W Łącku odbyły się uroczystości rocznicowe związane z ćwierćwieczem beatyfikacji urodzonej w Zabrzeży służebniczki starowiejskiej bł. s. Celestyny Faron.
Katarzyna (Celestyna to imię zakonne) Faron urodziła się niedaleko Łącka, w Zabrzeży. Matka zmarła, gdy miała 5 lat, ojciec wychowywał synów, a ją na wychowanie wzięli krewni z Kamienicy. Jako 16-latka wstąpiła do zgromadzenia sióstr służebniczek starowiejskich. Chciała, jak pisała, szukać i iść drogą miłość Bożej i drogą ofiarowania. Na co dzień ofiarowała samą siebie Bogu w dobru, które czyniła bliźnim. W czasie próby ofiarowała swoje cierpienie i życie za księdza Władysława Farona, pochodzącego spod Łącka kapłana, który narobiwszy w diecezji tarnowskiej sporego bałaganu, odszedł do Polskiego Narodowego Kościoła Katolickiego, w którym został nawet biskupem. – Siostra Celestyna ofiarowała cierpienia w Auschwitz, także swoją śmierć w intencji nawrócenia tego kapłana, którego nawet nie znała. Stała się, jak chciała, ofiarą całopalną – mówi s. Krystyna Rutka, przełożona prowincji tarnowskiej służebniczek starowiejskich.
Piosenka o bł. Celestynie w wykonaniu DSM z Czarnego PotokuW 1999 roku wraz ze 108 męczennikami II wojny światowej Kościół zaliczył ją do grona błogosławionych. – Z naszego zgromadzenia jest to na razie jedyna siostra, która została wyniesiona do chwały ołtarzy – informuje s. Krystyna.
W Łącku odbyły się uroczystości rocznicowe, w związku z 25. rocznicą beatyfikacji bł. Celestyny Faron. Uczestnicy obchodów zjechali z całej diecezji. Przede wszystkim siostry zakonne, służebniczki starowiejskie, ale też wielu świeckich z bractw celestyńskich, które są poniekąd owocem beatyfikacji. W Łącku, w czasie obchodów, dziewczyny z Dziewczęcej Służby Maryjnej z Czarnego Potoku zaprezentowały spektakl o bł. s. Celestynie Faron, a później wszyscy, którzy przyjechali, modlili się w kościele parafialnym.
Pierwsze takie bractwo powstało w 2008 roku w Łącku. Zostało erygowane oficjalnie rok później. – Ja byłam wtedy w Łącku. Pamiętam beatyfikację, byłam na dziękczynieniu za beatyfikację, potem obchodziliśmy 100. rocznicę urodzin Celestyny i ona stawała się dla mnie z każdą chwilą coraz bliższa – opowiada s. Maria Toczek, służebniczka starowiejska. Ówczesny wikariusz w Łącku ks. Krzysztof Orzeł zaczął dość intensywnie popularyzować postać krajanki, w gruncie rzeczy parafianki, bo kiedy Celestyna przyszła na świat, jej rodzinna Zabrzeż należała do parafii Łącko. Z tego zrodziło się Celestyńskie Bractwo Modlitewne.
– Myśmy wcześniej nie bardzo wiedzieli o Celestynie. Dopiero, kiedy bractwo powstało pootwierały się nam oczy. Ja przystąpiłam może przez bliskość geograficzną sama Celestyna stała się mi bliska. Poza tym ona oddała życie za księdza z Maszkowic, bo ks. Faron z tej miejscowości pochodził, i ja sama pochodzę z Maszkowic. Więc udział w bractwie to dla mnie właściwie spełnienie jakiegoś wewnętrznego obowiązku. Wreszcie połączyła nas wszystkich idea – opowiada Teresa Pustułka z Łącka.
Tą ideą jest modlitwa za powołanych do służby Bożej, za kapłanów. Na modlitwie w tej intencji wierni zbierają się każdego 24. dnia miesiąca, ofiarowują Mszę św. za księży, Komunię świętą.
Idea ta ładnie się rozrasta. 15 lat temu powstała wspólnota bractwa w Łącku. – 14 lat temu u nas w Łodzi. Prowadzimy jako służebniczki starowiejskie Dom Pomocy Społecznej i wówczas, jako owoc nawiedzenia placówki przez ikonę MB Częstochowskiej założyłyśmy bractwo, które działa do dziś, do którego należą siostry i świeccy pracownicy DPS – opowiada s. Zofia Wolska. Modlitwa za kapłanów wiele zmienia. – Mamy poczucie, że to ważne, przykład bł. Celestyny nam to pokazuje. Poza tym to kształtuje nasze spojrzenie na Kościół, na kapłanów, o których staramy się myśleć przede wszystkim z troską – mówi Mieczysław Duda, emerytowany pracownik DPS-u w Łodzi, który także z grupą przyjechał do Łącka.
Siostra Maria Toczek powoli propaguje postać bł. Celestyny w Rzezawie, gdzie teraz pracuje. – Trzeba opowiadać o s. Celestynie, docierać do ludzi, gromadzić. To nie jest łatwe zadanie – przyznaje. Ale przynosi owoce, bo bractwo w Rzezawie jest powoli w fazie organizacji. Podobnie jak w Pogórskiej Woli.
– Siostra Celestyna jest wzorem modlitwy za Kościół, za kapłanów, czy o nawrócenie grzeszników. Ona też pokazuje, że cierpienie, które nas spotyka, może mieć sens, że ofiarowanie go za drugiego człowieka może pięknie owocować. To pokazuje, że ona wychodzi poza ramy nie tylko modlitwy za kapłanów – mówi Marta Ślączka z Rzezawy.
Ksiądz Faron nie wiedział o tym, że jakaś zakonnica się za niego modliła, że poświęciła swoje życie w intencji jego nawrócenia, a ono jednak nastąpiło. W 1948 roku złożył na powrót wyznanie wiary w Kościele katolickim, został posłany na ziemie zachodnie, gdzie gorliwie pracował. Modlitwa i ofiara Celestyny zaowocowały.
– Na razie bractw celestyńskich mamy kilka. Jest w Łącku, poza tym w Kamienicy, Zabrzeży, Porąbce Uszewskiej, Mikluszowicach, Otfinowie, Ptaszkowej. Ich powstawanie jest jakoś świadectwem tego, że następuje cały czas recepcja tego wydarzenia, jakim była beatyfikacja naszej siostry. Mam nadzieję, że będą powstawać kolejne – mówi s. Krystyna Rutka.