Mało kto wie, że przez pięć wojennych lat plebania przy bazylice św. Małgorzaty była centrum dowodzenia diecezją lubelską.
W procesji do ołtarza w sądeckiej bazylice
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość
Jest 1939 rok. Niemcy zajmują Lublin, w mieście aresztują m.in. bp. Mariana Fulmana i jego współpracowników. Pasterz zostaje skazany na śmierć, ale okrutny wyrok okupanci zamieniają na obóz koncentracyjny. Biskup zostaje z niego uwolniony, nie może jednak powrócić do Lublina i swojej diecezji. Hitlerowcy nakazują jego internowanie w Nowym Sączu i zgadzają się, by miejscem pobytu więźnia była plebania przy kościele św. Małgorzaty. – Przez pięć lat, od 1940 do 1945 roku, ta plebania stała się nie tylko mieszkaniem uwięzionego biskupa, ale centrum administracyjnym i liturgicznym diecezji lubelskiej. Stąd potajemnie kierował diecezją lubelską, a nawet jako biskup spełniał swoje najważniejsze czynności, czyli wyświęcił kapłanów – opowiada abp Budzik.
Sala na górze
Biskup Fulman opuścił Nowy Sącz wkrótce po wyzwoleniu, 9 lutego 1945 roku. Powrócił do Lublina, jednak wojenna tułaczka i codzienne trudy nadszarpnęły jego zdrowie. Umiera w tym samym roku i zostaje pochowany w krypcie archikatedry św. Jana w Lublinie. Blisko 20 lat po jego śmierci do drzwi plebanii przy sądeckiej farze puka starszy już mężczyzna.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.