Dom życia

gb

|

Gość Tarnowski 07/2014

publikacja 13.02.2014 00:15

Niektórzy mówią „umieralnia”. Owszem, jest w tym słowie trochę prawdy. Tak naprawdę jednak hospicjum to dom gasnącego, ale nabierającego nowego sensu ludzkiego istnienia.

Ośrodek zapewnia całodobową troskę nad wszystkimi chorymi Ośrodek zapewnia całodobową troskę nad wszystkimi chorymi
Grzegorz Brożek /gn

To było wtedy, kiedy jeszcze nikt nie słyszał o hospicjach. Rok 1989, kanonizacja bł. brata Alberta Chmielowskiego. Od tego się zaczęło.

Dzieło wielu ludzi

– Jan Paweł II na drugi dzień po uroczystości spotkał się z Polakami i poprosił, by angażowali się bardziej w dzieła miłosierdzia. Po tym myśmy założyli Stowarzyszenie Pomocy św. Brata Alberta – wspomina ks. prał. Józef Poremba, emerytowany proboszcz w Dąbrowie Tarnowskiej. W toku rozmów pojawił się problem osób nieuleczalnie chorych, pozostających bez opieki w domach. Zapadła decyzja, by spróbować wybudować dla nich dom. – Przedstawiłem pomysł w kurii. Uznano, że jest dobry, bo to konkretna potrzeba, której trzeba zaradzić – dodaje ks. Poremba. Sam jeździł prosić o środki na budowę Polonię w USA. Dzięki życzliwości bp. Życińskiego cegiełki rozprowadzano w ponad 200 parafiach diecezji. Jest to zatem dzieło wielu ludzi w diecezji. – Musieliśmy projekt zmodyfikować, ograniczyć, w porównaniu z marzeniami, ale i tak się udało. To ważne dzieło – podkreśla ks. Poremba. Od 1999 roku w Dąbrowie Tarnowskiej działa w jednym budynku Hospicjum św. Brata Alberta i Dom Pomocy Społecznej Caritas Diecezji Tarnowskiej.

Nowe życie

– Dwa podmioty pod jednym dachem – to rodzi pewne formalnoprawne trudności – mówi Urszula Mróz, dyrektor hospicjum. Jedno nie zmienia się wcale: najważniejszy jest tu cierpiący człowiek. Łóżek w hospicjum jest 17. – W ciągu 15 lat mieliśmy 2530 pacjentów. Oczywiście z uwagi na charakter miejsca większość z nich odeszła. Czynimy, co w naszej mocy, by być przy nich do końca, uśmierzyć ich ból, zarówno fizyczny, psychiczny, duchowy i uczynić ostatnie chwile ich życia dobrymi – dodaje dyrektor Mróz. Ksiądz Józef Poremba, który dziś jest kapelanem ośrodka, przyznaje, że są przypadki nawróceń, jak i sytuacje, że przy łóżku umierającego pogodziła się zwaśniona rodzina. – Wiele ludzkich kłopotów życiowych tu się rozwiązuje. Przez doświadczenie choroby, cierpienia ludzkie istnienie zaczyna nabierać nowego sensu – mówi kapłan. To jest piękne, choć z perspektywy kończącego się życia dramatyczne.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.