Wieś o długich i dumnych dziejach rozkłada szeroko skrzydła wiedzy i wręcz chłonie wszystko, co od wieków buduje jej lokalną tożsamość.
Położona w Beskidzie Wyspowym między Szczyrzycem a Dobrą miejscowość, którą w pierwszych dokumentach odnotowano jako "Crzidlną", ma długą historię, bo udokumentowaną już od końca XIII w., czyli sprzed grubo ponad 700 lat. Pierwszym znanym właścicielem wsi Skrzydlna był Zbigniew Gryfita, potem władali ziemią Ratołdowie, którzy wybudowali tu pierwszy zameczek i staraniem których w 1424 r. Skrzydlna otrzymała nawet prawa miejskie. - Myślę, że ambicje Ratołdów sprawiły, iż wystarali się o lokację miasta. Profesor Henryk Samsonowicz dowodził, że miasta były jednym z ważniejszych projektów polityczno-ustrojowych średniowiecza. Myślę, że Ratołdowie zdawali sobie sprawę z tego, że lokacja miasta daje im szersze perspektywy rozwoju - mówi ks. prof. Waldemar Graczyk z UKSW w Warszawie.
Skrzydlna. Ks. prof. Waldemar Graczyk o osadnictwie średniowiecznym w Małopolsce.Z okazji rocznicy w Skrzydlnej odbyła się konferencja naukowa, w czasie której zebrane zostały zagadnienia ogniskujące się wokół najstarszej historii wsi. Ksiądz profesor Waldemar Graczyk opowiadał o Skrzydlnej w kontekście średniowiecznego osadnictwa w Małopolsce, prof. Jolanta Marszalska - o wsi i jej właścicielach w świetle dokumentów z archiwum w Szczyrzycu, prof. Bogusław Krasnowolski - o założeniach urbanistycznych i zmieniającym się obliczu Skrzydlnej przez wieki, a ks. dr Krzysztof Kamieński - o kościelnych dziejach Skrzydlnej. Poza tym dr Anna Forczek-Sajdak, która od ponad 10 lat zajmuje się konserwacją zabytkowego kościoła, opowiedziała o odkryciach związanych z tym zabytkiem, a dr Adrian Cieślik - o Skrzydlnej w świetle dokumentów z archiwum krakowskich dominikanów.
Skrzydlna. Ks. prof. Graczyk o roli cystersów w rozwoju regionu i o lokacji Skrzydlnej.Organizatorem było działające od 2019 r. Stowarzyszenie Miłośników Historii, Tradycji i Kultury Ziemi Skrzydlańskiej. Założyła je i kieruje nim do dziś Małgorzata Lis. - Zainteresowanie Skrzydlną zrodziło się u mnie, kiedy odkryłam ogromne dziedzictwo w postaci maszynopisów mojego pradziadka Józefa Koniecznego. Otrzymałam je kilka lat temu od wujka - syna pradziadka. Józef Konieczny opisał w nich dzieje Skrzydlnej od początku jej powstania do czasów, w których żył - mówiła w jednej z rozmów. Od początku miała świadomość, że nie może zostawić tego dla siebie, że musi się tym dzielić. Stąd plany, by wydać teksty J. Koniecznego, miejscowego organisty, którego pochłonęła pasja dokumentowania dziejów wsi. Napisał dziełko "Skrzydlna. Jej parafia i bliższa okolica", kolejne - "Uświadomienie narodowe i akcja niepodległościowa w Skrzydlnej przed wybuchem I wojny światowej", wreszcie "Najazd Hitlera na Polskę w 1939 roku. Przeżycia okupacyjne gminy Skrzydlna". Wszystkie są nieocenionym źródłem wiedzy o dziejach wsi.
Konferencja, po której wygłoszone referaty także mają zostać wydane, była kolejnym elementem zgłębiania własnej historii oraz inspiracją do tego, by się nią może po raz pierwszy zachwycić. Zachwycić choćby dlatego, że prace na przykład przy zabytkowym kościele, o czym mówiła dr Forczyk-Sajdak, pozwoliły cofnąć datowanie obiektu i stwierdzić, że jest on nawet o prawie 300 lat wcześniejszy niż sądzono. Prezbiterium pochodzić może z końca XIII, może początków XIV w., a zrąb nawy - z początków XV wieku. Dotąd uważano, że budowniczym był Prokop Pieniążek, tymczasem okazało się, że to, co sfinansował, było jedynie przebudową świątyni, która już tu od dawna istniała. O tym wszystkim także można było usłyszeć w czasie konferencji.
- W planach stowarzyszenia na ten rok mamy prace nad przygotowaniem do druku publikacji pokonferencyjnej, kolejno zaś wydanie publikacji i spotkanie promocyjne. Następnie chcielibyśmy stworzyć Izbę Pamięci, do której potrzebujemy gablot, gdzie chcemy umieścić wszystkie cenne pamiątki przekazane przez mieszkańców - mówi M. Lis.
Na realizację planów stowarzyszenie już szuka pieniędzy w różnych programach, instytucjach, ale również zwraca się do mieszkańców z prośbą o wsparcie tych zamierzeń. Możliwe, że uda się raczej szybciej niż później zdobyć te pieniądze, bo zainteresowanie i apetyt na odkrywanie własnej historii, jeśli mierzyć je frekwencją na konferencji, wydarzeniu może i odrobinę towarzyskim, ale przede wszystkim naukowym, jest iście gargantuiczny.