Wszystko jest po coś

Klaudia Zwolińska zdobyła pierwszy medal dla Polski podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu. Od razu wiedziała, że nie zatrzyma go dla siebie, ale podzieli się nim z potrzebującymi.

Ten medal jest dla mnie właściwie bezcenny, bo to symbol ciężkiej pracy i szczyt marzeń sportowych. Zdobycie go, moment gdy możesz stanąć na olimpijskim podium jest marzeniem wielu, jeżeli nie wszystkich sportowców. Pragnę, by to moje spełnione marzenie choć w symboliczny sposób stało się udziałem innych - przede wszystkim tych, którzy przez całe swoje życie od narodzin, muszą bardzo ciężko pracować na każdy swój oddech - zauważa Klaudia Zwolińska z Kłodnego, zawodniczka „Startu” Nowy Sącz, srebrna medalistka igrzysk olimpijskich w Paryżu w kajakarstwie slalomowym, który swój medal przekazała na licytację charytatywną na rzecz Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą.

Licytacja medalu ruszyła dzisiaj i potrwa do 16 września pod tym linkiem: Srebrny medal Igrzysk XXXIII Olimpiady Paryż 2024 od Klaudii Zwolińskiej. Uzyskane pieniądze pozwolą pomóc najbardziej potrzebującym chorym na mukowiscydozę.

Kiedy Klaudia Zwolińska została wicemistrzynią olimpijską w rywalizacji K1 w kajakarstwie slalomowym i wywalczyła w Paryżu pierwszy medal dla Polski, komentator igrzysk zauważył, że jeszcze nie dawno myślała o tym, żeby zrezygnować ze sportu. - Podkoloryzował troszeczkę, bo nie tyle chciałam, co miałam problemy zdrowotne z tarczycą i podejrzewano, że coś nie tak może być z moim sercem. Wtedy przez dwa miesiące nie tylko nie mogłam trenować, ale nawet szybko chodzić. Zagrożenie minęło, ale po coś ten czas był mi potrzebny - mówi Klaudia i trudno nie odnieść wrażenia, że we wszystkim, co ją w życiu spotyka, chce widzieć sens i że jest to po coś.

Po coś też zdobyła medal olimpijski. Od razu wiedziała, że nie zatrzyma go dla siebie, ale podzieli się nim, odda na charytatywną licytację, a dochód z niej postanowiła przekazać na rzecz chorych na mukowiscydozę. Temat jest jej bliski. Boryka się z tym schorzeniem siostra jej narzeczonego Grzegorza Hedwiga, także kajakarza, a druga - Iga - kilkanaście lat temu z powodu tej choroby zmarła. Swego czasu było o tym głośno. Była pierwszą Polką, która miała przeczep płuc, a jej dziennik „Moje życie jest cudem” ukazał się w formie książki.

Klaudia chce pomóc nie tylko chorym na mukowiscydozę, ale także walczy o to, by w Nowym Sączu powstał tor do slalomu z prawdziwego zdarzenia. - Na razie jest w końcu system bramkowy. Jego otwarcie na Dunajcu ma się odbyć 8 września. Na tor jeszcze musimy poczekać, ale wierzę, że i to pokoleniowe marzenie uda się spełnić - mówi Klaudia.

Więcej na ten temat piszemy w papierowym wydaniu "Gościa", który ukazał się na tę niedzielę. Można go przeczytać także tutaj:

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..