Tarnowscy misjonarze od 25 lat głoszą Ewangelię w Kazachstanie - kraju islamu i ateizmu. Z okazji jubileuszu dziś przypominamy początki tej misji.
Z okazji 25-lecia działalności misyjnej tarnowskich księży w Kazachstanie przygotowaliśmy cykl artykułów opowiadających o tej misji, o jej początkach, trudach i radościach. To niełatwy misyjne teren. Polityka Stalina polegająca na ateizacji narodów sprawiła, że po rewolucji prawie wszystkie świątynie w ZSRR zostały zburzone, zamknięte lub przemienione na inne cele. Dotyczyło to także cerkwi i meczetów. Jej efektem jest fakt, że Kazachowie, którzy uważają się za wyznawców islamu, wiary w większości nie praktykują. Przynajmniej nie praktykowali 25 lat temu, bo dziś i to powoli się zmienia.
Swoistym paradoksem jest to, że właśnie Stalina uważa się za pierwszego „ewangelizatora” Kazachstanu. Oczywiście nie taki był jego cel, ale to stalinowskie zsyłki do łagrów sprawiły, że dotarli tam pierwsi katolicy - Polacy z Kresów Wschodnich, Ukrainy, Białorusi, Niemcy nadwołżańscy, Litwini. Tyle że kościołów tam nie mieli, a i księża w większości ginęli w łagrach. Wystarczy przypomnieć sobie historię bł. ks. Władysława Bukowińskiego, która uświadamia, w jakiej rzeczywistości żyli katoliccy zesłańcy. Wiarę zachowywali i przekazywali głównie w rodzinach. To dopiero stopniowa odwilż sprawiała, że docierało tam coraz więcej katolickich misjonarzy i budowano tam kościoły.
Obszarem najliczniej zamieszkałym przez katolickich zesłańców na kazachstańskiej ziemi jest Karaganda i jej okolice. To tam Stolica Apostolska, kiedy stało się to możliwe w 1991 roku, powołała pierwszą i jedyną nie tylko na Kazachstan, ale i całą Azję Środkową administraturę apostolską.
Pierwsi misjonarze z Tarnowa dotarli do Kazachstanu na zaproszenie samego papieża Jana Pawła II, który w lipcu 1999 roku ustanowił nowy porządek kościelny w granicach Republiki Kazachstanu. Utworzono tam wówczas nową diecezję w Karagandzie, bezpośrednio podporządkowaną Stolicy Apostolskiej, i trzy nowe administratury apostolskie: w Ałmaty, Astanie i Atyrau.
- Administratura w Atyrau potrzebowała administratora apostolskiego, o którego przez Jana Pawła II został poproszony ówczesny biskup tarnowski Wiktor Skworc. Ze strony biskupa Wiktora padła odpowiedź: „Nie odmawiamy Ojcu Świętemu. Życzenie spełnimy” - wspomina ks. Krzysztof Czermak, dyrektor Dzieła Misyjnego Diecezji Tarnowskiej.
W obliczu obietnicy danej Janowi Pawłowi II biskup tarnowski zaproponował objęcie funkcji administratora apostolskiego wówczas księdzu Januszowi Kalecie, wikariuszowi w parafii pw. św. Mikołaja w Bochni. Drugim, który otrzymał propozycję pracy misyjnej na kazachstańskiej ziemi, był ks. Waldemar Patulski, wikariusz w Limanowej-Sowlinach. Swoją posługę w tym kraju zaczynali praktycznie od zera. Na terenie administratury w Atyrau, obejmującej obszar dwa razy większy od Polski, była wówczas tylko jedna parafia - w Aktiubińsku. Jak zauważa ks. Krzysztof Czermak, wspólnota ta była jak maleńka wyspa oblana oceanem ateizmu, islamu i różnych innych wyznań. Ją najpierw odwiedzili nasi misjonarze. Do Atyrau dotarli 28 października 1999 roku kupioną w Aktiubińsku wołgą.
Przez pierwszych kilkanaście dni mieszkali w hotelu. Na różny sposób szukali katolików w Atyrau, które w 90 procentach było zamieszkiwane przez Kazachów, a więc ludzi kojarzonych z islamem. - Tylko około 5 procent ludności pochodzenia rosyjskiego oraz szereg mniejszości, m.in. kilkuset Niemców, przyznawało się do katolickich korzeni, ale niewielu z nich znało na pamięć modlitwę „Ojcze nasz” - tłumaczy ks. Czermak.
Choć nasi księża, przybywając do Atyrau, znaleźli się na swoistej „pustyni”, to stopniowo odnajdywali ludzi, w których wiara przetrwała. - Świętymi przekazicielkami wiary, które prawdopodobnie nie doczekają się oficjalnego wyniesienia na ołtarze, były na tym terenie babuszki. Szczególną rolę w Atyrau odegrała m.in. Gerlina Mienich, która w swoim domu organizowała wspólną modlitwę i udzielała chrztu. Odchodzących do Pana katolików odprowadzała na cmentarz. Przy pierwszym spotkaniu z nią, wyznaczony przez papieża administrator apostolski, poddany był swoistemu rodzaju egzaminowi z katechizmu. By udowodnić swą wiarygodność, że przybywa w imieniu Kościoła, by ten Kościół tu tworzyć, musiał powiedzieć wobec babuszki Gerliny „Ojcze nasz”, „Zdrowaś Mario”, „Wierzę w Boga Ojca...” i wymienić najważniejsze święta katolickie - opowiada ks. Krzysztof, dodając, że cztery babuszki, a wśród nich Gerlina, zostały upamiętnione jeszcze za swojego życia na jednym z witraży kościoła w Atyrau.
Jego budowa nastąpiła bardzo szybko. Po zakupie ziemi i uzyskaniu pozwoleń powstał w niecały rok. W ołtarzu głównym znajduje się kopia obrazu Przemienienia Pańskiego z Nowego Sącza. Czczona jest tu także Matka Boża Bocheńska. Całe wyposażenie katedry, ale też wielu kolejnych budowanych na terenie tej administratury kościołów, zaplecza duszpasterskiego, przyjeżdżało tirami z diecezji tarnowskiej. Swój wkład w ich powstanie ma wiele organizacji kościelnych w Polsce i za granicą. Niemałą sumę, 100 tys. dolarów, ofiarował Jan Paweł II.
Kościół pw. Przemieniania Pańskiego w Atyrau i pierwsze chrzty w historii tej wspólnoty. Beata Malec-Suwara /Foto GośćDziś na terenie administratury apostolskiej w Atyrau, którą tworzyli i przez pierwszych 21 lat kierowali tarnowscy księża (najpierw wspomniany Janusz Kaleta, a później ks. Dariusz Buras), jest siedem parafii, z czego jedna - co może dziwić - póki co bez parafian. - Jest to wynikiem uwarunkowań, w których może działać Kościół katolicki w Kazachstanie. Nie można tam głosić Ewangelii poza miejscami, które są oficjalnie zarejestrowanymi jako parafie - wyjaśnia dyrektor Dzieła Misyjnego Diecezji Tarnowskiej.
Co ciekawe, początki ich powstania potrafią być niesamowite, pokazują, jak działa Boża łaska, ale o tym napiszemy w kolejnym odcinku naszego cyklu o tarnowskiej misji w Kazachstanie. Obszerny artykuł na ten temat będzie można przeczytać także w tarnowskim dodatku do papierowego wydania "Gościa", który ukaże się na najbliższą niedzielę 17 listopada.