Wspólnota w Tarnowie-Krzyżu wraz z nowym rokiem liturgicznym rozpoczęła rok jubileuszowy 100-lecia istnienia... pielgrzymką nadziei.
W pierwszą niedzielę Adwentu w parafii pw. Krzyża św. i Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Tarnowie ks. infułat Władysław Kostrzewa pobłogosławił obraz Chrystusa Ukrzyżowanego, który w tym dniu rozpoczął peregrynować po domach miejscowych parafian. Te odwiedziny Chrystusa chcącego się zatrzymać w każdym domu, u każdej rodziny, która otworzy drzwi, by przyjąć obraz, można nazwać w nawiązaniu do hasła rozpoczętego roku duszpasterskiego pielgrzymką nadziei. Tyle, że ta może potrwać nawet dwa lata.
Parafianie doskonale znają ten wizerunek, gdyż jest to przestawienie krzyża znajdującego się w prezbiterium kościoła. Beata Malec-Suwara /Foto GośćWizerunek, który na tę okoliczność namalował na zamówienie parafii Marek Niedojadło z Tarnowa, autor kilku obrazów znajdujących się w kościele na krzyskim wzgórzu, miejscowi parafianie doskonale znają, gdyż to jest przestawienie krzyża znajdującego się w prezbiterium. Ten z kolei to wierna kopia wiekowego, łaskami słynącego krucyfiksu ze starosądeckiego klasztoru sióstr klarysek.
– To świadectwo intuicji dawnego proboszcza ks. Andrzeja Kmiecika, za którego odbyła się budowa obecnego kościoła, by ten wizerunek umieścić w prezbiterium. Przypomina on o wielu wiekach wiary na tym terenie, zanim parafia powstała. Ta skończy dokładnie 100 lat w maju 2025 roku, ale nie jest ona początkiem wiary na tym terenie. Co znamienne, nazwa miejscowości Krzyż, który dziś jest dzielnicą Tarnowa, wzięła swą nazwę zapewne od krzyża właśnie – zauważa proboszcz ks. Jacek Olszak.
Przypuszcza, że na krzyskim wzgórzu krzyż musiał stać od wieków, być może posadowiony tu jak zwykle na wzniesieniach na znak przyjętego chrześcijaństwa. Prawdopodobnie był tu pierwszy, zanim powstała miejscowość, skoro nazwano ją Krzyżem, a istniała już przed 1404 rokiem.
Pierwsza kaplica na terenie Krzyża została zbudowana przez mieszkańców w latach 1883–1884 jako wypełnienie złożonego ślubu – wotum wdzięczności za ustanie epidemii cholery. W 1873 roku w przeciągu trzech miesięcy zmarło na tę chorobę 150 mieszkańców Krzyża. Ludzie zaczęli błagać Boga o zmiłowanie i oddalenie zarazy, zobowiązując się, że jeśli tak się stanie, oni wybudują kaplicę jako podziękowanie. Ufność i wiara w Bożą opiekę nie zawiodły, ale z powodu braku pieniędzy wypełnienie ślubu opóźniło się. Do budowy kaplicy przystąpiono w 1883 roku na najwyżej położonym w Krzyżu miejscu. Powstała – jak opisywał jeden z mieszkańców Krzyża w „Pogoni” w 1885 roku – bez komitetów i jako „dzieło wyłącznie ofiarności chrześcijańskiej”.
„Tu bez komitetu zwieźli piasek, wapno i cegły, zaś śp. Józef Szebesta za darmo zrobił plan, a potem zwieźli chłopi drzewo (…), a gdy mury stanęły, znaleźli Krzyżanie dobrodzieja w jednym z kanoników katedralnych, który bez komitetu, darował dzwonek na sygnaturkę i obraz wielki do ołtarza, a potem znowu bez komitetu Panny Urszulanki Tarnowskie darowały dwa ornaty z albą i przyborami do odprawiania Mszy świętej potrzebnymi – zaś niektóre Panie z Towarzystwa Różańca Żywego darowały obrusy trzy na ołtarz, dywan, poduszkę, a ks. Jan Oleksik, także bez komitetu darował krzyż na ołtarz – i stało się to tak po cichu, tak prędko, a tak serdecznie i tak ochoczo i bez sesji i bez protokołów” – pisał.
W latach 1909–1910 kaplicę w Krzyżu rozbudowano, a dekretem z dnia 10 maja 1925 roku ówczesny biskup tarnowski Leon Wałęga erygował tu parafię. Obecny kościół powstał w latach 1968–1971. Poświęcenia i intronizacji krzyża, którego wizerunek rozpoczął pielgrzymkę po domach tej parafii, dokonał biskup tarnowski Jerzy Ablewicz. Wówczas w kazaniu powiedział znamienne słowa: „Kiedy dzisiaj wprowadzam do tego kościoła ten święty Krzyż, to pragnę, by On był nie tylko dla parafii krzyskiej, ale dla całego Tarnowa, światłością i bezpieczeństwem”.
Ksiądz infułat Władysław Kostrzewa uczestniczył tu w wielu uroczystościach, m.in. konsekracji kościoła czy poświęceniu krzyża znajdującego się w prezbiterium jako kapelan biskupa tarnowskiego Jerzego Ablewicza. Był w tej parafii też krótko proboszczem na przełomie 1991 i 1992 roku. Beata Malec-Suwara /Foto GośćKsiądz infułat Władysław Kostrzewa uczestniczył wówczas w tej uroczystości jako kapelan biskupa. Był w tej parafii też krótko proboszczem na przełomie 1991 i 1992 roku. Z radością przyjął zaproszenie do Krzyża, by pobłogosławić rozpoczynający peregrynację obraz. Życzył, by był to dla parafii – parafian i miejscowych duszpasterzy – owocny czas. Tłumaczył, że dziś Jezus do każdego z nich mówi jak do Zacheusza: „dziś muszę się zatrzymać w twoim domu”. Wierzy, że ta pielgrzymka Chrystusa Ukrzyżowanego zjednoczy parafian, którzy przybyli tu z różnych stron, wielu pobudowało nowe domy, ale też umocni osobistą więź każdego z Tym, który oddał życie z miłości do każdego z nas i dla naszego zbawienia.
Ks. Mateusz Nowak, który w tym dniu głosił kazania, podpowiadał, jak wykorzystać czas peregrynacji obrazu w swoich domach. Beata Malec-Suwara /Foto GośćWraz z obrazem, do którego feretron wykonał miejscowy organista, peregrynuje modlitewnik „Panie, pobłogosław ten dom” oraz księga pamiątkowa. Ks. Mateusz Nowak, który w tym dniu głosił kazania, zachęcał, by czas, kiedy rodziny będą w domach gromadzić się przed krzyżem, był okazją do wspomnienia tych z naszych rodzin, którym zawdzięczamy swoją wiarę, którzy nauczyli nas modlitwy, przekazali tradycje religijne i modlitewne, być może też pomagali budować ten kościół, by odświeżyć coś z tego, co nas nauczyli, a nam się zapomniało lub spowszedniało. Podpowiadał, by Chrystusowi powierzyć także swoją teraźniejszość, to, czym żyjemy – troski, marzenia, sukcesy, porażki, pomodlić się jedni za drugich, zrobić rachunek sumienia, przeprosić się nawzajem, odnowić przyrzeczenia składane przed Chrystusem kiedyś w kościele, pomyśleć nad przekazem wiary w swoich rodzinach, a także powierzyć Panu Bogu swoją przyszłość i tych, którzy po nas przyjdą.
Posłuchaj:
Fragment kazania ks. Mateusza Nowaka.Jakie nadzieje wiążą parafianie z tą wyjątkową pielgrzymką Chrystusa w ich domach? - Wizerunek Chrystusa Ukrzyżowanego z głównego ołtarza zawsze zwraca moją uwagę, gdy wchodzę do naszego kościoła. Zawsze ja przychodzę do Niego, a teraz On zatrzyma się w moim domu. Mogę popatrzeć prosto w Jego miłujące oczy i powiedzieć Mu, czym żyję, co mnie cieszy, a co boli. Która rodzina nie ma problemów, żeby Mu je oddać? Radości, by się z Nim podzielić? - mówi Maria z krzyskiej parafii.
- Peregrynacja jest dla mnie okazją do osobistej, prywatnej modlitwy. Jest zaproszeniem do pogłębienia relacji z Chrystusem, ale też możliwością zjednoczenia rodziny, wspólnej modlitwy czy śpiewu do Chrystusa Ukrzyżowanego, który jest chyba najbardziej nam - ludziom bliski właśnie na krzyżu - dodaje.