Pierwszy krok to decyzja

Grzegorz Brożek

|

Gość Tarnowski 35/2014

publikacja 28.08.2014 00:15

Zdrowych mobilizujemy, by stali się darem miłości dla innych. Chorym dajemy nadzieję, pomagamy im postawić duży krok do wyzwolenia – mówi ks. Józef Głowa.

 Rekolekcje to parę dni spotkań, świadectw trzeźwych alkoholików, ich rodzin, abstynentów i oczywiście czas modlitwy Rekolekcje to parę dni spotkań, świadectw trzeźwych alkoholików, ich rodzin, abstynentów i oczywiście czas modlitwy
Grzegorz Brożek /foto gość

Od kilku lat ks. Józef organizuje rekolekcje abstynenckie, które nazywane są „Seminariami uzdrowienia i uwolnienia”. – Ksiądz kieruje, ale tak naprawdę prowadzą je świeccy animatorzy – podkreśla ks. Głowa.

Świadkowie

Wśród nich jest Stanisław, budowlaniec. – Pracowaliśmy pod Bochnią. Szybko się zorientowałem, że w tym domu wódka leje się często. Na drugi dzień częstowano nas, „żeby się lepiej robiło”. Odmówiłem, tłumacząc, że jestem w krucjacie, czyli podpisałem abstynencję – wspomina. Dziwili się, ale uszanowali. Przez parę następnych dni od gospodarza słyszał zaczepki. – Po jakimś czasie powiedział, że też by tak chciał jak ja, nie pić. Przyjechał na rekolekcje. Wyspowiadał się. To było parę miesięcy temu. Byłem u nich 3 tygodnie temu. Na kawie – opowiada. Doświadczeniem dzieli się również Katarzyna. – Jestem dorosłym dzieckiem alkoholika. Po rekolekcjach ewangelizacyjnych podpisałam krucjatę w intencji mojego ojca. Po pół roku zachorował fizycznie, ale nastąpiło uzdrowienie duchowe – mówi. Dziś chce dzielić się doświadczeniem. Udziela się we wspólnocie współuzależnionych Al-Anon. – Trzymam się krucjaty z nadzieją, że moja ofiara być może jeszcze komuś pomoże – dodaje. Pojawia się Marek. Ładne oczy, uśmiech i dużo tatuaży. – Mąż był na samym dnie, siedział w więzieniu i innych zakładach. Jego teściowa modliła się za niego cały czas – informuje mnie Marta, żona Marka. – Ja nie chciałem przestać pić, chciałem iść na dno, nawet się zapić. Bóg miał inny plan – mówi Marek. Dziś jest w AA, Marta w krucjacie. – Decyzja o zaprzestaniu picia to dopiero pierwszy, choć duży krok. Następne są równie trudne – mówią.

Choroba duszy

– To jest tak jak z wysoką gorączką. Najpierw trzeba ją jakoś zbić do normalnego poziomu. Potem szukamy samej choroby, której gorączka jest objawem. Tak samo z alkoholizmem – mówi ks. Zbigniew Guzy, dyrektor kurialnego Wydziału Duszpasterstwa Trzeźwości.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.