Żywi w pamięci

Grzegorz Brożek

publikacja 16.01.2015 09:37

Bp Stanisław Salaterski poświęcił tablice pamiątkowe byłych proboszczów parafii Porąbka Uszewska.

Żywi w pamięci Obok siebie na ścianie świątyni umieszczone zostały tablice ks. Kazimierza Zatorskiego i ks. Czesława Konwenta (na zdjęciu) Grzegorz Brożek /Foto Gość

Uroczystość odbyła się 15 stycznia 2015 roku w kościele parafialnym w Porąbce Uszewskiej. Tablice ks. Kazimierza Zatorskiego i ks. Czesława Konwenta umieszczono w prawej nawie nad konfesjonałem. Zaprojektował je ks. Tadeusz Bukowski.

Ks. prał. Kazimierz Zatorski urodził się w 1908 roku w Żegocinie. Zmarł w roku 2000. W Porąbce Uszewskiej proboszczował w latach 1956 do 1984.

– Troszczył się o kult Chrystusa Eucharystycznego i wiele wycierpiał wtedy z tego powodu m.in. prowadząc procesje Eucharystyczne, które bardzo nie podobały się ówczesnym władzom – mówił w homilii bp Stanisław Salaterski.

W Porąbce szerzył jak mógł kult Matki Najświętszej. Biskup Józef Życiński w liście na 65. lecie kapłaństwa księdza Zatorskiego pisał, że samozaparcie i praktykowane ubóstwo było dowodem miłości, jaką ks. Zatorski darzył Chrystusa i Kościół.

Ks. prał. Czesław Konwent zmarł rok temu, 15 stycznia 2014 roku. Pełnił urząd proboszcza w Porąbce od 1986 do 2001 roku. 

– Potem oddał się posłudze w Diecezjalnym Biurze Pielgrzymkowym realizując treść i pasję życia. Dał się poznać jako ten, który szczególnie kocha Matkę Bożą i chce wszystkich do Niej prowadzić, a mając charyzmat pielgrzymowania, chciał to czynić przez pielgrzymowanie do sanktuariów maryjnych świta – przypomniał postać kapłana bp Stanisław Salaterski.

Irena Klich z Nieczajnej znała ks. Konwenta 20 lat. – Poznaliśmy się na pielgrzymce, na której byłam uczestniczką. Potem zaczęliśmy współpracować w ramach duszpasterstwa pielgrzymkowego – wspomina. Zauważa, że ks. Czesław miał wyjątkowy charyzmat. – Cechowała go niesamowita otwartość na człowieka, zauważanie wszystkich potrzeb tego człowieka, nie tylko duchowych, ale i materialnych. Osobiście wiele razy mi pomógł – wspomina.

Mówi, ze potrafił prowadzić grupy pielgrzymkowe, tworzyć w nich prawdziwą wspólnotę. – Grupa była ze sobą 6-7 dni, a czuliśmy się jak rodzina. Do dziś utrzymuję kontakt z częścią tych, których poznałam w czasie krótkich pielgrzymek – dodaje pani Irena. Był też bez wątpienia tytanem pracy. – Wiem, że potrafił wrócić o północy z zagranicznej pielgrzymki, a następnego dnia o 4 rano zabrać się do pracy – dodaje.

– Mam nadzieję, że tablice będą nam przypominać tych kapłanów, będą nam mówić też o wartościach, które były w ich życiu ważne – dodaje bp Stanisław Salaterski