Ks. Walenty Mróz, kapelan wojny 1920 roku, został pośmiertnie awansowany do stopnia majora.
Uroczystość odbyła się w Koszycach Wielkich, w czasie gminnych obchodów Narodowego Święta Niepodległości. Rozpoczęło się ono od Mszy św. w hali miejscowej szkoły, której przewodniczył bp Stanisław Salaterski.
- Wspominamy dziś szczególnie ks. Mroza, który jest pochowany w grobowcu rodzinnym w Woli Rzędzińskiej, gdzie ma wypisane słowa: "Miłował i służył". Odczytując po latach jego życie, dochodzimy do wniosku, że rzeczywiście one odzwierciedlają prawdę o nim - mówił biskup w kazaniu.
Ksiądz Mróz w czasie I wojny światowej przebywał na zesłaniu w Rosji, po powrocie włączył się w pracę duszpasterską w diecezji, a w czasie wojny polsko-bolszewickiej był kapelanem 201 Pułku Szwoleżerów, który brał udział w Bitwie Warszawskiej. Po wojnie duszpasterzował w Łukowej i Przydonicy. Objął wreszcie probostwo w podtarnowskiej Porębie Radlnej, gdzie spędził II wojnę światową, a miejscowa plebania stała się miejscem, w którym mieszkali uciekinierzy z innych części Polski, a także - co odnotowują historycy - ks. Mróz pomagał rodzinom żydowskim. Po wojnie został proboszczem w Tymowej i przeciwstawiał się odważnie komunistom w powiecie brzeskim.
Adam Ryba o ks. mjr. Walentym Mrozie- Kiedy w latach 1951-1964 był proboszczem w Tymowej, miałem zaszczyt go poznać najpierw jako księdza, który dzieciom rozdawał cukierki albo jabłka, potem jako księdza, któremu służyłem jako ministrant. Schorowany wcześnie przeszedł na emeryturę. Wielu szczegółów z jego życia nikt nie znał, więc ludzie dziwili się, dlaczego ciągle opowiadał o kasztance, o ułanach, a to była jego wojenna miłość, to były jego najlepsze wspomnienia z trudnych, bohaterskich czasów - opowiadał o ks. Mrozie bp Salaterski.
Ksiądz Mróz ma tablicę pamiątkową w kościele w Porębie Radlnej, jego nazwisko wypisano złotymi literami w szkole w Łękawce. - W naszej parafii także o nim pamiętamy - zapewnia ks. Mariusz Żuczek, proboszcz z Tymowej. Wyrazem pamięci jest też nadanie mu przez Ministra Obrony Narodowej pośmiertnie stopnia majora.
- Ta dzisiejsza uroczystość jest ukoronowaniem starań, które podjąłem i które udało się doprowadzić do szczęśliwego końca, a warto było, bo jest obywatelem naszej gminy, urodził się wszak w Woli Rzędzińskej i był uczestnikiem Bitwy Warszawskiej, która była znaczącym wydarzeniem w dziejach naszej ojczyzny - mówi historyk Adam Ryba. Awans na kolejny stopień oficerski, w imieniu rodziny ks. Mroza, odebrał Władysław Karczmarczyk z Woli Rzędzińskiej.
1 sierpnia 1920 r. ks. Mroza przydzielono do 201 Pułku Szwoleżerów. Jego dowódcą był mjr Stefan Hanka-Kulesza. Ksiądz Mróz był kapelanem tego pułku. "Trudności w organizacji pułku były olbrzymie. Brak uzbrojenia, umundurowania, sprzętu, furażu - to wszystko było niwelowane ogromnym zapałem, poświęceniem i patriotyzmem ochotników" - pisze historyk wojskowości Władysław Lewandowski. 2 sierpnia rozdano żołnierzom broń, a już 3 sierpnia odjechali na front. 14 sierpnia pułk walczył pod Nieporętem. Ocalił tu artylerię i wstrzymał pułk strzelców z 27 Dywizji Piechoty Armii Czerwonej. Po odbiciu Radzymina poszedł naprzód. 17 sierpnia ciężki bój stoczył pod Ćwiklinem. - Walcząc pieszo, gdy wyczerpali naboje, ruszyli na nieprzyjaciela na bagnety - mówi A. Ryba. Ksiądz Mróz jako kapelan, towarzysząc żołnierzom, brał udział w Bitwie Warszawskiej, walkach wokół stolicy, które decydowały o losach świata. - Dla nas zostawił wzór, że można miłować i służyć, żyjąc w różnych czasach, i w ten sposób przyczynić się do zachowania wolności ojczyzny, drugiego człowieka, dobra, które człowiek odziedziczył po ojcach. Podobną drogą szli ojcowie naszej niepodległości. Nasze zadanie to przyjąć to wielkie i święte dziedzictwo. Nie zmarnować tego. Być dumnymi, że jesteśmy Polakami, że jesteśmy spadkobiercami takich przodków. Ale dbać o miłość ojczyzny to czuć się też odpowiedzialnymi za jej dziś i za jej przyszłość, także być odpowiedzialnymi za swoje decyzje, żeby one nie były na złość komuś, ale na przyszłość nam - tłumaczył w kazaniu bp Salaterski.