Cztery kąty Pana Boga

Grzegorz Brożek

|

Gość Tarnowski 25/2014

publikacja 19.06.2014 00:15

Transfery kościołów. To była dobra decyzja – mówi Teresa zalotyńska z Rzochowa, patrząc na stojący w Parku Etnograficznym w Kolbuszowej stary kościół parafialny. Kawałek naszej diecezji na rzeszowskiej ziemi.

 Przeniesiona i odbudowana w Kolbuszowej z dzwonnicą i ogrodzeniem świątynia z Rzochowa Przeniesiona i odbudowana w Kolbuszowej z dzwonnicą i ogrodzeniem świątynia z Rzochowa
Grzegorz Brożek /GN

W parku w Kolbuszowej 7 czerwca biskup rzeszowski Jan Wątroba poświęcił odnowioną świątynię parafialną z Rzochowa.
 

Kościół w skansenie

– Cieszy się dyrektor Bardan, cieszy proboszcz z Kolbuszowej, konserwatorzy sztuki, radują się wszyscy, którzy przyczynili się do odnowienia świątyni w nowym miejscu. Trzeba się cieszyć, że tak cenny zabytek został ocalony i że nadal będzie służył temu celowi, dla którego pokolenia minione go wznosiły – mówił bp Wątroba, odprawiając Mszę św. w odbudowanym w skansenie kościele. W uroczystości licznie wzięli udział mieszkańcy Rzochowa, którzy nie kryli dumy ze swojej świątyni. – Trzeba było zadbać o ten kościół, żeby nie zginął. Teraz jest piękny – mówi Teresa Zalotyńska. Biskup Jan Wątroba zauważył, że niegdysiejsi użytkownicy drewnianej świątyni mogą mieć mieszane uczucia. Kościół, w którym przyjęli sakramenty, omodlony przez pokolenia, stoi w końcu na obcej ziemi. – Myślę jednak, że większa jest w nich radość, że ta świątynia nie podzieliła losu wielu innych kościołów na Podkarpaciu, które opuszczone popadły w ruinę, czasem spłonęły – uważa bp Wątroba.
 

Dystans na trzy palce

Kwestia przeniesienia starego drewnianego kościoła do skansenu w Kolbuszowej parę lat temu w Mielcu budziła emocje. Najgłośniej wyrażali je ci, których ta sprawa najmniej dotyczyła. Miejscowi parafianie rozumieli sytuację. – Kiedy przyszedłem, budowa nowego kościoła już trwała – mówi ks. Jerzy Ptak, który w Rzochowie proboszczuje od 1995 roku. Po wzniesieniu nowej murowanej świątyni okazało się, że między krawędzią zadaszenia drewnianego kościoła a murem nowego jest w pewnym miejscu zaledwie 30 cm. – W takiej sytuacji jasne jest, że obydwa kościoły z wielu względów nie mogą stać obok siebie – przyznaje ks. dr Piotr Drewniak, diecezjalny konserwator zabytków. Nowy kościół został poświęcony w 2003 roku. – Od tego czasu nie było już w starej świątyni żadnych nabożeństw. Dostaliśmy zgodę biskupa tarnowskiego na przekazanie jej do skansenu – opowiada ks. Jerzy Ptak.
 

Dawna wieś w komplecie

Nie było to takie oczywiste. Skansen miał „na oku” inną świątynię, dużo starszą. Kiedy jednak jej przeniesienie okazało się niemożliwe, zdecydował się pozyskać kościół rzochowski. Decyzja zapadła w 2008 roku. Przenosiny rozpoczęły się w 2010 roku, kiedy konserwatorzy rozebrali obiekt, przewieźli do skansenu i tu go złożyli. W tym czasie rozpoczęły się prace renowacyjne na zewnątrz kościoła oraz te dotyczące jego wyposażenia. – W realizacji tego projektu w różnym stopniu i stadiach projektu zatrudnionych było ponad 20 firm zewnętrznych, projektowych, konserwatorskich budowlanych. W latach 2008–2012 zrealizowaliśmy aż 6 grantów, z czego 5 od ministra kultury i jeden największy, unijny, który finansował 75 proc. przedsięwzięcia – informuje Jacek Bardan, dyrektor Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej. Po co kościół w skansenie? – Chcieliśmy odtworzyć dawną wieś. Aby ten przekaz był prawdziwy, musi być możliwie kompletny. Tu nie wystarczy kilka zagród. Muszą być jeszcze inne obiekty. Mieliśmy już kuźnie, młyny i karczmę, ale brakowało starego wiejskiego kościoła. Dziś już go mamy – mówi dyr. Bardan. Wysiłek konserwatorów i zaangażowanie finansowe widać w dzisiejszej świątyni. Dziś cieszy oko. Wyładniała.
 

Trwała prowizorka

– Stan techniczny starego kościoła nie był najlepszy. W Rzochowie nie miał on choćby podwalin – przyznaje ks. Jerzy Ptak. Fakt, że stopień zachowania nie zachwycał, wcale nie świadczy źle o rzochowianach. Wystawiony w 1840 roku kościół był od początku rozwiązaniem tymczasowym. – Wszystko zaczęło się w pamiętnym 1839 roku, kiedy wzburzone wody Wisłoki zabrały ze sobą stosunkowo młodą, bo wybudowaną zaledwie 15 lat wcześniej świątynię – pisze Jolanta Kozioł w historii rzochowskiej parafii. Wspólnota szybko wybudowała nową, która, jak się wydaje, już wówczas była rozwiązaniem raczej tymczasowym. Są przesłanki, które o tym świadczą. Jolanta Kozioł wylicza brak konkretnego stylu architektonicznego, prostotę i ubóstwo. Dopiero z czasem, kiedy wystawienie świątyni godnej ambicji rzochowian stawało się mało realne, podejmowano konkretne starania o ozdobienie tej już istniejącej. Realne plany wzniesienia murowanej świątyni, „odpowiedniej dla naszej parafii”, pojawiły się już w 1913 r., a materializować zaczęły się w 1991 roku, kiedy zawiązano Komitet Budowy Kościoła, który doprowadził dzieło do szczęśliwego końca.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.