To nic, że na Malniku padało. Deszcz rozmywał kontury falujących pasm górskich, wyciszał i wprowadzał w łagodny nastrój.
Znajdująca się tutaj wieża widokowa należy do jednych z najmłodszych w Małopolsce. Najszybciej można się na niej znaleźć, idąc z ul. Ogrodowej w Muszynie w kierunku cmentarza żydowskiego, przy którym widać oznaczenia żółtego szlaku. Sam kirkut przypomina o wielokulturowej wspólnocie zamieszkującej tę część doliny Popradu. Co prawda, Żydzi zaczęli się osiedlać na tym terenie dopiero z końcem XVIII wieku, kiedy zaczęli władać tutaj zaborcy. Niestety ich obecność, religia i kultura przeminęły bezpowrotnie w czasie II wojny światowej. Muszyńscy Żydzi zginęli głównie w niemieckich obozach w Oświęcimiu, Płaszowie i Bełżcu oraz w licznych egzekucjach na terenie miasta i regionu. Nie mieli też szczęścia Łemkowie zamieszkujący liczne, ludne wsie wokół Muszyny i Krynicy. Nić ich historii przecięli komuniści w czasie akcji „Wisła”, wysiedlając zasiedziałych tu gospodarzy na tak zwane Ziemie Zachodnie. Po Łemkach zostały przepiękne cerkwie, cmentarze i stare drzewa owocowe z niegdysiejszych sadów. Zawdzięczamy im też beskidzkie łąki, na których wypasali owce i bydło. Jeszcze teraz zachwycają swą późnoletnią pięknością i różnorodnością – wspomnieniem, że tak niedawno mieszkali tu obok siebie Polacy, Łemkowie, Żydzi, po sąsiedzku z Węgrami i Słowakami. Nagrobki wyrastające z trawy, tuż przed lasem, przypominają, że ten świat przepadł bezpowrotnie, choć trwa jeszcze w kamiennych skłonach macew, rytmie gontów pokrywających cerkiewne dachy, murach muszyńskiego zamku i bieli dominującego nad ulicą Kościelną kościoła św. Józefa.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.