Wszystko tu kwitnie - domy, obejścia, kościół, przydrożne kapliczki. Kaplica św. Błażeja najbardziej!
Decyzją Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Tradycyjne malarstwo Zalipia i Powiśla Dąbrowskiego” zostało wpisane na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego. Stało się tak dzięki staraniom Muzeum Ziemi Tarnowskiej oraz licznej grupy malarek - depozytariuszek zalipiańskiej sztuki.
Zabieramy Was więc do Zalipia, choć pewnie wielu było nieraz, ale o tej porze jest tu najładniej! Pachnie jabłkami, a kwitnące ogrody powodują, że kwiaty malowane wyglądają jeszcze piękniej.
- Tradycja przyozdabiania domów malowanymi wzorami kwiatowymi, zwanymi „malowankami”, trwa na Powiślu Dąbrowskim w Małopolsce już od ponad 130 lat. Jest przekazywana z pokolenia na pokolenie, zwykle rodzinnie, „po kądzieli”, matka córce - tłumaczy etnograf Urszula Gieroń z Muzeum Ziemi Tarnowskiej, które od lat organizuje w Zalipiu konkurs „Malowana Chata”, autorka wielu publikacji i wystaw o Zalipiu.
To głównie tam, ale też w okolicznych wsiach, kobiety od pokoleń upiększają malowanymi kwiatami przestrzeń, w której żyją. - Motywami kwiatowymi dekorują wnętrza i ściany domostw, zdobią nimi sprzęty i przedmioty użytkowe oraz tworzą wyroby artystyczne. Tradycja ta jest unikalna w skali Europy nie tylko ze względu na atrakcyjność i walory estetyczne wzorów, ale także z uwagi na jej charakter - swoisty, żywotny, wpisany w życie wsi. Wyróżnia Zalipie i inne malujące wsie na Powiślu Dąbrowskim spośród innych miejscowości, buduje markę i tożsamość malarek, jest powodem do dumy i integracji twórczyń - wylicza pani etnograf.
Trudno nie odnieść wrażenia, że malowanie ma też wymiar terapeutyczny, wyzwala radość, powoduje spełnienie, staje się odskocznią od trudów i szarości dnia. Sprawia, że ludzie stają się otwarci. Zwłaszcza dziś, kiedy mówi się, że wielu zamyka się w swoich domach, to tu zmalowane domostwa wręcz zapraszają, by do nich zaglądać. Niektóre z malarek prowadzą kroniki z wpisami odwiedzających je turystów, np. pani Zosia Janeczek w Niwkach.
Mapkę z lokalizacją tych zagród można dostać w Domu Malarek w Zalipiu, bo przyjeżdżając do Zalipia, najpierw trzeba zajrzeć do Zagrody im. Felicji Curyłowej i właśnie do Domu Malarek, potem do kościoła, który za sprawą Zalipianek kwitnie od lat, a kaplica św. Błażeja to wręcz majstersztyk ukazujący w pigułce ich zdolności. Kwitnie najpiękniej. Tylu odmian kwiatów nie znajdziecie nigdzie na świecie.
Na koniec trzeba zaglądnąć przynajmniej do jednego z domów. My byliśmy nie tylko u pani Marii Cygan i Zosi Janeczek w Niwkach, ale także u pani Zosi Janeczkowej w Zalipiu, której mama i babcia malowały, maluje też jej córka i wnuczka. Sama wyhaftowała kilka sztandarów, setki gorsetów i kilka ornatów. Jeden dla Ojca św. Jana Pawła II w zalipiańskie kwiaty, ale o tym napiszemy więcej w jednym z najbliższych numerów papierowego wydania "Gościa", ale też o niej samej, bo jest chyba najstarszą żyjącą malarką w Zalipiu. Ma 90 lat i wciąż tworzy, wymyśla nowe wzory, a w jej oczach jest tyle życia, że niejeden nastolatek mógłby jej pozazdrościć. Napiszemy też o pospolitym ruszeniu, jakie tu miało miejsce kilkanaście lat temu, a zaczęło się całkiem niewinnie.
Póki co zajrzyjcie do Zalipia i Niwek w naszej galerii zdjęć: