Czy na rowerze do Pana Boga jedzie się szybciej? Możliwe. Jeśli we wspólnocie, to tak samo skutecznie, jak dowolnym środkiem transportu.
5 kwietnia odbyły się w diecezji rowerowe Drogi Krzyżowe (w rejonie mieleckim było to 29 marca). Wzięło w nich udział około 600 rowerzystów. Idea narodziła się w łonie Rowerowej Pielgrzymki Tarnowskiej.
- Ksiądz Paweł Szczygieł, szef rowerowej pielgrzymki na Jasną Górę pytał odpowiedzialnych, czy udałoby się nam w rejonach zorganizować Drogę Krzyżową na rowerach. Udało się i dziś wyruszamy. U nas mamy krótką trasę, 28 kilometrów, ale w naszym przekonaniu nie chodzi tu o długość przejechanego dystansu - mówi ks. Tomasz Gołąbek, proboszcz parafii Żyraków, który przygotował trasę. Spod kościoła w drogę wyruszyło ponad 50 osób.
A o co chodzi? Odpowiada na to ks. Szczygieł. - To jest krótka forma rekolekcji w drodze. Chcemy, żeby czas rowerowej Drogi Krzyżowej był przede wszystkim spotkaniem z Panem Bogiem. Zawsze, kiedy podejmuję jakąkolwiek inicjatywę, to sam się pytam, na ile to przybliży ludzi do Pana Boga i tu właśnie pierwszym, nadrzędnym celem jest, żeby rowerzyści mogli przeżyć spotkanie z Jezusem - mówił w diecezjalnym radiu.
Rowerowa Droga Krzyżowa, związana z rowerową pielgrzymką na Jasną Górę, wyruszyła w sumie w 9 rejonach diecezji. Z Żyrakowa wyjechał 5 kwietnia rejon dębicki. - Trasę mamy wyznaczoną po okolicznych parafiach, a kolejne stacje znajdują się bądź przy kościołach, bądź przy krzyżach przydrożnych. Zatrzymujemy się tam na modlitwę. Chodzi w tym rowerowym duszpasterstwie o to, by tym, którzy biorą udział w tej pielgrzymce rowerowej na Jasną Górę, dać kolejna okazję do spotkania, do budowania, bo przecież nie chodzi tylko o to, by raz w roku ludzie spotkali się i pojechali, ale by dawać im przeżyć coś ważnego cały czas, a nie tylko raz w roku. Po drugie, przychodzą i tacy, którzy na Jasnej Górze rowerami nie byli, więc jest okazja, by zachęcić ich do przemyślenia takiej formy rekolekcji - tłumaczy ks. Gołąbek.
Wiesław Światowiec z żyrakowskiej parafii od lat jeździ regularnie na rowerze. Codziennie po kilkadziesiąt kilometrów. - Pielgrzymka rowerowa w grupie służy budowaniu relacji ludzi ze sobą. O to właściwie chodzi, żeby budować wspólnotę, aktywizować ludzi, pokazać, że razem można, żeby jedni drugich mobilizowali - tłumaczy. Poza tym rozważanie Męki Chrystusa, kiedy samemu trzeba się odrobinę choćby wysilić, zmęczyć, czasem drogę okupić cierpieniem, w połączeniu z tym, że rowerzyści nawet na krótki dystans zabierają jakieś intencje, jest dziełem duchowym. Zatem to wszystko odbywa nie tylko dla pożytku fizycznego, na płaszczyźnie fizycznego wysiłku, ale dotyczy także kwestii życia duchowego, że nie wierzymy w pojedynkę, do nieba także nikt nie idzie (choć w tym wypadku lepiej powiedzieć, że nie jedzie) samotny.