Mielec jest miastem lotniczym, ale do czasu podjęcia przez fotografika Bogumiła Krużla projektu wykonania zdjęć lotniczych, miał ledwie kilka ujęć z lotu ptaka.
Jak na miasto tej wielkości Mielec ma chyba unikalną instytucję kultury, którą jest Muzeum Historii Fotografii.
Mieści się w „Jadernówce”, wybudowanym 120 lat temu domu i zakładzie fotograficznym Augusta Jadernego, który kilka lat wcześniej przyjechał do miasta i postanowił się w nim osiedlić. Zakład z tradycjami działał długie lata. Starsi mielczanie zazwyczaj tam mieli wykonywane swoje pierwsze zdjęcia. Potem „Jadernówka” była siedzibą Muzeum Regionalnego, a kiedy przeniosło się ono do Pałacu Oborskich, została – w naturalny sposób – Muzeum Fotografii. Wiktor Jaderny, który po Auguście, swoim ojcu, przejął zakład i miłość do miasta, które dało im przestrzeń do życia, w 1964 roku był jednym z założycieli Towarzystwa Miłośników Ziemi Mieleckiej, kustoszem społecznego muzeum, a przed jego upaństwowieniem oddał większość eksponatów do tworzonego Muzeum Regionalnego. Był czynnym fotografem. – Ja pamiętam miejsce w „Jadernówce”, w którym mistrz Jaderny wykonał moje pierwsze zdjęcie w wieku dwóch lat – mówi Bogumił Krużel, pochodzący z Trzciany koło Mielca, a mieszkający w Krakowie fotografik i muzyk, który w tym samym miejscu otwarł niedawno swoją trzecią wystawę.
– Ona powstawała najdłużej w mojej muzealnej karierze, bo pamiętam, że pierwszy raz Bogumił pokazał część z tych zdjęć w 1998 roku, kiedy mieliśmy wystawę z okazji 100. rocznicy przybycia Augusta Jadernego do Mielca. Zakończyliśmy rzecz całą teraz w roku 2024, więc można powiedzieć, że wykluwała się rekordowo długo – śmieje się Janusz Halisz, kustosz „Jadernówki”.
Dlaczego? Bo „Nalot”, taki tytuł nosi wystawa, którą można oglądać do 31 stycznia, jest panoramą miasta w czasie blisko 30 lat. Po raz pierwszy Krużel wykonał zdjęcia lotnicze miasta, w którym się urodził w 1998 roku. – Chciałem zrobić je między innymi dlatego, że Mielec jest miastem lotniczym, a jest rekordowo mało jego fotografii z lotu ptaka. Jest jakieś zdjęcie z bodajże 1934 roku, potem kilka wykonanych przez Niemców w 1940 i w zasadzie tyle. Pozostałe to zdjęcia samolotów nad miastem, natomiast samego miasta nikt nie fotografował – opowiada Bogumił Krużel.
Może dlatego, że wcale nie jest to takie proste. Dlaczego? – Bo w mieście jest niemało obiektów o znaczeniu strategicznym, więc fotografowanie z samolotu wymagało uzyskania pozwoleń. Kiedy w 1995 roku fotografowałem Kraków, także musiałem otrzymać pozwolenie ze sztabu. Potem oddać materiał do przejrzenia, do akceptacji władzom wojskowym. Kiedy zrobiłem to raz i drugi nabraliśmy zaufania do siebie i o kolejne pozwolenia było łatwiej – tłumaczy autor.
Wykonanie lotniczych zdjęć nie jest łatwe także dlatego, że Bogumił Krużel preferuje bezpośredni kontakt z obiektem, więc zazwyczaj wisi przypięty uprzężą do elementów samolotu zapewniających bezpieczeństwo fotografującemu, jednak czyni to nad przestrzenią, bezkresem, od którego nic go nie oddziela. Wreszcie latanie nad miastem jest trudne, bo trochę trzeba pohałasować. – Kiedy nad częścią miasta lataliśmy, wykonując zdjęcia, wieża kontrolna poprosiła nas, byśmy szybko kończyli, bo ludzie skarżą się na hałas, dzwonią i oni w razie czego byliby zmuszeni do przywołania nas z powrotem na lotnisko. Wiele rzeczy trzeba wziąć pod uwagę – opowiada. Gdyby powiększyć prezentowane zdjęcia to być może dostrzeglibyśmy w oknach ludzi, którzy przyjaźnie machają do aeroplanu, który krąży im nad głowami, ale możliwe też, że to przyjazne machanie mogłoby się wydać złudzeniem, bo w rzeczywistości było trochę jak opędzanie się przed natrętną muchą. Tak czy owak efekt jest niezwykły. Mieszkańcy Mielca oglądający wystawę z sentymentem i aptekarsko porównują poszczególne fragmenty miasta, ci, którzy nie mają emocjonalnego stosunku do zaprezentowanych na fotografiach miejsc zauważą zaś, jak miasto bardzo przez ponad 20 lat się zmieniło.
Bogumił Krużel w tym roku, jak sam mówi, trochę mrużąc oko, obchodzi 40-lecie pracy artystycznej. – W wieku lat 13 wykonałem zupełnie świadomie swoje pierwsze zdjęcie – przyznaje. Dziś z artyzmem i profesjonalizmem zajmuje się tą sztuką na cały zegar swojego nieco ponad 50-letniego życia. Dlatego w rodzinnej Trzcianie koło Mielca z bratem Józefem Janem Krużlem, malarzem, w dniu wernisażu wystawy w „Jadernówce” otwarł podwoje „OborArtu”, najbardziej artystycznej obory w Polsce, ośrodka działań artystycznych.