Jak interpretować Apokalipsę św. Jana?

ks. Michał Bednarz

publikacja 13.04.2014 19:33

Autor ostatniej księgi Pisma św. korzystał z wielu źródeł, gdy posługiwał się językiem symbolu.

Grota św. Jana na wyspie Patmos Grota św. Jana na wyspie Patmos
Ks. Piotr Łabuda

Co jest najważniejsze, jeżeli chcemy zrozumieć Apokalipsę św. Jana?

Na początku ważne jest, aby uświadomić sobie, że autor Apokalipsy św. Jana korzystał  z wielu źródeł, gdy posługiwał się językiem symbolu. Przede wszystkim korzystał z trzech głównych źródeł:

1) Jako Żyd znał doskonale treści ksiąg Starego Testamentu i one stały się inspiracją wielu jego symboli. Z wizji Izajasza (por. Iz 6) zaczerpnął strój Chrystusa chwalebnego, a także świeczniki, ołtarze, kadzidła, złote misy, pokłony, śpiewy. Z opisów wyjścia z niewoli egipskiej zaczerpnął plagi czy też mannę oraz baranka ofiarnego. Z ksiąg prorockich zaczerpnął symbole czterech jeźdźców, spożywanie księgi czy też wymierzanie świątyni (por. Ez).

2) Z całą pewnością znał żydowską literaturę apokaliptyczną, zarówno biblijną, jak i pozabiblijną, i ona również stała się dla niego źródłem inspiracji. Z niej pochodzi na przykład myśl, aby opisać niebo jako idealną świątynię, aby ukazać szatana jako Smoka strąconego z nieba i wspomnieć trąby nawołujące do zmartwychwstania.

Pozabiblijna literatura apokaliptyczna przejęła i w wielu wypadkach poszerzyła język symboliczny znany już prorokom, np. wprowadzając kolory, ciała niebieskie, różnego rodzaju materiały i drogocenne kamienie, zwierzęta i fantastyczne potwory, części ciała (głowa, oczy, włosy, nogi), szaty itd.

3) Autor Apokalipsy św. Jana sięgnął też do wschodniej symboliki liczb. Występuje ich wiele w Apokalipsie św. Jana, a większość z nich oznacza nie wielkości matematyczne, ale konkretne rzeczywistości.

Apokalipsa św. Jana w zamiarach autora z pewnością nie miała być pismem egzoterycznym, przeznaczonym tylko dla małej garstki wtajemniczonych. Dlatego ważne jest, aby ustalić pewne zasady, które każdemu ułatwią zrozumienie tej księgi Nowego Testamentu.

Św. Jan posłużył się językiem symbolicznym z niezwykłą umiejętnością. Umie układać harmonijne obrazy. Występują w jego księdze zarówno konwencjonalne, jak i niezwykłe obrazy. Nie przypominają one znanej z doświadczenia rzeczywistości, ale są bardzo wymowne. Wystarczy wspomnieć wizję Bożego sanktuarium (Ap 4). Autor widzi otwarte drzwi nieba i tron Boży oddzielony morzem. Pisze o dziwnej i dramatycznej wizji „mającej rodzić Niewiasty”(Ap 12) i o Smoku o barwie ognia, czekającym, aby pożreć mające urodzić się dziecię. Podobnie jest także w wypadku opisu Nowego Jeruzalem, błyszczącego drogimi kamieniami (Ap 21). Niezwykła zdolność operowania symbolami wynika z doskonałej znajomości tradycji, która posługiwała się podobnym językiem. Ale autor nie jest niewolnikiem przeszłości. Panuje nad tym językiem. Starym obrazom nadaje życie i tchnie w nie nowego ducha. Widać, że ta zdolność posługiwania się symbolami wynika z jakiegoś niezwykłego doświadczenia.

Jego symboliczny język kieruje się swoistymi prawami i regułami, które trzeba poznać. Jest to zagadnienie należące do krytyki języka. Różni się ono jednak od analizy stylistycznej, a także od analizy form i gatunków literackich. Dobór elementów języka, dokonywany przez autora, jest niezależny od gatunku literackiego i stylu. Dlatego poprawna interpretacja nie może poprzestać na ustaleniach dotyczących stylu i gatunku, żeby następnie wziąć pod uwagę rządzące nimi prawa i na tej podstawie odczytać zamierzenia autorów. Musi ona również stosować w sposób elastyczny zróżnicowane metody, zależnie od elementów, których obecność wykryje w języku, jakim posługiwali się autorzy. Każdy „język” jest narzędziem wyrazu, odpowiednim do przekazania prawdy objawionej, której nosicielem jest Pismo Święte, ale każdy wyraża tę prawdę innymi środkami i według właściwych sobie praw.

Proszę zilustrować to przykładami

Prosty przykład pozwoli lepiej uchwycić tę myśl. W Apokalipsie wszystkie „listy do siedmiu Kościołów” (Ap 2-3) kończą się obietnicą daną „zwycięzcy”, poddanemu wielkiej próbie, o ile pozostanie wierny aż do śmierci. Myśl o wspólnocie z Bogiem w Chrystusie zawarta jest w podtekście wszystkich kolejnych form, jakie przybiera obietnica. Ukazują się coraz to inne jej aspekty, zależnie od występujących symboli, które z kolei należą do różnych „języków”. Spożywanie „owocu z drzewa życia, które jest w raju Boga” (Ap 2,7), należy do języka mitycznego. Obrazy otrzymywania „manny ukrytej” (Ap 2,17), uczestniczenia we władzy Chrystusa, który „rózgą żelazną” rządzi narodami" (Ap 2,26-28; por. Ps 2,8-9), posiadania wypisanego na sobie imienia Jeruzalem Niebieskiego (Ap 3,12) należą do języka figuralnego i nawiązują do instytucji Izraela. Język analogiczny widać w słowach obietnicy Pana: „Oto stoję u drzwi i kołaczę; jeśli ktoś posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (Ap 3,20). Według języka mitycznego drzewo życia daje pokarm, który pozwala uczestniczyć w życiu samego Boga. Podobnie jest także w wypadku manny w języku figuralnym (por. J 6,31-33.58). Również uczestnictwo w królewskiej władzy Chrystusa zakłada ścisłą łączność z Nim, ponieważ zwycięzcy dane będzie zasiąść z Chrystusem na tronie, podobnie jak On sam zasiada z Ojcem na Jego tronie (Ap 3,21). Wejście do Jeruzalem Niebieskiego przynosi ze sobą udział w Imieniu Boga i w „nowym imieniu” Chrystusa (Ap 3,12). Wreszcie zasiadanie do stołu z Jezusem (już na ziemi znak wspólnoty) stało się w Kościele znakiem zjednoczenia z Chrystusem zmartwychwstałym. Te doświadczenia, przeżywane już na ziemi, osiągną pełny wymiar w życiu wiecznym.

Wielość elementów symbolicznych wymaga więc także różnorodnych metod, aby dotrzeć do treści danego „języka”. Dotykamy tutaj bardzo ważnego problemu, który R. Bultmann sformułował w sposób niezadowalający i nieprawidłowy, przeciwstawiając język mitologiczny dawnych autorów współczesnemu językowi „naukowemu” i proponując przeprowadzenie „demitologizacji” wszędzie tam, gdzie język wiary ucieka się do symbolu. Uznaje on jednak pewną wartość języka analogicznego tam, gdzie Nowy Testament mówi o Bogu jako osobie lub Ojcu. W rzeczywistości sytuacja jest o wiele bardziej złożona, a demitologizacja może oznaczać interpretację języka mitycznego, a nie odrzucenie ukrytej w nim treści. R. Bultmann nie docenia znaczenia i siły symbolu w życiu wiary. Symbol nie jest jakąś skorupą, który bezwzględnie należy odrzucić po ustaleniu jego znaczenia. Trzeba pamiętać, że w symbolu zawarte są pewne elementy, których nie oddamy nigdy w pełni posługując się językiem „naturalnym”. W symbolu bowiem kryje się pewna rzeczywistość nieprzekazywalna.

Według Nowego Testamentu Bóg przyobiecał nam udział w nowej egzystencji. Autorzy nie wahają się mówić o tym, przeznaczonym dla nas uczestnictwie za pomocą różnych symboli. Musimy je wziąć pod uwagę. Interpretacja tekstów jest wówczas wierna, kiedy uwzględnia wszystkie elementy zachowując to, co nasuwają występujące w nich symbole. Nie można pozbawiać ich pewnej treści przez nadmierne uduchowienie, gdyż dojdziemy do absurdów teologii negatywnej, głoszącej całkowitą niewiedzę co do życia pozagrobowego. Nie można jednak wpadać w drugą skrajność i dosłownie interpretować teksty, gdyż doprowadzi to do różnych wypaczeń, np. millenaryzmu. Autentyczna interpretacja teologiczna jest jak przejście grzbietem górskim między dwoma przepaściami.

Czego należy zatem szukać w symbolach?

W wizjach apokaliptycznych każdy szczegół ma tylko znaczenie symboliczne. Autor, opisując szczegółowo to, co zostało mu objawione, nie chciał jedynie przedstawiać obrazu, np. Bestii o siedmiu głowach i dziesięciu rogach, Syna Człowieczego z mieczem wychodzącym z ust, baranka mającego siedem oczu itd. Czytając na przykład opis „Bestii wychodzącej z morza, mającej dziesięć rogów i siedem głów, a na rogach jej dziesięć diademów, a na jej głowach imiona bluźniercze” (Ap 13,1), nie mamy wyobrażać sobie tego potwora, ale jedynie pytać o treść, jaką niesie. Każdy ze szczegółów w wizji apokaliptycznej trzeba rozumieć w sposób symboliczny, tzn. wyrażający duchową treść. Św. Jan w pewnych wypadkach sam podaje symboliczne znaczenie. Gwiazda oznacza anioła, świecznik – gminę kościelną (Ap 1,2), siedem zapalonych lamp – siedem duchów Bożych (Ap 4,5; por. 5,6), wąż starożytny – „diabła i szatana” (Ap 12,9), siedem głów Bestii – prawdopodobnie siedem wzgórz rzymskich albo siedmiu rzymskich cesarzy (Ap 17,9-10), szata świecąca białością – dobre uczynki wierzących (Ap 19,8).

W wielu wypadkach autor przypuszcza, że czytelnik wie, jaka jest symboliczna treść obrazu. O ile jednak ta treść była dobrze znana pierwszym czytelnikom Apokalipsy św. Jana, to dziś apokaliptyczne obrazy są dla nas przeważnie niezrozumiałe albo mało zrozumiałe. W niektórych wypadkach domyślamy się, jaka jest treść na podstawie Starego Testamentu i ówczesnych pism. Na przykład wizja Syna Człowieczego (Ap 1,13-16) mówi o tym, że Chrystus jest kapłanem i królem. Jego kapłańską władzę symbolizuje długa szata; królewską – złoty pas; białe włosy wskazują na życie wieczne; blask oczu mówi o Jego dokładnej znajomości wszystkiego; stopy z cennego kruszcu wskazują na Jego stałość. Siedem gwiazd symbolizuje siedmiu aniołów gmin kościelnych, a fakt, że Syn Człowieczy trzyma je w dłoni, mówi, iż ma On nad nimi pełną władzę. Miecz wychodzący z ust Syna Człowieczego – to rozkazy wypowiedziane przeciwko tym wiernym, którzy nie postępują zgodnie z nauką Chrystusa.

Musimy jednak pamiętać, że cały szereg symbolicznych szczegółów pozostanie dla nas zagadką przy obecnym stanie wiedzy na temat symboliki biblijnej. Symbolika jest jeszcze ciągle zbyt mało znanym działem egzegezy.

Czy można podać ogólną zasadę interpretacji Apokalipsy św. Jana?

Zasadnicza trudność w interpretacji Apokalipsy św. Jana  nie sprowadza się w zasadzie do kłopotów z rozszyfrowaniem poszczególnych symboli, chociaż w dalszym ciągu panuje niepewność, np. nie wiemy dokładnie, kogo oznacza pierwszy z czterech jeźdźców Apokalipsy? Według jednych egzegetów jeździec na białym koniu jest Antychrystem, zaś dla innych Chrystusem. Jeszcze inni sądzą, że chodzi w tym wypadku o Słowo Boże lub o samego Boga. Kto jest zdolny poznać tajemnicę liczby Bestii – 666? Albo co oznacza okres tysiąca lat, w czasie którego słudzy Boga będą królować z Chrystusem? Pozostają ciągle niejasności w interpretacji symboli. Zasadnicza jednak trudność, związana z wyjaśnieniem Apokalipsy św. Jana, polega na czym innym. Jak ustalić i określić proporcje między różnymi poziomami (płaszczyznami) wizji? Wizje te można umiejscowić na różnych płaszczyznach: historycznej, prorockiej i eschatologicznej, w zależności od tego, czy akcentuje się to, co dotyczy czasów, w których żył wizjoner, czy to, co odnosi się do przyszłych wieków, czy końca świata (eschatologia). Omawiana księga jako list pasterski dotyczy konkretnej sytuacji historycznej, którą trzeba wyjaśnić. Jako proroctwo odsłania bieg aktualnych i przyszłych wydarzeń, a odnosi się także do końca świata.

„Należy się liczyć w Apokalipsie ze znamienną dla profetyzmu swobodą chronologiczną: a) jedna i ta sama wizja może obejmować jednocześnie przeszłość, teraźniejszość i przyszłość; b) zjawisko perspektywy prorockiej nakazuje oględność w rozstrzyganiu o czasie urzeczywistniania zapowiedzi; c) aluzja do dziejów współczesnych autorowi zawarta w jakimkolwiek symbolu nie wyczerpuje jego sensu ponaddziejowego, możliwości jego dalszych realizacji w wiekach następnych”.[1]

Systemy interpretacji różnią się między sobą w zależności od tego, którą z powyższych płaszczyzn akcentują: dzieje współczesne hagiografowi, losy Kościoła w ciągu wieków czy też koniec świata.

To genialne dzieło, jakim jest Apokalipsa św. Jana, wzbudza jednak w nas lęk. Czujemy się wobec niego mali i bezbronni. Zrozumienie tego, co jest treścią całego dzieła i poszczególnych jego części, napotykało dawniej i napotyka dzisiaj na znacznie większe trudności, niż te, z jakimi spotykamy się w wypadku innych ksiąg Nowego Testamentu. Dlatego w ciągu wieków zrodziło się bardzo wiele najróżnorodniejszych systemów interpretacji. Bardzo często egzegeci, niejednokrotnie opierając się na subiektywnych kryteriach, wypowiadali i rozpowszechniali tak wiele opinii nie mających prawie żadnych podstaw, że wytworzył się chaos, w jakim można się zorientować tylko z wielkim trudem.

O co chodzi w wypadku interpretacji alegorycznej Apokalipsy św. Jana?

Niejasność Apokalipsy św. Jana sprawiła, że, czytając ją, ograniczono się do snucia wniosków wyłącznie moralnych i ascetycznych, odnoszących się do życia duchowego wierzących.

Głównym reprezentantem tego kierunku jest Orygenes (+ 253 lub 254). Wszystkie szczegóły Apokalipsy św. Jana interpretował w sposób alegoryczny. W tym natchnionym dziele widział podstawę do ascetycznych pouczeń dla wiernych. Dlatego sądził, że apokaliptyczne obrazy są tylko symbolami cnót czy wad.

Ale wielu uważa, że Apokalipsa św. Jana jest historią Kościoła czasów Domicjana

Treść Apokalipsy św. Jana dotyczy wyłącznie historycznej sytuacji Kościoła w czasach św. Jana Apostoła i odnosi się do prześladowań i prób, które wtedy spadły na Kościół. Zwolennicy takiego tłumaczenia widzą w tej Księdze symboliczny opis ataku na Kościół przy końcu I wieku w następstwie prześladowań Domicjana i konfliktu z judaizmem. Wszystkie symbole są interpretowane jako aluzje do wydarzeń współczesnych autorowi.

Taka interpretacja tej Księgi pojawiła się w XVI wieku i ma do dzisiaj swoich zwolenników, zwłaszcza wśród racjonalistów, którzy widzą w Apokalipsie św. Jana symboliczny opis tego, co przytrafiło się chrześcijanom w cesarstwie rzymskim pod koniec I wieku po Chrystusie.

Ale bardzo wielu widzi w Apokalipsie św. Jana wizję Kościoła i świata w ciągu następnych wieków aż do końca dziejów

Autor Apokalipsy św. Jana kreśli obraz kosmicznej walki pomiędzy dobrem a złem. Choć walka ta trwa tak długo, jak długo będzie istniał ten świat, już dziś wiemy, kto będzie zwycięzcą. Każde wydarzenie w dziejach świata – także i współczesne – jest już włączone w ostateczne zwycięstwo. Apokalipsa św. Jana jest zatem traktowana jako przepowiednia losów Kościoła do końca świata, zapowiedź wielkich wydarzeń i epok w Kościele. Zwolennicy takiej interpretacji Apokalipsy św. Jana upatrują w niej zapowiedź kolejnych epok, przez które będzie przechodził Kościół, przy czym ostatnią epoką, poprzedzającą koniec świata, będzie tysiącletnie królestwo Chrystusa na ziemi w otoczeniu Jego uczniów. Dosłownie rozumieją Ap 20,1-7.

Ta interpretacja przybrała różne formy.

1) Kierunek chiliastyczny albo milenarystyczny. Pogląd ten wyrósł z judaistycznych oczekiwań. Widzi w Apokalipsie św. Jana dzieło prorockie wyznaczające dzieje Kościoła i świata. Zwolennicy chiliazmu (np. św. Hipolit – + 235) spodziewają się przed końcem świata tysiącletniego pełnego panowania Chrystusa Pana nad wszystkim, co istnieje. Sam Chrystus zapoczątkuje na ziemi królestwo mesjańskie, połączone ze zmartwychwstaniem sprawiedliwych i pozbawieniem szatana możności szkodzenia Kościołowi w tym czasie.

2) Interpretacja Joachima z Fiore (mistyk i kalabryjski cysters z XII w.). Stworzył on historiozoficzny system. Według niego Apokalipsa św. Jana przedstawia w ośmiu wizjach kolejne epoki historii Kościoła. Uważał, że sam żyje w piątej epoce. Po szóstej nastąpi wielki atak szatana. Pojawi się pierwszy Antychryst, przedstawiony w Apokalipsie jako siódmy król albo jako siódma głowa smoka. Zostanie jednak zwyciężony. Diabeł utraci na pewien czas zdolność prześladowania Kościoła. Smok zostanie ujarzmiony i wrzucony do przepaści. Ta epoka trwać będzie tysiąc lat. Rozpocznie się epoka wypoczynku (pokoju), zainicjowana nawróceniem Żydów i licznych pogan. Będzie to epoka Odwiecznej Dobrej Nowiny (Ap 14,6) i czas Kościoła duchowego. Pod panowaniem Ducha Świętego rodzaj ludzki żył będzie w pokoju, oczekując nadejścia decydującej i najważniejszej próby, kiedy pojawi się drugi Antychryst. Joachim z Fiore widział pierwszego Antychrysta w papieżu i oczekiwał, że epoka panowania Ducha Świętego rozpocznie się w r. 1260.

Wspominamy tak dokładnie o tej interpretacji, gdyż Joachim z Fiore znalazł w ciągu następnych wieków bardzo wielu zwolenników. Do tej grupy należą ci wszyscy, którzy w różnych epokach proponują podobną interpretację. W Apokalipsie św. Jana odkryto naukę Mahometa, a Reformacja w papiestwie widziała Wielki Babilon. W Antychryście widziano Napoleona, Hitlera, Stalina itd. Luter widział w szarańczy (Ap 9) arian, a w trzech żabach swych przeciwników: Fabera, Ecka i Emsera. W czasach współczesnych widzi się w Apokalipsie św. Jana zapowiedzi wojny nuklearnej.

Taka interpretacja Apokalipsy św. Jana podtrzymywana jest przez różne sekty, które co jakiś czas ogłaszają przewidywaną datę końca świata. Nie można jej przyjąć, nawet w złagodzonej postaci.

Poglądy, wskazujące na bliski koniec świata, są niezgodne z zamysłem Chrystusa, który powiedział: „Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec” (Mk 13,32). Tymczasem wciąż pojawiają się ludzie przekonani o końcu świata i w związku z tym organizujący „krucjaty”. „Szczególnie często i głośno zabierają głos prorocy fatalizmu, którzy ze stojącego przed nami wyzwania czynią źródło lamentu i narzekań. Zalecają rozdzieranie szat, nawołują do praktykowania ascezy i wyrzeczenia jako jedynej skutecznej obrony przed sądem Boga. Szanuję ten pogląd, choć, oczywiście, go nie podzielam. Niepokoi mnie jednak, że prorocy ci starają się uwierzytelnić swoje przekonania w oparciu o tekst Apokalipsy, w której orędziu widzą przepowiednie nihilizmu i katastrof. Nie to bynajmniej pragnie nam przekazać jej autor. Bogata symbolika służy wezwaniu do obudzenia i ożywienia w sobie nadziei. Ta zaś nie idzie w parze z lękiem”.[2]

3) Symboliczna historia Kościoła od Wcielenia do Paruzji

a) Rekapitulacja. W chrześcijańskiej starożytności (IV w.) powstał kierunek zwany rekapitulacją (recapitulatio). Jego podstawową zasadą jest twierdzenie, że różne apokaliptyczne obrazy nie przekazują różnej treści, ale mówią o tym samym, a wnoszą tylko pewne uzupełnienia. Mówią o wycinkach dziejów, mając na uwadze ich całość. Kierunek ten może się poszczycić tym, że akceptował go św. Augustyn, a jeszcze obecnie w katolickiej egzegezie uznaje się jego dużą wartość.

b) Pewni egzegeci współcześni utrzymują, że w Apokalipsie można znaleźć zapowiedzi przyszłych dziejów Kościoła w zasadniczych zarysach. E.B. Allo odkrywa w tej księdze symboliczny opis wielkich etapów historii Kościoła od Wcielenia do paruzji. H.M. Feret uważa, że św. Jan chciał objawić jedynie zasadnicze etapy historii Kościoła i pragnął nas także pouczyć o ewolucyjnym rozwoju tych dziejów.

c) Apokalipsa św. Jana jest jedynie zapowiedzią końca świata. Odnosi się wyłącznie do czasów eschatycznych (ostatecznych). Ta Księga Nowego Testamentu nie zawiera żadnej zapowiedzi, dotyczącej wydarzeń między prześladowaniami rzymskimi a przyszłym i nieokreślonym bliżej czasem Antychrysta. Jest to jedynie zapowiedź końca obecnego świata i nadejścia Wiecznego Królestwa Bożego. Taki pogląd reprezentuje tzw. szkoła eschatologiczna.

Każda ze wspomnianych interpretacji Apokalipsy św. Jana zasługuje na uwagę i odsłania cząstkę prawdy. Ale nie bierze pod uwagę całej treści tej Księgi.

Co to znaczy, że Apokalipsa św. Jana jest księgą pozahistoryczna lub ponadhistoryczna?

Apokalipsa św. Jana zasadniczo rzuca światło na sprawę końca świata, sądu ostatecznego, przyjścia Królestwa Bożego i oczywiście, na historię Kościoła, czyli jest to teologiczna wizja dziejów świata, akcentująca aspekt nadprzyrodzony i religijny dziejów świata. Autor opisuje sytuację Kościoła swoich czasów oraz przedstawia sytuację wspólnoty chrześcijańskiej ostatnich dni. Te ostatnie dni – jego zdaniem – już nadeszły. Stało się to z chwilą, gdy Syn Boży stał się człowiekiem i zstąpił na ziemię. Mamy w tym wypadku ujęcie podobne do tego, które znajdujemy w Ewangelii św. Jana. Ostateczny  etap historii zbawienia już się rozpoczął i dąży jedynie do wypełnienia.

Trzeba uważać, aby nie brać symbolu za opis konkretnej rzeczywistości historycznej. Apokalipsa św. Jana zawiera tylko nieliczne aluzje do konkretnych wydarzeń historycznych. Zawsze należy je oceniać w świetle apokaliptycznego gatunku literackiego, tzn. należy pamiętać, że mają one znaczenie drugorzędne. Sprawą zaś zasadniczą pozostaje ogólny walor symboli, które można odnieść do wszystkich czasów i wszystkich epok.

Autor ujmuje tak głęboko współczesną mu historię, że zdaje się antycypować ewolucję przyszłych dziejów chrześcijaństwa. W tym kryje się prawdziwe proroctwo, którego nie należy rozumieć jako antycypowanej wizji biegu historii według porządku chronologicznego, lecz jako odczytanie w świetle ostatecznego planu Bożego współczesnych autorowi wydarzeń historycznych. Autor umiał dostrzec już w pierwszych prześladowaniach zapowiedź bolesnej, ale równocześnie pełnej chwały przyszłości Kościoła. Dlatego ilekroć Kościół będzie prześladowany i wejdzie w konflikt z państwem, będzie mógł odczytać w Apokalipsie św. Jana swoją historię. W sytuacji Kościoła końca I wieku będzie mógł dojrzeć własny los. Dlatego z wieku na wiek ta Księga Nowego Testamentu pozostaje proroctwem: zapowiedziała wszystko, co się wydarzy.

Dzięki inteligencji św. Jana wydarzenia, które rozegrały się w czasach Domicjana, oświetlają naszą epokę oraz te wszystkie, które jeszcze nadejdą. Hagiograf widział początek nowej epoki, która zrealizuje się w czasie przyjścia Pana. Dzięki wizji poza- i ponadhistorycznej, będącej darem Ducha Świętego, rzucił światło na dzieje Kościoła zanim przekształci się w Niebieskie Jeruzalem. W takiej wizji poza- i ponadhistorycznej nie trzeba doszukiwać się filmu ilustrującego wszystkie wydarzenia w porządku chronologicznym. Kolejne obrazy stanowią różne aspekty tego samego Kościoła rozpatrywanego w jego ziemskim trwaniu. Krwawe prześladowania, uwiedzenie przez Bestię, pełnienie zadania przez dwóch świadków, Kościół w walce ze smokiem i wyrzucony później na pustynię – wszystkie te obrazy mówią jedynie o różnych aspektach tej samej rzeczywistości. Mogą realizować się w różnych etapach historycznych życia Kościoła na ziemi.

Dzieje Kościoła w Apokalipsie św. Jana, a więc przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, niebo i ziemia zlewają się w jedną świetlaną całość. Kto o tym nie pamięta, ten zbłądzi.

***

Wizje Apokalipsy św. Jana należy traktować jako obraz i pytać, jakie jest jego przesłanie. Apokalipsa św. Jana z istoty swej jest eschatologiczna, czyli dotyczy głównie ostatniej fazy walki dobra ze złem i triumfu Chrystusa w Kościele. Ale odnosi się także do Kościoła I wieku oraz czasów następnych.

Punktem wyjścia w zrozumieniu tej księgi Nowego Testamentu jest to, czego od samego początku historii Kościoła doświadczali chrześcijanie. Pamiętali o tym, że Chrystus, odchodząc ze świata, zapowiedział swoje powtórne przyjście. Ale ich codziennym doświadczeniem stały się bolesne doświadczenia. W takiej sytuacji św. Jan napisał księgę, w której wyjaśnił sytuację, w jakiej znaleźli się chrześcijanie a równocześnie podtrzymywał ich na duchu.

Apokalipsa św. Jana została zatem napisana nie tylko dla chrześcijan, którzy żyli w czasach Domicjana, ale dla wyznawców Chrystusa wszystkich czasów aż do końca świata. Ale należy unikać fantazjowania. Nie wolno rozumieć dosłownie tego, co w Apokalipsie św. Jana podane jest symbolicznie, poetycko czy w wizjach. Wiele błędów pochodzi z dosłownego rozumienia obrazów tej Księgi, np. tzw. millenaryzm wziął się z dosłownego rozumienia tysiąca lat królestwa Chrystusa (Ap 20,1-7).

Apokalipsa św. Jana jest wciąż wielkim przesłaniem i zarazem nauką. Możemy czerpać z jej opisów pouczenia, jak zachować się w sytuacjach krytycznych. One zaś wciąż mają miejsce. Jesteśmy atakowani przez negatywne zjawiska, takie jak konsumpcjonizm, hedonizm, egoizm, bierność wobec ludzkiej krzywdy. Nie wywołuje to sprzeciwu. Dostrzega się natomiast obojętność wobec tych wszystkich negatywnych zjawisk.

Także w obecnych czasach wspólnota Kościoła narażona jest na nieustanne ataki. Wciąż w różnej formie trwa prześladowanie wierzących w Chrystusa. Z tego względu chrześcijanie czują się zdezorientowani i zagubieni wobec tego wszystkiego, czemu mają stawić czoło.



[1] A. Jankowski, Apokalipsa Świętego Jana. Wstęp – przekład z oryginału – komentarz (PŚNT 12), Poznań: Pallottinum 1959, s.100.

[2] A. Salas, Apokalipsa. Symbolizm czy rzeczywistość historyczna?, Częstochowa: Edycja Świętego Pawła 2004, s. 30.