodzą poza Chełmem Siedlec i Moszczenica. W tej ostatniej miejscowości kilkadziesiąt lat temu uruchomiono wydobycie soli, którego z niewiadomych powodów zaniechano po przemianach systemowych, po tym, jak wydobyto spod ziemi zalewie pół procenta złoża. Górnicy soli, których około 40 pracowało w kopalni, postarali się o relikwie. - W parafii, która cały czas stoi na soli, chcieliśmy ją mieć w kościele z powodów religijnych. By ją czcić, by przypominała nam o tym, co najważniejsze. Ale także św. Kinga w naszym przypadku pomaga w identyfikacji, jest elementem tożsamości - mówił w czasie wprowadzenia relikwii Ryszard Chojnacki, górnik soli z kopalni "Siedlec-Moszczenica".
Rok później św. Kingę uroczyście wprowadzono do kościoła w Biegonicach koło Nowego Sącza, w których w 1269 roku Kinga ufundowała parafię. Dzięki księżnej powstał tutaj także pierwszy kościół pw. św. Wawrzyńca. - Historia pokazuje, że nasza parafia wiele zawdzięcza św. Kindze i siostrom klaryskom, dlatego chcieliśmy, by święta była wśród nas obecna w znaku relikwii - mówił ks. proboszcz Piotr Lisowski.
Wreszcie w ubiegłym roku, 23 lipca, tuż przed wspomnieniem św. Kingi, w kościele parafialnym w Krościenku n. Dunajcem został odczytany papieski dekret, wydany przez watykańską Dykasterię ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, ustanawiający św. Kingę patronką miejscowości.
Święta Kinga przeżywa pewien renesans popularności na Węgrzech. Jest czczona i pamiętana jako córka królewskiego rodu Arpadów, ale jako świętą Kościoła Katolickiego "zawieźli" ją członkowie Stowarzyszenia Świętej Kingi, którzy nawiązali i rozwijają węgierskie kontakty, wspierają pierwszą na Węgrzech parafię pw. św. Kingi w Kungus. - Wiedza o św. Kindze teraz szerzy się na Węgrzech. Odradza się zainteresowanie jej osobą. Węgrzy obecnie bardziej świadomie wracają ku swojej przeszłości, w kontekście więzi i kontaktów z sąsiadami - mówiła "Gościowi Tarnowskiemu" kilka lat temu ówczesna konsul węgierska w Krakowie dr Adienne Körmendy.
Dziś św. Kinga pokonuje nie tylko granice krajów, linie dzielące kolejne gminy czy miasta, ale przede wszystkim przekracza skutecznie granice ludzkiego serca. W czasie tegorocznych obchodów 25-lecia Stowarzyszenia Świętej Kingi kapelan sióstr klarysek ks. Mirosław Łanoszka wygłosił prelekcję o św. Kindze, w której scharakteryzował - w świetle najwcześniejszego żywotu - m.in. osobowość, duchowość i religijność Kingi. - Kanonizując Kingę, Jan Paweł II opisywał jej postawę przede wszystkim w kategoriach wewnętrznej wolności, „kobieta wewnętrznie wolna”. Kinga także daje świadectwo wartości nie tylko dziewictwa, ale także nierozerwalności małżeństwa i godności życia rodzinnego. Taką pokazuje Kingę żywot zwłaszcza w scenie, gdy wyrzuca z domu żonatego rycerza nałożnicę, lub gdy hojnie wspiera i wspomaga kobiety oczekujące potomstwa - mówił ks. Łanoszka.
Kinga naśladuje św. Franciszka i św. Klarę. Pokora, posłuszeństwo i ubóstwo to były dla niej najważniejsze cechy. - Starała się prowadzić możliwie bardzo prosty i niewyszukany poziom konsumpcji. Mięso zamieniła na wodę i ryby. Najmocniejszym znakiem w jej życiu był pocałunek trędowatego. W tamtym czasie, kiedy społeczeństwo było podzielone, był to wyraz uznania równej godności. Znane są fakty, że Kinga przyjeżdżając karetą ze swoimi dwórkami zatrzymywała się przy ludziach pokrytych wrzodami i zapraszała ich do karety - przypominał ks. Łanoszka.
Nic dziwnego, że taka postawa, może prosta, ale szczera, gorliwa, prawdziwa może fascynować także współczesnego człowieka. Znana polska mediewistka prof. Zofia Budkowa tak pisała o św. Kindze: "Drobna, ruchliwa, krewka, nawet popędliwa, energiczna, potrafiła wydobyć z siebie zdumiewającą siłę, imponowała siłą woli, dobrowolnym znoszeniem cierpień fizycznych. Uczuciowa, a bezdzietna, przygarniała czule dzieci krewnych. Jej uczuciowość i temperament znajdowały ujście w gorącej i tkliwej religijności”.