Jest jedna księga w Biblii, która cała składa się wyłącznie z modlitw, a dodatkowo dotyka najtrudniejszych aspektów ludzkiej egzystencji.
Kapucyn o. Piotr Kwiatek, który w dębickiej parafii pw. św. Jadwigi w tym roku głosił kilka konferencji formacyjnych, wspomina, że kiedyś jako bracia zebrali się na kapitule, by wybrać władze zgromadzenia. Akurat był początek pandemii. Wszyscy zachorowali, więc wylądowali w izolatkach. – Wtedy, po tygodniu, jeden z naszych braci, 46-letni brat Sebastian, zmarł. Pamiętam, jak miałem strach w oczach, bo wtedy jeszcze dużo nie wiedzieliśmy, co to będzie, co to jest ta pandemia i tak dalej. Siedziałem w tej izolacji i bałem się. Otwarłem jednak spontanicznie Psalm 27 i czytałem słowa: „Pan światłem i zbawieniem moim: kogóż mam się lękać? Pan obroną mojego życia: przed kim mam się trwożyć?”. Pamiętam, że kiedy modliłem się tym słowem Bożym, moje serce doznawało ukojenia, pewnego spokoju. Myślę, że my dziś też potrzebujemy dużo słowa Bożego, potrzebujemy tej nadziei i siły, którą daje – mówi o. Piotr. Jeżeli zaczynamy rok duszpasterski pod hasłem „Pielgrzymi nadziei”, to jest to także wezwanie do tego, byśmy sami napełniali się tą nadzieją. – W Adwencie w czasie liturgii czytamy słowo, które wzywa do nawrócenia, przemiany, zapowiada Boży świat, przyjście Syna człowieczego. „Nabierzcie odwagi, podnieście wasze głowy”. To znaczy miejcie w sobie nadzieję. Miejcie w sobie tę perspektywę Pana Boga. Skąd ją brać? Właśnie ze słowa Bożego – tłumaczy kapucyn.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.