Panieńska legenda

Grzegorz Brożek

|

Gość Tarnowski 28/2012

publikacja 12.07.2012 00:15

O wojach Bolesława Śmiałego, niewiernych żonach i zamku na górze. Opatrzona okolica, niepozorne ślady, a jednak za czymś, co zupełnie spowszedniało, kryć się może ciekawa historia. I to tuż obok nas. Tym razem pod Tarnowem.

Panieńska legenda Rynek w Wojniczu. Stąd odchodzi niebieski szlak na Panieńską Górą. Na rogu budynek dawnego zajazdu dla podróżnych Grzegorz Brożek

Bardzo znany romantyczny poeta, uczestnik powstania listopadowego, Seweryn Goszczyński niewiele widział godnego uwagi w Tarnowie.

Koplówki i kanty

W pisanym w 1832 roku „Dzienniku podróży do Tatrów”, które to dzieło jest uważane za pierwszy polski przewodnik turystyczny, poświęca miastu nad Białą kilka zdań. Owszem, zauważa, że Tarnów „należy do liczby porządniejszych miast w Galicji” i „ma pozór dość wesoły”. Są w nim urzędy i biskup łaciński. Poza katedrą jednak nic, co by zasługiwało na bardziej szczegółową wzmiankę. Reflektuje się jednak i naprawia błąd: „Tarnów jest ojczyzną i mieszkaniem głośnego tu wyrabiacza fajek, niejakiego Kopla”. Jego wyroby były ponoć wyborne, a popyt na koplówki znaczny, skoro kilkaset rocznie woził do Wiednia. Goszczyński sam dwie koplówki sobie zamówił. „Zalecają się i materiałem wybornym, i robotą gustowną”. O ludziach niewiele miał dobrego do napisania. Owszem, zauważył, że „rozwolnienie obyczajów” mniej widoczne jak na Rusi, ale czyni bardzo wyraźny przytyk do miejscowych, dzięki którym „Tarnów wyrobił sobie smutną głośność z szulerki”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.