Tarnowski hat-trick

Ks. Zbigniew Wielgosz

publikacja 13.07.2014 03:30

Ks. Wojciech Sola z diecezji tarnowskiej został mistrzem Polski duchowieństwa w szachach w trzech kategoriach.

Ks. Wojciech Sola mistrzem Polski duchowieństwa w szachach Ks. Wojciech Sola mistrzem Polski duchowieństwa w szachach
Ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

W Tarnowie odbyły się 13. Mistrzostwa Polski Duchowieństwa w Szachach. Rozgrywki trwały cały tydzień i odbyły się w trzech kategoriach: szachy błyskawiczne, szybkie i klasyczne. W turnieju uczestniczyło 22 graczy, kapłanów i kleryków z całej Polski. – To rekordowa liczba graczy jak do tej pory. Warto zaznaczyć, że księża z Tarnowa powrócili do rozgrywek po długiej przerwie – i to z takim sukcesem. Podczas turnieju mieliśmy dwie symultany z arcymistrzami Kamilem Mitoniem i Janem Krzysztofem Dudą, najmłodszym, bo 16-letnim mistrzem Europy. Niestety obie symultany przegraliśmy – mówi ks. Krzysztof Domaraczeńko, koordynator mistrzostw. Turniej był okazją do wymiany doświadczeń i rozmów nie tylko o szachach. – To jest jakaś odskocznia od codzienności. Oczywiście pierwsza miłość to Pan Bóg, a druga – szachy. Ta gra, co widzę także po moich uczniach,  kształtują, wychowują człowieka. Grę w szachy można porównać do życia codziennego, także religijnego. Na przykład jest taka zasada w szachach, że pionek dochodzi do linii i jest promocja na inną figurę. Podobnie dzieje się, kiedy dochodzimy do granicy śmierci, przekraczamy ją i wchodzimy w wieczność. Nawet jeśli bylibyśmy tylko pionkami, w niebie otrzymujemy zupełnie inną pozycję. Dalej, w szachach jest tak zwany gambit królewski czy hetmański. Polega on na tym, że ofiarowujemy piona na rozwój akcji na szachownicy. W naszym życiu też potrzebne są poświęcenia, żeby rozwijać się duchowo – wymienia ks. Domaraczeńko.

Zwycięzcą we wszystkich kategoriach, to znaczy w szachach błyskawicznych, szybkich i klasycznych okazał się ks. Wojciech Sola z diecezji tarnowskiej. Ks. Wojciech razem z ks. Jackiem Kupcem wygrali także rywalizację drużynową. – Przygoda z szachami zaczęła się dla mnie w szkole podstawowej. Ktoś w domu mnie nauczył, nie pamiętam już, czy mama, czy tata. Później w szkole podstawowej i średniej chodziliśmy z kolegami do klubu szachowego. Po zdaniu matury i w seminarium prawie w ogóle nie grałem w szachy. Dopiero od trzech lat wróciłem do nich, zacząłem brać udział w jednodniowych turniejach. Prowadzę też w szkole kółko szachowe – mówi ks. Sola. Szachy to dla niego nie tylko rozrywka. – Podobało mi się to myślenie, kombinowanie, jakie posunięcia należy wykonać. Myślę, że pomogło mi to w matematyce, ale i w codziennym życiu. To jest gra dla wszystkich, ale jeśli chce się grać coraz lepiej, trzeba się uczyć i grać z innymi, brać udział w turniejach. Nawet przegrane partie czegoś nowego uczą – podkreśla ks. Sola.