Roratnie śniadanie

Grzegorz Brożek

|

Gość Tarnowski 50/2013

publikacja 12.12.2013 00:00

Szósta rano w bazylice limanowskiej, a ścisk prawie jak w Gorzkie Żale. Kalendarz jednak nie kłamie. Dopiero grudzień.

 Na każde dziecko i ucznia po Roratach czeka bułka i herbata Na każde dziecko i ucznia po Roratach czeka bułka i herbata
Grzegorz Brożek /GN

Dzieci z lampionami stoją z przodu bazyliki. – Na pierwszej Mszy św. rozdaliśmy najmłodszym ponad 200 naklejek „gościowego” programu roratnego – mówi ks. prałat Wiesław Piotrowski, proboszcz parafii.

Poranna pobudka

Najmłodsi są z rodzicami. Młodzież przychodzi już sama. Michał Wojs jest gimnazjalistą. Przyznaje, że nie jest łatwo wstać na Roraty. – Chodzę nawet wcześniej spać, żeby wcześniej wstać – uśmiecha się. Chodzą też jego koledzy. – Choć dziś akurat jeden zaspał, a drugi przypomniał sobie, że nie zabrał czegoś z domu do szkoły, więc się musiał wrócić, ale chodzą – kiwa głową. Dlaczego chodzą? – Adwent i Roraty dają jakiś przedsmak Bożego Narodzenia – mówi Michał. Podobnie myśli m.in. Ania Smoter. – W tym roku postanowiłam wstawać i chodzić na tę Mszę św. o szóstej. Pamiętam, że jako dziecko chodziłam. Po co przychodzić na Roraty? Żeby lepiej przeżyć Adwent, coś dać z siebie, wreszcie coś więcej skorzystać z tego czasu – mówi Ania. Żeby zdążyć, wstaje już o 5 rano.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.