W Starym Sączu odbyła się promocja książki Piotra Stefaniaka „Potęga świętości” o czterech świętych córkach Beli IV. Autor opowiadał o tych czasach jakby w nich żył.
Wieczór autorski z warszawsko-krakowsko-budapesztańskim pisarzem i historykiem Piotrem Stefaniakiem i jego najnowszą książką „Potęga świętości” zorganizowała starosądecka biblioteka. Dwujęzyczna, polsko-węgierska publikacja to swoista perełka opowiadająca o czterech świętych córkach węgierskiego króla Beli IV - św. Kindze, która swoje życie związała ze Starym Sączem, mniszce św. Małgorzacie uznawanej za patronkę młodych kobiet, bł. Jolencie i uważanej w tradycji za błogosławioną Konstancji. Książka jest bogato ilustrowana wizerunkami świętych sióstr, które powstawały na przestrzeni wieków. Niektóre z nich nigdzie nie były publikowane, jak chociażby miedzioryt prezentujący chrzest św. Kingi, znaleziony przez Piotra Stefaniaka u dominikanek w Keszegu. Wstęp do książki napisała s. M. Teresa Izworska.
W wieczorze autorskim uczestniczyli przedstawiciele starosądeckiego Stowarzyszenia św. Kingi i polsko-węgierskiego Stowarzyszenia "Amici Hungariae". Beata Malec-Suwara /Foto Gość- Wiedza pana Piotra jest niesamowita. Opowiada o tych wydarzeniach jakby w nich uczestniczył, zna fakty, koligacje. Minęło 800 lat, a pan Piotr to wszystko pamięta - mówił nieco żartobliwie wiceburmistrz Starego Sącza Kazimierz Gizicki, który uczestniczył w spotkaniu.
- Wiedza pana Piotra jest niesamowita. Opowiada o tych wydarzeniach jakby w nich uczestniczył, zna fakty, koligacje. Minęło 800 lat, a pan Piotr to wszystko pamięta - mówił nieco żartobliwie wiceburmistrz Starego Sącza Kazimierz Gizicki. Beata Malec-Suwara /Foto GośćGmina Stary Sącz wsparła wydanie tej książki, która ukazała się w roku 25. rocznicy kanonizacji św. Kingi, ale też w Roku św. Kingi na Węgrzech. Autor nie ukrywał, że to właśnie św. Kinga - doskonale znana Węgrom i Polakom - jest motorem tej książki. Sporo też wiadomo o mniszce św. Małgorzacie, uważanej za patronkę młodych kobiet na Węgrzech. Niemniej ciekawa jest jego opowieść o bł. Jolencie - żonie księcia kaliskiego Bolesława Pobożnego i teściowej polskiego króla Łokietka, oraz bł. Konstancji - księżnej halickiej, żonie Lwa Halickiego, założyciela Lwowa.
- To jej córka Świętosława zresztą była tutaj zakonnicą w klasztorze sądeckim, a sama Konstancja przebywała w Starym Sączu podczas słynnego najazdu tatarskiego z 1288-1289 - opowiadał Piotr Szczepaniak, a to tylko jeden z wielu szczegółów i faktów, o których mówił autor.
To jego ogromna znajomość nawet najmniejszych detali, niezwykła pamięć, trzymanie się nie sentymentalnych legend, ale faktów, uczyniły jego opowieść o świętych siostrach dokumentalną, prawdziwą, jakby w tych czasach żył i to wszystko widział. Wyjaśniał również, jak pobożne decyzje sióstr, ich wybór i realizacja drogi świętości wynikały z ich siły, a przekładały się na ich niezależność i miały swoje konsekwencje także polityczne.
Posłuchaj fragmentu:
Piotr Stefaniak o "Potędze świętości"Każda z tych świętych była kobietą wybitną, ich silny charakter widać w ich wyborach, bo, mimo że przyjmowały narzucone im niejako role, to na własnych warunkach. Widać to wyraźnie w ich decyzjach. Kinga od 3. roku życia wychowywana na polskim dworze wyszła za mąż, mając lat 12. - Zaakceptowała to, że będzie żoną księcia krakowskiego, ale żeby nie być własnością rodu Piastów, zrobiła wybieg prawny - zdecydowała, że będzie trwać w białym małżeństwie. Co to oznaczało? Jej prawnym opiekunem nie mógł być wtedy mąż. Gdy złożyła ślub czystości, jej opiekunem stawała się Stolica Apostolska, co dawało jej niezależność, wolność i samostanowienie o sobie. Stawała się wtedy autonomiczna, niezależna od rodu męża - tłumaczył Piotr Stefaniak.
Dowodził, że św. Kinga, mimo upływu ośmiu stuleci mogłaby i dziś być doskonałym wzorem dla przedsiębiorczych kobiet. Taką sama była, o czym świadczą jej dzieła, trwające do dziś, nie tylko klasztor starosądecki, ale uruchomione przez nią chociażby dwie kopalnie soli - w Bochni i Wieliczce.- Nie mówiąc już o jej zasługach przy lokacji Krakowa. Owszem, Bolesław to bardzo gospodarny książę, ale bez impulsu i stymulacji Kingi nie wszystko by mu tak wyszło. Wśród historyków obecnie panuje opinia, że był zdolny, ale wycofany, a psychologia to argumentuje tym, że miał wybitną matkę, wybitną siostrę i wybitną żonę, które go zwyczajnie przytłoczyły - wyjaśniał historyk.
Z kolei św. Małgorzata, nim się urodziła, została przeznaczona do życia zakonnego. Zakonnicą w klasztorze w Veszprem została w wieku zaledwie 3 lat, a mając lat 12 złożyła śluby. Przyszedł jednak taki czas, że ojciec chciał ją zabrać z klasztoru i wydać za mąż, ale ona potrafiła zdecydowanie bronić obranej raz dla niej drogi. Przekonała wówczas prymasa Węgier Filipa, aby udzielił jej uroczystej konsekracji dziewic. Wtedy król nie mógł już jej wydać za mąż.
Środowisko starosądeckie wiele wie o św. Kindze, ale opowieść Piotra Stefaniaka ukazała ją i jej siostry na szerszym tle, ówczesnej epoki, czasów, dziejów, zwyczajów i schematów, które one niejednokrotnie łamały. Beata Malec-Suwara /Foto GośćOpowieść Piotra Stefaniaka stała się również doskonałą kontynuacją tego, który odbył się w sądeckiej bibliotece tydzień wcześniej, a dotyczył św. Elżbiety, która za sprawą św. Kingi stała się patronką starosądeckiej fary. Nie bez znaczenia dla świętych sióstr był jej przykład życia. Była ona bowiem ich ciotką - siostrą ich ojca. Podobne koligacje łączyły je ze św. Jadwigą Śląską. Ta z kolei była siostrą ich babki, matki Beli IV.
Do tematu wrócimy w papierowym wydaniu "Gościa".