Święta adrenalina

gb

publikacja 01.12.2014 09:57

Kilkuset młodych przyjechało z całej diecezji do Dębicy na czuwanie zorganizowane przez siostry służebniczki.

Święta adrenalina Czuwanie było czasem radosnego wyznawania wiary i uwielbienia Jezusa Grzegorz Brożek /Foto Gość

Dlaczego zatytułowano je „Święta adrenalina”?

- Potrzeba nam duchowego zastrzyku, "kopa", żeby obudzić się, by wiara stała się żywa, żeby żyć nie byle jak, ale radośnie naszą wiarą - tłumaczy organizatorka s. Karoliana Buksa, służebniczka dębicka.

Dodaje, że pierwsze w tym cyklu spotkanie to owoc współpracy w ramach duszpasterstwa młodzieżowo-powołaniowego w placówkach zgromadzenia. Na miejscu pomagali zaś członkowie wspólnoty Ruchu Czystych Serc. Czuwanie odbyło się w kościele klasztornym.

Młodzież przyjechała z różnych stron. W większości z ośrodków, w których pracują siostry. Ale także z miejsc, w których ich nie ma, ale do których dotarła informacja o spotkaniu. Byli młodzi z Szebni koło Jasła, Łukowej, Brzozówki, Lisiej Góry, Tuchowa, Czermina z ks. Tomaszem Biernatem, Zawady, Brzeźnicy, Pustkowa, Pogórskiej Woli, Żyrakowa, Tarnowa, Pilzna i Słotowej. Także z Piwnicznej Zdroju i oczywiście, całkiem niemało, z Dębicy . - Piątkowy wieczór, to trzy godziny z Jezusem i dla Jezusa. Cieszę się, że tak wielu przyjechało - mówi s. Karoliana.

Na początku czuwania koncert uwielbienia zagrał zespół „Kerem”. Potem odbyła się adoracja Najświętszego Sakramentu, w czasie której była okazja do spowiedzi. Czas świadectw wypełniła młodzież z Bochni, która mówiła o trudnych doświadczeniach życiowych i poszukiwaniu Boga. Spotkanie zakończyła Eucharystia. - Wiele jest młodzieży, która ma wiarę, ale jest w stanie uśpionym. Trzeba ją budzić. Wiara jest w nich, ale czasem wstydzą się ją wyznawać, albo nie chcą, wygaszają. Trzeba ich budzić - dodaje s. Karoliana.

Michał Bogacz i Przemek Skrukwa przyjechali z Brzozówki koło Tarnowa. - Jest nas 7 osób. Tyle, ile się zmieściło w vanie. Rajmund, diakon z Litwy przyniósł kiedyś plakat spotkania, zapytał czy jedziemy. Wiedzieliśmy, że do Dębicy i na czuwanie, że do służebniczek. Nic więcej. Ale jest fajnie. Zadowoleni jesteśmy. Chcieliśmy zobaczyć, coś nowego, poczuć wspólnotę - mówią.