W miniony weekend w Tarnowie odbyły się III Katedralne Forum Eucharystyczne i misja poszukiwania strażników Najświętszego Sakramentu przeprowadzona w 12 tarnowskich kościołach.
Nie ma takiej sytuacji, z którą Pan Bóg by sobie nie poradził i nie pomógł tym, którzy przy Nim trwają i Mu zaufali. I zwykle Jego plan jest o wiele lepszy od tego, o co my sami się modlimy - to jeden z wielu wniosków, jakie można było wyprowadzić, słuchając świadectw ludzi, którzy są strażnikami Najświętszego Sakramentu. Każdy może nim zostać. Wystarczy oddać Panu Bogu jedną godzinę w tygodniu, a On zacznie porządkować nasze życie, wlewać w nie pokój, siłę i radość. Dowodów na to jest wiele, o czym można się było przekonać w miniony weekend w Tarnowie.
W tarnowskiej katedrze, gdzie od 7 lat trwa wieczysta adoracja Najświętszego Sakramentu, w sobotę 26 kwietnia odbyło się III Katedralne Forum Eucharystyczne. Tym razem zostało ono zorganizowane we współpracy z Fundacją "Adoramus Te Christe" i takie też było jego hasło: "Adorujemy Cię, Jezu". Konferencje wygłosiła Marta Przybyła, mówiąc o tym, jak adoracja zmieniła jej życie. To w czasie adoracji dokonało się jej nawrócenie - w dniu, kiedy po 23 latach przerwy po raz pierwszy weszła do kościoła, ubabrana w większość zagrożeń duchowych. Przekonywała, że z im większym autentyzmem stajemy przed Panem Bogiem, im bardziej prawdziwi, tym proporcjonalnie więcej On nam daje. Mówiła też wiele o Bożym miłosierdziu, o chorobie i śmierci swojej mamy, o swojej pracy najpierw w hospicjum i teraz, kiedy odwiedza zakłady poprawcze.
Świadectw o tym, jak Pan Bóg porządkuje i zmienia życie ludzi, umacnia, dodaje sił, wlewa pokój, można było wysłuchać także w niedzielę przed każdą Mszą św. w 12 tarnowskich kościołach parafialnych. W kościele w Tarnowie-Mościach swoim doświadczeniem adoracji dzieliła się mama z synem - Joanna i Olaf Pniewscy z Gniezna. Ona razem z mężem jest koordynatorem głównym wieczystej adoracji w tym mieście, a jej syn - godzinowym. Z pewnością najmłodszym w Polsce. Ma dopiero 16 lat.
Jednym z celów tegorocznego forum eucharystycznego w katedrze i zakrojonej na szeroką skalę akcji promocji kultu Najświętszego Sakramentu w tarnowskich kościołach była misja odnowienia wieczystej adoracji w tarnowskiej katedrze i przejście z systemu, który obowiązywał tu do tej pory, na ogólnopolski, wypracowany przez Fundację "Adoramus Te Christe". Dotąd koordynacją i układaniem grafiku godzin adoracyjnych w katedrze zajmowała się tylko jedna osoba. Na każdy dzień opracowywała kolejne dyżury. Wielu ludzi podejmowało je stale, co tydzień o jednej godzinie, ale nie wszystkie udawało się w ten sposób zapełnić. Teraz Ewa Kapłańska ma prawie 30 pomocników - 4 blokowych i 24 godzinowych koordynatorów.
Dziś widzi, jak wielką łaską było to, że udawało jej się samej dopilnować, by Pan Jezus wystawiony w Najświętszym Sakramencie w tarnowskiej katedrze nie był sam. - Nie dlatego, że jestem jakaś wyjątkowa, ale dzięki Bożej pomocy, widać i Jemu samemu zależało na tej adoracji - tłumaczy.
Zależy. Z pewnością. Przekonał się o tym Piotr Smajdor, który jest jednym z koordynatorów blokowych. Odpowiada za nocne godziny adoracji - od północy do 6.00 rano. To je w pierwszej kolejności udało się zapełnić. - Ale był taki moment, kiedy brakowało nam jednej osoby, która będzie adorowała w jednej z godzin nocnych w soboty i jednego koordynatora godzinowego. W momencie, kiedy pomyślałem sobie: "Panie Boże, Ty sobie z tym poradzisz", zadzwonił telefon i pani pyta, czy może być koordynatorką w tej właśnie godzinie, w której nam koordynatora brakowało, a potem zgłosił się pan Bartosz i wziął wolną godzinę straży Najświętszego Sakramentu. Ktoś powie, że to przypadek, ale ja już w przypadki nie wierzę. Tam, gdzie jest Pan Bóg, tam nie ma przypadków - przekonuje Piotr.
Sam należy do Mężczyzn św. Józefa. Wielu z tej wspólnoty adoruje Najświętszy Sakrament w tarnowskiej katedrze lub można liczyć na ich zastępstwo, kiedy coś wypadnie. Piotr widzi też, jak na hasło "adoracja" ludzkie serca się otwierają. W związku z misją odnowienia adoracji rozmawiał telefonicznie z każdą z osób podejmujących adorację w godzinach, za które odpowiada. - Doświadczyłem wówczas czegoś niesamowitego. Przecież się nie znamy, a każda z tych osób rozmawiała ze mną tak, jak byśmy byli rodziną, bez żadnego zakłopotania, barier, jak byśmy się znali od zawsze - zauważa Piotr.
Mówi o tym też wiele innych osób. Ewę Kapłańską to nawet w jakiś sposób zawsze zadziwiało, że ludzie, których nie zna, jedynie przez telefon, powierzają jej swoje sprawy. Zabiera je wszystkie zawsze na adorację. Mimo że każdy adoruje indywidualnie, w innej godzinie, wszystkich łączy doświadczenie wspólne - adoracji, w czasie której Pan Bóg w jakiś sposób pozwala każdemu poczuć, jak bardzo jesteśmy w Jego rękach, jak bezwarunkową miłością nas kocha. Podczas adoracji prawdziwie czujesz się Jego dzieckiem. Przytulonym, wysłuchanym, wychodzisz silniejszym. Adoracja, podczas której jesteś z Panem Bogiem sam na sam, to szkoła miłości, relacji, zaufania, których dzisiaj tak brakuje w świecie.
Piotr mówi, że kiedy idzie na swoją godzinę adoracji, to tak, jak by szedł na spotkanie ze swoim ojcem. - Mam piękne doświadczenia związane z moim tatą, który już nie żyje, ale to był wspaniały człowiek, ciepły, dobry. Taki obraz Boga w sobie noszę. Idę na adorację tak, jak bym szedł na spotkanie z tatą. Idę do Taty, który na mnie czeka. Rozmawiam z Nim, mogę się pożalić, opowiedzieć o wszystkim, przegadać wiele spraw, wszystko mu zostawić - tłumaczy Piotr.
Żeby adoracja w tarnowskiej katedrze była zabezpieczona, potrzeba minimum 168 osób (obecnie jest ich ok. 140) - tzw. strażników Najświętszego Sakramentu, a najlepiej kiedy w jednej godzinie będzie ich dwóch i więcej. To da pewność, że Pan Jezus nie będzie sam. Czy znajdzie się tyle takich osób w Tarnowie i okolicach?
Jak tłumaczy E. Kapłańska, najtrudniej jest zabezpieczyć godziny w ciągu dnia, zwłaszcza od 14.00 do 17.00, i nie wie, dlaczego. Być może jednym z powodów jest fakt, że dzienna adoracja odbywa się dodatkowo w kilku tarnowskich kościołach - w Tarnowie-Mościcach, u misjonarzy, w Miłosierdziu i w Sercu Jezusowym na Rzędzinie, ale dzieci Panu Bogu przecież tu nie brakuje. Niektórzy adorują całą rodziną lub robią to mąż z żoną. Czasem przychodzą razem albo w pojedynkę. Ważne, żeby ktoś był.
Szczegóły na temat kaplicy wieczystej adoracji w tarnowskiej katedrze można znaleźć na Facebooku - TUTAJ.