W lustrze tej lokalnej historii uczuciowego związku dwojga młodych ludzi przeglądają się polskie dzieje pogranicza.
Grupa teatralna z Tylicza zaprezentowała premierę nowej sztuki. Trzygodzinny spektakl „Ciernista młodość” był opowiedzianą w teatralnej formie lokalną historią miłosną dwojga młodych ludzi - łemka Andrzeja Garbery i żydówki Reny Kornreich. Młodzi mieszkali przed wojną w Tyliczu. Zakochali się w sobie, planowali ślub, ale różnice, które ich dzieliły wpłynęły na to, że ten związek nie miał przyszłości. Garbera pojechał do szkoły lotniczej, we wrześniu 1939 roku walczył w eskadrze myśliwskiej, a potem wrócił do Tylicza i zaangażował się w działalność kurierską, przeprowadzając ludzi na Słowację i Węgry. Zmarł w wyniku choroby w 1940 roku. Rena po wybuchu wojny wyjechała na Słowację. Tam aresztowana, znalazła się w pierwszej grupie żydowskich kobiet, które wywieziono do Auschwitz. Przetrwała obóz. Potem pędzona była z innymi do Ravensbrück, gdzie doczekała wyzwolenia i wyjechała do USA. Napisała tam książkę wspomnieniową „Rena's Promise”.
Scenariusz sztuki napisała Gabriela Gorczyca, która wiele lat zaangażowana była w spektakle przygotowywane przez młodzież z grupy apostolskiej. - Któregoś dnia od pani z koła gospodyń „Jarzębinki” usłyszałam, żebym napisała jakiś scenariusz. Szukałam tematu, przypomniała mi się historia o Andrzeju i Renie, zebrałam trochę faktów, na ich motywie napisałam scenariusz, zebrałam chętnych aktorów, wśród których mamy młodzież, osoby dorosłe, ale też dzieci i spotykamy się dziś na spektaklu - mówi Gabriela.
Spektakl zbudowany został na trzech planach historycznych. Jest Rena (w tej roli Teresa Andrejko), która jako niemłoda już kobieta odwiedza Tylicz, a w nim swoją przedwojenną przyjaciółkę, która została w miasteczku. Z tym współczesnym planem przeplatają się historyczne i obyczajowe wydarzenia z czasów dzieciństwa Reny i jej młodości, której ważnym elementem była miłość do Andrzeja, jak i przede wszystkim wydarzenia obozowe.
- Jest książka Reny Kornreich, która nie jest nam znana, ale jej historia już tak, bo żyli ludzie i opowiadali o tym wszystkim, co kiedyś działo się w Tyliczu. Moja babcia jeszcze opowiadała, a urodzona była w 1897 roku, więc pamiętała, czy słyszała dobrze o tym, co działo się przed II wojną w naszym miasteczku - mówi Józef Migacz, który gra ojca Reny.
Młodzi o dziwo mają podobne podejście do historii jak starsi, którzy chętnie wracają wspomnieniami do czasów młodości, a także do opowiadań rodziców czy dziadków. - Ja tę historię Reny i Andrzeja znałem, bo interesowałam się lokalną historią - mówi Mateusz Podolak. - To jest choćby w warstwie obyczajowej fajna, bo ciekawa historia, którą warto poznać, po rzuca trochę światła na historię nie tylko naszego pogranicza, ale i historię Polski - dodaje licealista Krzysztof Pawliszak.
Gabrysia Gorczyca uważa, że spektakl stawia pytania o to, co jest ważne w życiu, o to, czy młodzieńcze marzenia i plany trzeba schować głęboko, kiedy w grę wchodzą zasady, tradycja i obyczaj.
Ale opowiedziana na scenie historia dwójki młodych to także okruch trudnej historii Polski na tym terenie, bo czasy przedwojenne były tu dla ludności polskiej wyjątkowo ciężkie. Duchowni dwóch chrześcijańskich obrządków wiele robili, by między ludnością panowała zgoda, ale wiele się wydarzyło, że nie było to łatwe do zrealizowania. O tym szerzej będzie można przeczytać w numerze 34. „Gościa tarnowskiego” na 18 sierpnia.
(obraz) |