Warto go odwiedzić w związku z jubileuszem 150. rocznicy powstania Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu.
W I niedzielę Adwentu 2024 r. w Rzymie rozpoczął się jubileusz 150-lecia istnienia Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu. W Wiecznym Mieście bowiem znajduje się dom generalny nazaretanek. Z siostrami, które zjechały na jubileuszowe spotkanie z całego świata, modlił się kard. Grzegorz Ryś. Wyjątkowym wydarzeniem rzymskiego świętowania było umieszczenie relikwii błogosławionych nazaretanek z Nowogródka w Mauzoleum Nowych Męczenników w bazylice św. Bartłomieja. Z pewnością było nim także spotkanie z papieżem Franciszkiem. Rzymski początek miał swoją kontynuację w Niedzielę Świętej Rodziny, podczas której wszystkie domy zgromadzenia uroczyście zainaugurowały obchody jubileuszowe. W diecezji tarnowskiej było tak w Tarnowie i w Tymbarku, choć w mieście nad Wątokiem siostry wzięły udział w otwarciu Roku Świętego w tarnowskiej katedrze, łącząc jubileusz Kościoła z jubileuszem zgromadzenia.
Życie miłości
Zgromadzenie założyła Franciszka Siedliska, która urodziła się 12 listopada 1842 roku w Roszkowej Woli k. Nowego Miasta nad Pilicą. Pochodziła z zamożnej rodziny szlacheckiej. Rodzice, a zwłaszcza ojciec, planowali dla córki życie w świecie, ona jednak już dzieciństwie postanowiła poświęcić się Bogu. Po śmierci ojca, który sprzeciwiał się planom córki, Franciszka została włączona do Trzeciego Zakonu św. Franciszka, ale to - jak się okazało - nie była jej droga. Rozeznawszy swoje powołanie, postanowiła założyć nowe zgromadzenie zakonne. Z tym postanowieniem pojechała do Rzymu i przedstawiła swój plan Piusowi IX. Papież pobłogosławił Franciszce, a ta zabrała się do tworzenia nowej rodziny zakonnej - Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu. Dlaczego tak zafascynowała się Świętą Rodziną jako wzorem dla sióstr? W "Dzienniku" pod datą 12 stycznia 1885 r. zapisała, że życie "naszego Nazaretu" (jak nazywała zgromadzenie) przedstawiało się jako życie miłości:
Na zewnątrz praca, obowiązek, oddanie się na wszystko i spełnienie wszystkiego, czego Pan Jezus wymaga, i wszystko to uprzejmie, miłośnie, pogodnie, swobodnie, aby wszystkich do Pana Jezusa pociągnąć. Ale tam, w głębi duszy, w życiu wewnętrznym, najściślejsze zjednoczenie z Bogiem, miłość najczystsza, poświęcenie, ciągła ofiara, wyniszczenie siebie, zapomnienie o sobie, tam najściślejsza z Panem Jezusem więź. Tak musiał czynić Pan Jezus w Nazarecie.
I tak chciała żyć sama założycielka, jak i jej duchowe córki.
Zza choinki spogląda bł. Franciszka Siedliska - siostra Maria od Jezusa Dobrego Pasterza. ks. Zbigniew Wielgosz /Foto GośćW 13 krajach
W nowym zgromadzeniu, które powstało oficjalnie w 1875 r. w Rzymie, przybrała imię Marii od Pana Jezusa Dobrego Pasterza. Sześć lat później powstał pierwszy dom zgromadzenia w Polsce - w Krakowie, a kolejne w... Chicago (dokąd założycielka i 11 sióstr pojechały na zaproszenie zmartwychwstańców, żeby zająć się m.in. polskimi emigrantami), Paryżu i Londynie. Długie życie Franciszki Siedliskiej dopełniło się ostatecznie 21 listopada 1902 roku. Na ołtarze wyniósł ją Jan Paweł II 23 kwietnia 1989 r. w Rzymie, w tym samym mieście, w którym papieskie błogosławieństwo spoczęło na planie założenia zgromadzenia. A miało ono taką siłę ewangelicznego zaczynu, że kolejne domy zakonne powstawały w Australii, na Białorusi, Filipinach, we Francji, w Hiszpanii, we Włoszech, w Izraelu, na Litwie, w Rosji, USA, Ukrainie i Wielkiej Brytanii. Dzisiaj siostry są w 13 krajach świata na czterech kontynentach. Każdy z domów to Nazaret, który matka założycielka nazwała strażnicą, wypatrującą, gdzie się pali. Oczy sióstr są skierowane zwłaszcza na rodziny, które są głównym adresatem ich działalności. Siostry zajęły się też prowadzeniem internatów, burs, szkół, szpitali, sierocińców, przedszkoli. Opiekują się chorymi i niepełnosprawnymi. Pracują także w parafiach, pomagając w duszpasterstwie.
Oaza wytchnienia
Misja nazaretanek, jak w soczewce, skupia się w Tarnowie na prowadzeniu Środowiskowego Domu Samopomocy im. św. Kingi. Każdy, kto przechodzi rankiem obok domu przy al. Matki Bożej Fatimskiej 6, może zauważyć, jak rodzice co rusz przyprowadzają do sióstr swoje niepełnosprawne intelektualnie dzieci. Dom jest przystanią nie tylko dla 60 podopiecznych z siedmiu gmin, ale przede wszystkim dla rodziców, którzy znajdują tutaj oazę wytchnienia dla swoich dzieci i szansę podzielenia się swoim krzyżem z siostrami i świeckimi pracownikami placówki, bo bywa, że inne domy odmawiają przyjęcia ich dzieci, a siostry - nie. Przecież jak się pali, trzeba gasić. Świadomość, że siostry zawsze pomogą, jest tak mocna, że aż zaskakuje. - 5 grudnia wracamy z rorat z lampionami w rękach i już z daleka widzimy pod drzwiami naszego domu jakieś pudło. Pewno ktoś przywiózł ubrania, bo tak się już działo. Ale teraz było inaczej. Pudło wydawało dźwięki, a po jego otwarciu w małym kojcu stał na tylnych łapkach piesek w czerwonym kubraczku i machał przyjaźnie ogonkiem - opowiada s. Weronika, przełożona i dyrektorka domu. Zwierzęciu towarzyszył rozpaczliwy list właściciela, któremu tak pogmatwało się życie, że musiał wyjechać z miasta, a nie miał odwagi, by oddać psa do schroniska. - To zostawił go nam, ujmując nas komplementem, że "siostry są przecież takie dobre" - wspomina z uśmiechem przełożona. Piesek został i wabi się Puszek. Myślę sobie, że to takie nazaretańskie, bo przecież w domu Maryi, Józefa i Pana Jezusa musiały być zwierzęta... Siostry zastrzegają jednak, że jeden piesek wystarczy.
Odpustowa kaplica
W kaplicy domu, w którym modlą się i siostry, i podopieczni, i ich rodziny, a także członkowie Stowarzyszenia Najświętszej Rodziny, czuć klimat zgromadzenia i jego charyzmat. Uwagę przykuwa dekoracja ołtarza, przed którym stoi figura Dzieciątka Jezus, adorowana przez Maryję i św. Józefa. Zza choinki spogląda bł. Franciszka - Maria od Jezusa Dobrego Pasterza, a niedaleko od jej obrazu połyskują relikwiarze założycielki oraz chluby nazaretanek - męczennic z Nowogródka. Było ich 11. Rozstrzelali je Niemcy. Siostry oddały swoje życie, żeby ocalić życie ks. Zienkiewicza i uwięzionych przez okupantów ojców rodzin. Kiedy wychodzi się z kaplicy, można zobaczyć obraz, na którym namalowano siostry stojące nad wykopanym grobem. Za chwilę słychać będzie strzał z karabinu i kolejne ciało wpadnie do dołu. W Nowogródku zginęłoby 12 sióstr, ale jedna ocalała. Siostra Małgorzata, zwana dzisiaj Strażniczką Tabernakulum (zanosiła w ukryciu chorym Komunię św.), jest kandydatką na ołtarze. Kaplica skupia w sobie całe życie duchowe tak sióstr, jak i podopiecznych. Tutaj odprawiane są dla nich w niedziele Msze św., celebrowane są nabożeństwa, odmawiane są wspólnie modlitwy. W roku jubileuszu zgromadzenia tarnowska kaplica, jak i inne jest także miejscem zyskiwania odpustów. Zgodnie z decyzją papieża Franciszka, od 1 grudnia 2024 r. do 30 listopada 2025 r. każdy, kto nawiedzi kaplicę zakonną, pomodli się w niej sam lub we wspólnocie liturgicznej, może pod zwykłymi warunkami zyskać łaskę odpustu. Ale to nie koniec. Każdy, kto weźmie udział w organizowanych przez siostry jubileuszowych modlitwach czy pielgrzymkach, również poza kaplicą domową, a także, kto odmówi specjalną modlitwę jubileuszową, również może otrzymać odpust.
A oto modlitwa jubileuszowa i odpustowa zarazem:
Medalion z wizerunkiem męczennic z Nowogródka. ks. Zbigniew Wielgosz /Foto GośćNajświętsza Rodzino, błogosław i strzeż wszystkie rodziny świata. Zachowaj je złączone nierozerwalnym węzłem miłości, wierne otrzymanym łaskom i obowiązkom swego powołania. Spraw, aby żyły według prawa i przykazań Bożych, by ich życie było odbiciem Twego życia na ziemi i pozwoliło im kiedyś cieszyć się Twoim szczęściem w niebie. Amen.
Oczy Maryi
Najdłużej w zgromadzeniu (41 lat) i zarazem w tarnowskiej wspólnocie (17 lat) jest s. Weronika, przełożona. Pochodzi z diecezji opolskiej. - W pewnym okresie mojego życia myślałam o wyjeździe na misje, zafascynowana listami od sióstr werbistek, które korespondowały z moją siostrą, jeżdżącą na rekolekcje do różnych zgromadzeń. Pewnego razu siostra przywiozła z takich rekolekcji obrazek ze Świętą Rodziną. Na jego odwrocie było zdanie: "Musisz jak Maryja tak długo wpatrywać się w oczy Jezusa, by w nich odczytać swoją przyszłość" - opowiada siostra. Zdanie tak zapadło jej w pamięć, że kiedy przychodziła do swojego kościoła, wpatrywała się usilnie w oczy Maryi, Czarnej Madonny. - W końcu wyczytałam. Powiedziałam sobie, że pójdę do tych nazaretanek, bo na obrazku był ich adres. Pojechałam na rekolekcje do Częstochowy i poznałam w końcu siostry, zobaczyłam wreszcie, jak wyglądają, bo wcześniej żadnej nazaretanki nie spotkałam. Wróciłam do domu jednak niezdecydowana. Ale kiedy znów spojrzałam w oczy Maryi, postanowiłam wstąpić do zgromadzenia. Powiedziałam mamie wieczorem, że nazajutrz wyjeżdżam do klasztoru. Rano wsiadłam do autobusu, który po drodze się popsuł i odmówił posłuszeństwa. Złapałam jakiegoś stopa do Nysy, a stamtąd dostałam się w końcu do Częstochowy. Z przebojami - uśmiecha się s. Weronika. Pracowała długie lata w Olsztynie i Wadowicach, a ostatnie 17 lat jest w Tarnowie. Pakowała się tutaj ze trzy razy, ale za każdym z nich pojawiała się decyzja przełożonych, by jeszcze w Tarnowie została.
Siostra Łucja trafiła do nazaretanek dzięki swojemu proboszczowi, który poznał siostry podczas jednej z pielgrzymek. Wcześniej korespondowała z różnymi zgromadzeniami, ale żadne z nich nie przyciągnęło jej uwagi na tyle, żeby z nimi złączyć swoje życie. W końcu poprosiła proboszcza o adres do nazaretanek. Napisała list i otrzymała zaproszenie na rekolekcje. Już po nich była pewna, że Nazaret będzie miejscem jej życia. "Ale to się tak szybko nie dzieje, musimy się przecież lepiej poznać..." - usłyszała od siostry. Nie dała jednak za wygraną i wstąpiła do zgromadzenia, mając szansę na ukończenie rozpoczętych wcześniej studiów. W tym roku świętuje 25-lecie bycia w zgromadzeniu.
Najkrótszą drogę - śmieje się s. Wioletta - miałam ona. Kupiła sobie leksykon zakonów, ponieważ czuła, że Pan Bóg ją woła do służenia Jemu i ludziom. Zaintrygowały ją nazaretanki ze względu na opiekę nad rodzinami. - Przez miłość otrzymaną w mojej rodzinie czułam, że to jest ogromny skarb i że warto się o niego troszczyć, pomagając innym w odkryciu tego samego doświadczenia, które ja wyniosłam z domu - opowiada siostra. Kiedy pojechała na rekolekcje, doznała wielkiej otwartości sióstr. I uświadomiła sobie, że to jest jej miejsce.
Dom dla wszystkich
Tarnowski Nazaret jest też miejscem dla każdego, kto chce pogłębić swoją duchowość w klimacie charyzmatu zgromadzenia, na wzór Świętej Rodziny. Z myślą o świeckich powstało Stowarzyszenie Świętej Rodziny, które w Tarnowie skupia ponad 30-osobową grupę świeckich. Spotykają się w zakonnej kaplicy w drugi wtorek miesiąca o godz. 17 na modlitwie, Mszy św. i konferencji. Mają też swoje rekolekcje formacyjne. Kaplica w domu św. Kingi jest tak usytuowana, że każdy może tutaj przyjść, pooddychać klimatem Nazaretu, pomodlić się, a w roku jubileuszowym zyskać odpust.