Pionki na szachownicy

Grzegorz Brożek

|

Gość Tarnowski 39/2012

publikacja 27.09.2012 00:00

Ich szary habit jest jedną z najmniej efektownych rzeczy na świecie. I jedną z najwięcej mówiących.

Jubileusz  75-lecia życia zakonnego s. Teresy Łużyńskiej Jubileusz 75-lecia życia zakonnego s. Teresy Łużyńskiej
Grzegorz Brożek

Historia urszulanek Serca Jezusa Konającego zaczęła się w Krakowie. Ledóchowscy z Austrii przenieśli się do Lipnicy Murowanej w 1883 roku. Po trzech latach Julia (w zakonie Urszula) Ledóchowska wstąpiła do urszulanek w Krakowie. Po wielu latach wyjechała do Petersburga, który siostry musiały opuścić po wybuchu I wojny światowej. Najpierw ruszyły do Szwecji, potem do Danii, skąd z grupą polskich sierot wróciły do Polski. Osiadły w Pniewach, gdzie powstała nowa gałąź zakonu, urszulanki Serca Jezusa Konającego. Siostry włączyły się w odbudowę kraju po wojnie. Organizowały przedszkola, szkoły, domy dziecka, internaty, prowadziły kursy zawodowe dla dziewcząt, katechizowały i przygotowywały przyszłe katechetki i nauczycielki. Matka Urszula była we wszystkim, inicjowała, zachęcała, podtrzymywała na duchu. „Bóg sam wszystko obmyślił, wszystko prowadził, wszystkim kierował. Byłam tylko pionkiem na szachownicy, którym wyższa ręka kierowała, rządziła, przerzucając z miejsca na miejsce, z kraju do kraju” – mówiła potem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.