Anioł dobroci

ks. Zbigniew Wielgosz

publikacja 22.02.2015 04:00

W Nawojowej, rodzinnej miejscowości bł. s. Julii Rodzińskiej, wspominano 70. rocznicę jej śmierci.

Fragment przedstawienia Fragment przedstawienia
S. Julia była wytrawnym pedagogiem, uczyła m.in. w Wilnie
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

Nawojowa to rodzinna miejscowość bł. Julii Rodzińskiej, dominikanki, która zginęła 70 lat temu w niemieckim obozie koncentracyjnym Stutthof.

– Kult bł. s. Julii jest coraz bardziej żywy w naszej parafii. W każdy drugi wtorek miesiąca mamy nabożeństwo do niej, na które przychodzi wielu parafian. W Nawojowej zachowała się część domu rodzinnego błogosławionej, dawna organistówka. Mamy też jej figurę przy drodze na cmentarz. Odnotowujemy już łaski wyproszone za wstawiennictwem bł. Julii – mówi ks. proboszcz Henryk Madziar.

W rocznicę śmierci s. Julii w kościele parafialnym w Nawojowej została odprawiona Msza św. pod przewodnictwem ks. prał. Jerzego Jurkiewicza, kustosza sanktuarium Przemienienia Pańskiego z Nowego Sącza i bazyliki św. Małgorzaty. Koncelebrowali ją proboszcz parafii i kapłani pochodzący z Nawojowej. Razem z parafianami modliło się kilkadziesiąt sióstr dominikanek, które przyjechały na uroczystość z całego regionu.

– Dla nas, sióstr, bł. Julia jest przykładem osoby konsekrowanej z wielkim sercem wobec ludzi, wobec dzieci. Była świetną nauczycielką, pełną życzliwości w kontaktach z ludźmi, osobą odważną, dobrą, miłosierną – mówi s. Julietta Homa.

Eucharystię poprzedziło misterium o bł. Julii w wykonaniu dzieci i młodzieży z parafii.

– Stasia Rodzińska, później s. Julia, była osobą bardzo pobożną, szczerą, otwartą, wyróżniała się prostotą, ciepłem, dobrem, którym potrafiła się dzielić się z ludźmi. O jej świętości nie mówi tylko ostatni etap życia w obozie, ale cała jej posługa, całe jej życie oddane Bogu i człowiekowi. Całe jej życie było ciężkie, bo wcześnie straciła rodziców, ale nigdy nie odwróciła się od Boga. Bł. Julię poznajemy przez nabożeństwa w kościele parafialnym, mówimy o niej na katechezach. Myślę, że wszystkie młode dziewczyny się do niej modlą. Chciałabym być taka jak ona – otwarta i spontaniczna, a zarazem delikatna i subtelna – mówi Karolina Gniewek.