Począwszy od 1901 roku kronika parafialna opisuje kilkunastoletnie zmagania wiernych z budową świątyni, które można by streścić krótko: krew, pot i łzy.
Kościół parafialny w Gwoźdźcu
zdjęcia Grzegorz Brożek /GN
Dziś dla współczesnych świątynia jest oczkiem w głowie i powodem do dumy. A zaczęło się od tego, że już w 1897 roku zebrano na budowę 5 tys. złotych.
Dziedzictwo stuleci
Parafia w Gwoźdźcu jest stara, została erygowana już przed 1326 rokiem. Zanim stanął obecny kościół, we wsi były wcześniej dwie drewniane świątynie. Ostatnia z 1546 roku stała dokładnie kilka metrów od obecnej. Nawet przy budowie chciano obudować stary kościół ścianami murowanego, ale odstąpili od tego zamiaru. W 1914 roku drewnianą świątynię rozebrano. Wiele elementów wyposażenia przeniesiono do nowego. – Myślę, że z historycznej zawieruchy ocalało wiele, bo Gwoździec stał zawsze na uboczu i omijały go kataklizmy wojenne – przypuszcza ks. Rafał Cisowski, proboszcz parafii. Wierni tej niewielkiej, liczącej 800 osób, parafii od kilku lat z poświęceniem, z wykorzystaniem środków zewnętrznych troszczą się o przywrócenie blasku każdego elementu wyposażenia kościoła.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.