Albo tu inne powietrze, albo ludzie, ale w małej parafii Ptaszkowa koło Grybowa chce się żyć. Tak przynajmniej mówią miejscowi stulatkowie.
Niedawna stulatka, Wiktoria Kiełbasa cały czas ma wokół siebie rodzinę
Grzegorz Brożek /GN
Niedawno, w lutym, takie piękne urodziny obchodziła pani Wiktoria Kiełbasa. Dom na granicy Ptaszkowej i Cieniawy zamieszkuje wielopokoleniowa rodzina. Po udarze, który przeszła parę lat temu, Wiktoria musiała usiąść na wózku. Choroba „odebrała” jej też mowę. Ale energiczna jest jak dawniej i uśmiech nie schodzi jej z twarzy. Poza tym nie rozstaje się z różańcem.
– Babcia trzyma się jak osiemnastka – śmieją się w domu. Urodziła 9 dzieci. Ma 18 wnuków, 28 prawnuków i 8 praprawnuków. – Mówi się, że kiedyś ludzi z innej gliny lepiono. Żyła w trudnych warunkach, było ciężko, ale to chyba hartowało – mówi Teresa Grybel, córka pani Wiktorii. Kolejnym przykładem długowieczności jest Kazimiera Oślizło. Mieszka w małym domku koło szkoły, z którą związana była przez kilkadziesiąt lat. Dziś pani Kazimiera liczy sobie 103 lata. – Urodziłam się we wrześniu 1911 roku – mówi. Zapytana o receptę na długowieczność, przyznaje, że trzeba być w ciągłym ruchu. – Całe życie coś trzeba robić – uśmiecha się.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.