Nie żyje Jacek Nowak

Przejął schedę po legendzie polskiego pszczelarstwa ks. dr Henryku Ostachu i otworzył małą Kamianną na wielki świat.

Zmarł 15 stycznia Jacek Nowak, właściciel (wspólnie z żoną Emilią) pasieki "Barć" w Kamiannej, przez którą sława o tej miejscowości rozeszła się po całym świecie i nazwa wsi stała się dzięki niemu i jego mentorowi, ks. dr. Henrykowi Ostachowi synonimem pszczelarstwa i apiterapii.

"Jacek Nowak dał się zapamiętać jako człowiek o wielkim sercu, miłośnik pszczół i założyciel nowoczesnego gospodarstwa pszczelego i pasieki "Barć" w Kamiannej. Wszystkie kluczowe momenty w jego życiu związane były z jego pasją i zawodem. W naszej gminie stworzył piękne miejsce, które odwiedzają ludzie ze wszystkich stron świata. Jacek Nowak otworzył Kamianną na świat. Był wielką postacią w polskim i światowym pszczelarstwie" - napisała Marta Słaby, wójt gminy Łabowa.

Ale Jacek Nowak nie tylko fascynował się i kochał pszczoły. Był także znanym kolekcjonerem.... nakryć głowy, która to druga pasja sprowadziła nas kiedyś do niego. Każdy, kto zaglądał do Jacka Nowaka mógł wziąć, obejrzeć, przymierzyć czapkę, kapelusz, kepi, rogatywkę.

- Ta sama grupa zawodowa zazwyczaj wielokrotnie w ciągu dziejów zmieniała nakrycia głowy, toteż przegląd czapek to jest lekcja historii. Może kominiarze tylko nie zmieniają i mają te szapoklaki - mówił zawsze z uśmiechem na ustach.

Nie zabrakło w kolekcji Jacka Nowaka i kapłańskiego biretu. - Przyjechał spod Częstochowy ksiądz, który był na oazie, obejrzał szybko moje nakrycia głowy, żachnął się "ho ho, nie ma biretu”. Wyjechał, za klika dni przychodzi pocztą biret - pokazywał. Obok leżą nakrycia głowy czeskie, węgierskie, ukraińskie, niemieckie, w tym także te z DDR. 

Przyjaciel podróżnik przywiózł mu męską czapkę pasterza z Uzbekistanu. - Mam kilka z Legii Cudzoziemskiej. Znajomy chłopak był i przywiózł. Legia to armia przegranych, bo wysyłają ich tam, gdzie nie ma szans. Chłopak z Legii był też w Afganistanie, więc nakrycie głowy taliba także mi przywiózł - opowiadał o kolejnych eksponatach Jacek Nowak, kiedy spotkaliśmy się 14 lat temu. Sam Nowak, kiedy był na praktyce w USA, w Kalifornii, przywiózł stamtąd sombrero. Założyłem na głowę. Bardzo ciężkie.

Kiedyś odwiedzili go Amerykanie. Przy okazji pokazał im kolekcję, poopowiadał trochę anegdot. Uśmiali się serdecznie.  - Dwa lub trzy miesiące po ich wyjeździe przychodzi paczka. W środku 3 kapelusze amerykańskie, z Arizony, każdy inny - opowiadał pan Jacek.

W sumie zgromadził 500 nakryć głowy. Większość podarowali mu ludzie, którzy odwiedzali "Barć", z którymi był zaprzyjaźniony, którym miał okazję pokazać swój zbiór. - Robimy tu w Kamionnej opłatek przewodników górskich, oni wiedzą, że mam takie hobby, to mi przywożą. Pamiętają przyjaciele, rodzina, znajomi - mówił. Co ciekawe mimo, że dary nie są koordynowane, to powtórzyła się tylko jedna czapka, pułkownika węgierskiej armii.

Kiedy rozmawialiśmy miał marzenie, żeby zdobyć nakrycie głowy prawosławnego duchownego. Kiedyś była szansa, ale musiał wyłożyć 1500 złotych, a nie było go stać. - Poza tym może piuska biskupia, może kardynalska? Wszystkie nakrycia mi się podobają, z każdej się cieszę jak dziecko - przyznawał i to było autentycznie widać. Dziś, ufamy, jego radość jest pełna. - 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..