Betlejemka w Bereście

Gość Tarnowski 51-52/2014

publikacja 18.12.2014 00:15

Kapelan NSZZ „Solidarność”. O śniegu po pas, fałszywym Kuroniu, Matce Bożej, co się tajnymi dokumentami opiekowała, z ks. Ignacym Piwowarskim, „beskidzkim Popiełuszką”, rozmawia 
Grzegorz Brożek

Betlejemka w Bereście Ks. Ignacy Piwowarski, dziś na emeryturze, mieszka w swym domu rodzinnym w Buczu koło Brzeska Grzegorz Brożek /Foto Gość

Grzegorz Brożek: Przez cały stan wojenny i kolejnych 10 lat proboszczował Ksiądz w Bereście koło Krynicy. Plebania w tej miejscowości była ponoć jak Betlejem, w którym chronili się prześladowani w socjalistycznej ojczyźnie?


Ks. Ignacy Piwowarski: Była rzeczywiście azylem. Nie było tak, że u mnie ukrywali się ludzie, ale działacze związkowi spędzali dużo czasu. Krynica była naszpikowana służbami, bo to kurort, pełno partyjnych z wysokiego szczebla. Zatem, gdy trzeba było w regionie Krynicy coś zrobić, zorganizować spotkanie, to przyjeżdżali do mnie. Plebania była duża, drogę było widać z okien. Andrzej Słowik, szef „Solidarności” łódzkiej, z chłopakami ze 2 tygodnie mieszkał. Kaziu Bednarski, jego zastępca, także. Często bywał u mnie Andrzej Gwiazda, który miał żonę z Sądecczyzny. Bywała parę razy Ania Walentynowicz, często Grażyna Bartocha, szefowa „Solidarności” łódzkich włókniarek. Nawet Marian Jurczyk ze Szczecina. Także Jurek Kropiwnicki, Zbyszek Romaszewski, którego zawsze ceniłem, bo bardzo się angażował i zawsze na serio, bywał także. Zawdzięczam mu wiele.


A miejscowi też bywali?


Zjeżdżali się z Gorlic, gdzie w Gliniku trochę patronowałem związkowi. Przyjeżdżali z Nowego Sącza. Traktowali mnie na Sądecczyźnie trochę jak opiekuna duchowego i doradcę. Całe 10 lat. Niektórzy byli bezradni. Wszyscy uczyliśmy się Polski.


To przez tę bliskość z „Solidarnością” nazywali Księdza „Popiełuszką z Berestu”?


Tak mówili miejscowi. Warszawa i ludzie z Polski mawiali „beskidzki Popiełuszko”. Ja nawet nie wiedziałem, ale ciągnęła się mała legenda za mną.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.