Młody 17-letni chłopak zginął, bo nie chciał zakapować gestapo żołnierzy AK. To tylko drobny epizod w dziejach narodu, ale z takich składa się historia.
Nagrobek Cześka na cmentarzu w Woli Rzędzińskiej
Grzegorz Brożek/Foto Gość
Los Cześka Drwala rozstrzygnął się dokładnie 70 lat temu, w nocy z 3 na 4 sierpnia 1944 roku w podtarnowskiej wsi Wałki.
„Drucik” pruje z okna
Zaczęło się od podjęcia w styczniu 1944 roku przez Armię Krajową operacji przeciw oddziałom niemieckim pod kryptonimem „Burza”. W jej trakcje oddział AK plutonowego Stanisława Kozioła ps. Jeleń decyduje się zaatakować zajęte przez Niemców bloki kolejowe. Mają nadzieję, że dzięki temu uda im się dozbroić. Było to w nocy z 3 na 4 sierpnia 1944 roku. – Atakują bloki 18. i 19. W pierwszym nie było nikogo. W drugim było pięciu Niemców i prawdopodobnie dwie Ukrainki – opowiada Jan Kuta z Woli Rzędzińskiej, historyk swojej małej ojczyzny. Nie udało się z zaskoczenia wziąć bloku. – „Jeleniowi” trudno było się zdecydować na coś, gdyż blok znajdował się na podwyższeniu i dostęp do wnętrza nie był łatwy – wspominał Antoni Furmański, ps. Grom. „Drucik” (czyli kpr. Jan Ciochoń), znany z czasem szalonych pomysłów, proponuje wejście oknem. Wskakuje na parapet, krzycząc: „Hände hoch!”. Kilku podnosi ręce, ale w tym samym czasie „Drucika” trafia kula. – Runął z okna na dół, gdzie pochwycili go koledzy i odnieśli na bok. Z furią ruszono na blok i zdobyto go – padło kilku Niemców – urządzenia sygnalizacyjne zniszczono – dodaje Antoni Furmański.
Czesiek znika w lesie
Tu dopiero zaczyna się udział Cześka. Otóż w nocy z 3 na 4 sierpnia Czesiek Drwal z Wałek miał służbę na bloku. – Chłopiec niczemu niewinny. Miał zbyt ciężkie życie, by angażować się w działalność partyzancką. Miał kilkoro rodzeństwa, a ojciec był chory i miał amputowaną nogę – tłumaczy Jan Kuta. Aby zarobić na życie rodziny, zatrudnił się na kolei. Miał właśnie służbę na jednym z bloków, które zaatakowali żołnierze AK. Tyle że ktoś Cześkowi dał znać, żeby przed 1.00 w nocy może być niebezpiecznie. Chłopak posłuchał i wydał na siebie wyrok. Po tym, jak oddział „Jelenia” zdobył blok 19., zostawiając na polu walki pięciu zabitych Niemców, na drugi dzień zjawiło się gestapo. Znaleźli dom, w którym mieszkał Drwal.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.