Jadąc z Tarnobrzega do Mielca albo w drugą stronę, nie powinno się omijać chorzelowskiego kościoła parafialnego.
Piękno głównego ołtarza widać dopiero po renowacji
ks Zbigniew Wielgosz
Świątynia pojawia się nagle, zaraz przy drodze. Strzela w górę ceglana wieża. Na froncie kamienny wizerunek Ukrzyżowanego. Obok wejście, a właściwie brama z brązu i napis: sanktuarium Matki Bożej Królowej Rodzin. Kościół został zbudowany na pocz. XX wieku, w ciągu 7 lat. – W 1978 roku była tu intronizacja cudownego obrazu i wówczas bp Ablewicz wiele razy nazwał Maryję z Dzikowa, czczoną w naszym kościele, Panią Ziemi Mieleckiej – mówi ks. Andrzej Rams, proboszcz i kustosz. Ludzie instynktownie odczuli też, że Matka Boża opiekuje się tutaj szczególnie rodzinami, stąd obecny tytuł chorzelowskiego obrazu i sanktuarium.
Świetliste obrazy
Wielki remont zaczął się tu 11 lat temu. Została oczyszczona elewacja frontu kościoła i kamieniarka, zamontowano drzwi. Zrobiono nowe schody i podjazd dla niepełnosprawnych. – W środku wymieniliśmy wszystkie drzwi, wszystkie okna w bocznych nawach, zakonserwowaliśmy w nich witraże. Wymieniliśmy też wszystkie instalacje, zamontowaliśmy elektryczny napęd dzwonów, a teraz trwają prace renowacyjne polichromii. Odnowione zostały prezbiterium i transept, potem ruszymy z nawą główną – opowiada ks. Rams. Bardzo kosztowną robotą było odnowienie głównego renesansowego ołtarza ze starego kościoła. Wielkim wyzwaniem dla parafii okazała się restauracja trzech obrazów z XVII wieku w głównym ołtarzu: obrazu Matki Bożej, Wszystkich Świętych i św. Tekli. Odnowienie cudownego obrazu wiąże się z intrygującą historią, którą opiszemy w cyklu o sanktuariach. – Jedna z parafianek mówiła też, że dopiero teraz, w 85. roku życia, widzi, co jest na obrazie Wszystkich Świętych, bo kiedyś był bardzo nieczytelny – opowiada ks. Rams.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.