Wydaje się to w dzisiejszych czasach nieprawdopodobne, ale w parafii Polna działa kółko czytelnicze dla dzieci.
Zaczęło się w wakacje, kiedy Joanna Pokrzyk przyszła do proboszcza ks. Piotra Abrama z propozycją, by dzieciom pozostającym na miejscu organizować przy parafii dwa razy w tygodniu spotkania. – Zgodził się chętnie, ale nie do końca wierzył, czy ktoś byłby zainteresowany – wspomina pani Asia. Tymczasem na pierwsze spotkanie przyszło około 40 dzieci. Na pierwsze, bo na każde kolejne 60 miejscowych dzieciaków przychodziło razem się bawić. Udało się nawet zorganizować wyjazdy na wycieczki do Warszawy i Krakowa. – Całe życie działam blisko branży reklamy i marketingu, więc mam trochę kontaktów i znaleźli się sponsorzy na te nasze działania – dodaje pani Asia. Ludzie, widząc, że to działa, zaangażowali się na swoją miarę, szczególnie mamy dzieciaków, które na różny sposób wspierały akcję, choćby piekąc ciasta na spotkania.
Tymczasem wakacje się skończyły i padło pytanie: co dalej? – To dzieci wymyśliły, żeby się dalej spotykać. To one też w zasadzie wymyśliły, żeby to był klub czytelniczy – tłumaczy Joanna. Klub ruszył po wakacjach. Kiedy wszystkie dzieci uczestniczą w jego zajęciach, to jest ich aż czterdzieścioro. Ale to nie problem. Kłopotem jest wiek dzieci, bo najmłodsi mają 4 lata, a najstarsi chodzą już do 6 klasy szkoły podstawowej, zatem jedno czytają najmłodsi, może nawet nie znają liter, więc jak tu mówić o klubie czytelniczym?
– Podzieliliśmy grupę na pół. Najmłodsza to dzieci od 4 lat do 7 roku życia, zatem do 1 klasy szkoły. Starsza, to dzieci do 6 klasy – informuje Joanna Pokrzyk. Najmłodsi nie czytają, ale to im się czyta. 9 stycznia odbyło się pierwsze w nowym roku spotkanie. Tematem były noworoczne postanowienia. Dzieci usłyszały najpierw fragment opowieści o żółwiu Franklinie. Potem coś z historii biblijnych, i w rozmowie doszły do tego, że to jest czas, może tak samo dobry, jak każdy inny, żeby jednak poukładać niektóre sprawy, żeby porobić postanowienia. Tym zajęły się w drugiej części spotkania, kiedy na „liściach” wypisały swoje postanowienia, wśród których były obietnice, by więcej pomagać mamie, starać się być grzeczniejszymi. Z tych liści powstało drzewo dobrych postanowień.
Swoje postanowienie wpisała także 4-letnia Lenka, która przyznała, że lubi słuchać różnych historii, i że te historie, których słuchają na kółku, są mądre. I chyba wpływają na dzieci, bo skoro mowa o postanowieniach, to mama Lenki wspomina, że Lenka, która ma problem w sprzątaniu po sobie, dziś ładnie zrealizowała postanowienie, że będzie po sobie sprzątać.
- Lenka teraz ma małą siostrę, która jest za mała, żeby się z Lenką bawić, więc lubi chodzić, spotykać się z dziećmi. Chodzi do przedszkola, ale szuka okazji, żeby z dziećmi być jak najwięcej i bardzo lubi zajęcia na kółku czytelniczym. Wiadomo, na razie nie czyta, ale słucha, może coś z tego zostanie. Myślę, że jest to ważne, te próby zaszczepienia jakiejś miłości do książek, bo czasy są takie, że jeśli dorośli dzieciom nie podsuną takiej pasji, czy takiego zwyczaju, i nie pokażą, że to jest ciekawe i fajne, to myślę, że dzieci same ni stąd ni zowąd na to nie wpadną, bo „ciekawsza” jest technologia – mówi mama Lenki, Patrycja Mamro.
Wiedzą coś o tym dzieci ze starszej grupy, które żeby czytać, muszą zazwyczaj odłożyć smartfon na bok. Zresztą w regulaminie klubu czytelniczego, który same zaproponowały, jest taki punkt, że nie korzystamy z telefonów. Dziś na zajęciach czytali, (i wyrywali się do czytania, choć ocen, ani plusów za to nie ma) fragmenty Biblii, opowieści o stworzeniu świata, kiedy Bóg nadawał kształt chaosowi. Drugą lekturą były fragmenty „Małego Księcia” o odchodzeniu i zaczynaniu od nowa. Także przypowieść o synu marnotrawnym. – Bo to też historia o tym, że Bóg zawsze nam daje szansę na poprawę i rozpoczęcie wszystkiego od nowa – tłumaczy Joanna Pokrzyk. Potem są rozmowy, dyskusje.
Klub czytelniczy spotyka się co tydzień. Pani Joasia wysyła proboszczowi konspekt każdego spotkania. Jak na razie żadnego nie zakwestionował. – To jest piękna i pożyteczna inicjatywa, która służy tym dzieciom, bo służy ich rozwojowi. To, że uczestniczą i wspierają nas rodzice, to działa także integrująco na społeczność, a że spotykają się przy parafii, to buduje naszą wspólnotę – mówi ks. Piotr Abram.
Teraz przed dziećmi duże wyzwanie, bo jak dotąd słuchali książek albo czytali książki, ale teraz będą książkę pisać. – Mamy kilkanaście tematów rozdziałów, każdy ze starszych będzie miał zadanie napisania choćby krótkiego rozdziału, a uczestnicy z młodszej grupy będą rozdziały ilustrować. I oczywiście będziemy chcieli tę książkę wydrukować – zapewnia Joanna Pokrzyk. Kto z państwa w wieku 4 lat był już autorem?
Więcej w "Gościu Tarnowskim" nr 4 na 26 stycznia.