Na wysokim poziomie

js/Rafał Monita

publikacja 30.07.2014 11:05

Zakończył się trwający przez cały lipiec szczawnicki festiwal "Muzyka nad Zdrojami".

Koncert "Z pieśni kościelnych Henryka Mikołaja Góreckiego" Koncert "Z pieśni kościelnych Henryka Mikołaja Góreckiego"
arch. org.

Festiwal ma na celu dopełnienie oferty letniej tego pięknego pienińskiego miejsca o koncerty muzyki poważnej na wysokim poziomie, ale z programem tak dobranym, by były miłym zakończeniem wakacyjnego dnia.

Tegoroczny festiwal odbywał się już po raz siódmy i złożyły się na niego cztery różnorodne programy. Festiwal rozpoczął się w Dworku Gościnnym w Szczawnicy koncertem zatytułowanym „Przyjaciele świętego Franciszka”. Pod tym intrygującym tytułem krył się piękny program muzyczno - poetycki zawierający utwory o św. Franciszku i o zwierzętach uzupełniony fragmentami z Kwiatków św. Franciszka oraz wierszami poetów polskich. W programie znalazły się utwory Karola Szymanowskiego, w tym fragmenty cyklu „Rymy dziecięce”, Roberta Schumanna i jego „Scen dziecięcych”, Modesta Mussorgskiego, Beli Bartoka, Grażyny Bacewicz i inne. Scena zaroiła się od zwierząt: był i taniec piskląt w skorupkach i taniec komarów i śpiew kanarka. Artyści: sopranistka Katarzyna Wiwer, na tym koncercie również w roli recytatorki, skrzypaczka - Aleksandra Szwejkowska-Belica, wraz z dziećmi Marysią i Stasiem, również grającymi na skrzypcach oraz pianista Michał Rot znakomicie bawili się konwencją tego koncertu, co rusz wyczarowując nowe nastroje związane z ukazywanymi w muzyce i poezji światami. A były one raz podniosłe, raz żartobliwe, raz poważne, tworząc całość, która trafiła zarówno do dorosłych, jak i dzieci.

Na drugi koncert organizatorzy zaprosili gości do Willi Marta, które to miejsce szczyciło się w historii Szczawnicy tradycjami zdrojowych koncertów już od lat międzywojennych. Wystąpił duet skrzypcowy „Duo Sonore” Ilona Nieciąg i Krzysztof Leksycki oraz krakowska aktorka Marta Grabysz w programie „Leśmian i skrzypce”, zabierając słuchaczy w świat poezji Leśmiana przepojony zapachem malin z „malinowego chruśniaka", z męczącymi we śnie i półśnie Dusiołkami i innymi stworami, zapełniającymi świat w skwarne południe lub duszną letnią noc. Z poezją współgrała muzyka Twardowskiego, Milhauda, Kleine i Bacewicz to zmysłowa, to figlarna to rozleniwiona latem.

Tradycją koncertów festiwalowych jest recital organowy na XIX-wiecznych organach mistrza Falla ze Szczyrzyca, którymi może poszczycić się szczawnicki kościół św. Wojciecha. Tym razem do koncertowania na tym instrumencie został zaproszony organista królewskiej katedry na Wawelu Witold Zalewski, absolwent krakowskiej Akademii Muzycznej. W bardzo harmonijnie skonstruowanym programie znalazły się utwory romantyków: Lemmensa, Francka i Dubois, jak i ojców muzyki organowej, za jakich można uznać Buxehudego i Bacha, którego Toccata i Fuga d-moll ucieszyła licznie zgromadzoną publiczność. Były także kompozycje słynnych polskich kompozytorów – organistów: Mieczysława Surzyńskiego i Mariana Sawy z niezwykłą Fugą Bolero tego kompozytora.

Na finał organizatorzy przygotowali koncert niezwykły. Chórecki Chamber Choir i jego dyrygent Włodzimierz Siedlik byli inicjatorami światowej prapremiery cyklu „Z pieśni kościelnych" Henryka Mikołaja Góreckiego, cyklu skomponowanego przez mistrza w latach osiemdziesiątych, ale wydanego dopiero pośmiertnie. Premiera koncertowa i płytowa tego zbioru miała miejsce w Krakowie w 2013, a CD z tym wykonaniem zostało nagrodzone Fryderykiem. Zespół, który w tym roku odbywa wielkie tournee z programem „Z pieśni kościelnych Henryka Mikołaja Góreckiego” zawitał także do Szczawnicy, gdzie dał koncert porywający. Wspaniałe, sprzyjające akustycznie wnętrze kościoła św. Wojciecha wypełniło się dźwiękiem zespołu wspaniale dobranego, brzmiącego spójnie, z potężną skalą dynamiczną. Mistrzostwo kompozytora połączone z interpretacją chórmistrza Włodzimierza Siedlika dało efekt zachwycający świeżością i głębią z jaką te, znane przecież w dużej większości z kościoła, melodie zabrzmiały, zadziwiając tkwiącą w nich potężną siłą emocji. Owacjom nie było końca.