Tarnowscy misjonarze od 25 lat głoszą Ewangelię w Kazachstanie – kraju islamu i ateizmu. Wspólnoty, którym posługują, są niewielkie, ale pokazują, że w Kościele wcale nie chodzi o statystyki.
Krąży powiedzenie, że pierwszym ewangelizatorem Kazachstanu był Stalin. Swoisty paradoks, bo nie taki miał zamiar, ale to zsyłki do łagrów, które nakazał, sprawiły, że dotarli tam pierwsi katolicy – Polacy z Kresów Wschodnich, Ukrainy, Białorusi, Niemcy nadwołżańscy, Litwini. Obszarem, gdzie najliczniej osiedlani byli katoliccy zesłańcy, była Karaganda i jej okolice. Wiarę zachowywali i przekazywali głównie w rodzinach, ponieważ nie mieli tam swoich kościołów, a księża w większości zginęli w łagrach. Dopiero stopniowa odwilż sprawiła, że docierali tam kolejni katoliccy księża i powstawały kościoły. Pierwsi misjonarze z Tarnowa dotarli do Kazachstanu na zaproszenie Jana Pawła II, który w lipcu 1999 roku ustanowił nowy porządek kościelny w granicach Republiki Kazachstanu. Utworzono tam wówczas nową diecezję w Karagandzie, bezpośrednio podporządkowaną Stolicy Apostolskiej, i trzy nowe administratury apostolskie: w Ałmatach, Astanie i Atyrau. – Administratura w Atyrau potrzebowała administratora apostolskiego, o którego przez Jana Pawła II został poproszony ówczesny biskup tarnowski Wiktor Skworc. Ze strony biskupa Wiktora padła odpowiedź: „Nie odmawiamy Ojcu Świętemu. Życzenie spełnimy” – wspomina ks. Krzysztof Czermak, dyrektor Dzieła Misyjnego Diecezji Tarnowskiej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.