Oszuści i seniorzy

ks. Zbigniew Wielgosz

|

Gość Tarnowski 06/2014

publikacja 06.02.2014 00:15

Prewencja. Mimo apeli wciąż słychać o fałszywych krewnych, pracownikach banku, hydraulikach, a nawet kominiarzach, którzy oszukują starszych ludzi, wykorzystując ich dobroć.

 Oszuści wykorzystują wiek i dobroć ludzi starszych Oszuści wykorzystują wiek i dobroć ludzi starszych
zdjęcia ks. Zbigniew Wielgosz /gn

Dwie elegancko ubrane trzydziestolatki proszą 78-letnią tarnowiankę o wpuszczenie do mieszkania. Pytają, czy mogą zostawić numer telefonu dla sąsiada kobiety. Tłumaczą że mają dla niego przesyłkę. Chwila nieuwagi i fałszywe kurierki wychodzą z mieszkania niczego nieprzeczuwającej kobiety, zabierając ponad 8 tys. zł. Mężczyzna, podający się za kolegę wnuczka, który akurat pilnie potrzebował pieniędzy, oszukuje dwie kobiety w Tarnowie. Pierwsza daje mu 18 tys. zł. Druga aż 22 tys. Mężczyzna próbuje „sztuczki” jeszcze raz, ale mu się nie udaje. Trzecia kobieta w porę zorientowała się, że jest oszukiwana.

Na wnuczka

Stary Sącz. 81-latka usłyszała w telefonie: „Miałam wypadek, potrzebuję 28 tys. zł na pokrycie strat…”. Podobną prośbę usłyszało w sumie siedmioro mieszkańców Starego Sącza. „Wnuczka” lub „wnuczek” prosili o różne kwoty, od 8 do 116 tys. Na szczęście żaden z proszonych nie udzielił oszustom pomocy. Podobna sytuacja miała miejsce w Nowym Sączu. Tym razem „wnuczka” prosiła starszą kobietę o 38 tys. Nie mogła osobiście przyjść po odbiór pieniędzy, ponieważ znajdowała się na posterunku policji. Dzwoniła z telefonu stacjonarnego, gdyż – jak twierdziła – rozładowała się jej komórka. Kobieta na szczęście zadzwoniła na numer komórkowy prawdziwej wnuczki. Okazało się, że ta nie spowodowała żadnego wypadku. – Jestem kolegą syna. Miał wypadek w Niemczech i pilnie potrzebuje 15 tys. zł na pokrycie kosztów operacji – usłyszał 55-letni mieszkaniec Nowego Sącza. Ponieważ wiedział, że syn rzeczywiście przebywa w podróży, początkowo uwierzył, ale postanowił sprawdzić wiarygodność wiadomości. Zadzwonił do znajomych syna i okazało się, że owszem, przebywa za granicą, ale na Węgrzech, że tam wypoczywa i nie miał żadnego wypadku. W tym samym dniu oszust próbował naciągnąć 80-latka. Na wnuczka. Twierdził, że wnuczek miał wypadek, połamał nogi i pilnie potrzebuje 4 tys. zł. Dziadek postanowił jednak wypytać dzwoniącego o różne szczegóły rodzinne. „Wnuczek” zrezygnował z dalszej rozmowy.

Na hydraulika

Podawali się za pracowników administracji. Działali na osiedlach mieszkaniowych, wybierając za cel głównie starsze, mieszkające samotnie osoby. Podawali się za hydraulików, przysłanych przez administrację osiedla w związku z awarią instalacji wodociągowej albo potrzebą prac remontowo-konserwatorskich. Do mieszkania wchodziła kobieta, sama lub w towarzystwie 25-latka. Odwracała uwagę właścicieli, prosząc na przykład o zgromadzenie zapasów wody w związku z czasowym brakiem w jej dostawie. Kiedy zaabsorbowany zaaranżowaną przez złodziei sytuacją właściciel tracił pełną kontrolę nad tym, co się wokół niego dzieje, w mieszkaniu pojawiał się trzeci ze sprawców, który po splądrowaniu pomieszczeń kradł pieniądze i biżuterię. Oszuści i złodzieje działali na terenie Tarnowa, Brzeska, Bochni i województwa świętokrzyskiego. Okradli kilka osób na kwotę przekraczającą 15 tys. zł. Już dziś jednak wiadomo, że grupa działała na terenie całego kraju. Na szczęście została ujęta przez policję. Oszuści siedzą w areszcie.

Na kominiarza

Mężczyzna, działający na terenie Małopolski, Podkarpacia i Świętokrzyskiego, przychodził sprawdzać drożność przewodów wentylacyjnych. Odwiedzał domy starszych osób. Prosił je, żeby trzymały miednicę pod kratką wentylacyjną w łazience, kiedy on będzie sprawdzał przewody. W tym czasie okradał niczego niepodejrzewających ludzi. Innym razem oferował montaż czujników gazu i pobierał kilkadziesiąt złotych opłaty. Został zatrzymany w Gorlicach. W miejscu jego pobytu znaleziono aż 100 tys. zł. Policja podejrzewa, że pochodzą one z dokonanych kradzieży. „Kominiarz” pochodził z Łodzi.

Na pracownika banku

Gorlice. Do 81-letniej kobiety zadzwonił mężczyzna, podając się za pracownika banku. Poinformował, że kończy się ważność jej karty bankomatowej i że należy ją wymienić. Nie będzie musiała z tym iść do banku, ponieważ jeszcze tego samego dnia zjawi się u niej kurier, który odbierze starą kartę, a nową dostarczy w ciągu doby. Kobieta wpuściła owego kuriera do mieszkania. Wydała mu kartę i zapłaciła koszty przyjęcia zlecenia, w sumie prawie 100 zł. Oszust wykorzystując jej nieuwagę, skradł dodatkowo kilkaset złotych, które kobieta miała w domu. „Na pracownika banku” próbowano w Gorlicach oszukać jeszcze kilka innych osób. Na szczęście nie udało się. Szczęścia nie miała 82-letnia mieszkanka Starego Sącza. Do jej drzwi zapukał pracownik banku w celu wymiany starej karty na nową. Kobieta dała mu ją, podając też numer PIN. Za pół godziny mężczyzna zjawił się z rzekomo nową kartą. Kiedy wybrała się do banku, okazało się, że z jej konta zniknęło 2 tys. zł. A karta okazała się starą, którą wręczyła oszustowi. – Sprawcy oszustw mogą też podawać się za funkcjonariuszy Policji lub Straży Miejskiej, informując na przykład, że ktoś z rodziny nie ma pieniędzy na zapłacenie mandatu lub popełnił przestępstwo albo wykroczenie. Jednocześnie podpowiadają, że sprawę można załatwić polubownie. Chęć udzielenia pomocy bliskim powoduje, że osoby starsze za „wymyśloną przysługę” są w stanie dużo zapłacić – mówią policjanci.

Na kuferek

Oszuści wykazują się olbrzymią wyobraźnią. Podczas wizyt w domach ofiar często proszą o podanie na przykład szklanki wody i w tym czasie zabierają oszczędności lub cenne przedmioty znajdujące się w mieszkaniu. Na szklankę wody mogą działać też domokrążcy, telemarketerzy sprzedający tanio sprzęt RTV/AGD lub magiczne garnki, które chronią przed rakiem. Podpisują umowy, których starsi nie czytają, a później okazuje się, że cena znacznie przewyższa wcześniej przedstawianą. Są oszuści, którzy podają się za głodnych lub spragnionych, a do tego doświadczonych przez los, mówiąc, że zmarł im ojciec, a matka przebywa w szpitalu. Najnowszym trikiem jest kuferek. – Mężczyzna lub kobieta grzecznie prosi o pomoc, tłumacząc, że wydarzył się wypadek, w którym bliska osoba jest ciężko ranna. Prosi o wskazanie drogi do najbliższego szpitala, tłumacząc, że nie zna miasta i często zaprasza osobę do samochodu, aby pokazała drogę. W trakcie jazdy opowiada o tragedii i prosi o pożyczenie pieniędzy. W zastaw zostawia kuferek, walizkę zawierającą, jak twierdzi, wartościowe przedmioty, na przykład zegarek, biżuterię lub pieniądze w walucie krajowej lub zagranicznej. Oszust znika z pożyczonymi pieniędzmi, a kuferek, walizka, okazuje się pusty lub wypełniony pociętymi gazetami – informują policjanci.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.