Konfesjonał to nie sala tortur

Gość Tarnowski 09/2015

publikacja 26.02.2015 00:15

O rachunku sumienia i dobrej spowiedzi z ks. Januszem Adamczykiem, rekolekcjonistą „Arki” w Gródku nad Dunajcem i spowiednikiem, rozmawia Grzegorz Brożek.

Ks. Janusz Adamczyk Ks. Janusz Adamczyk
Grzegorz Brożek /Foto Gość

Grzegorz Brożek: Przyjeżdżający na rekolekcje spowiadają się?

Ks. Janusz Adamczyk: W trakcje rekolekcji nawet 80 uczestników korzysta tu z sakramentu pokuty. Poza tym przyjeżdżają spowiadać się inni, którzy kiedyś tu byli.

Jesteśmy jako penitenci dobrze przygotowani do spowiedzi?

W czasie zamkniętych rekolekcji, nawet krótkich, trzydniowych, jesteśmy w stanie dobrze przygotować do tego sakramentu. Zaletą tego miejsca jest to, że mamy czas i spokój. Rachunek sumienia omawiamy długo, rozwiewamy mity dotyczące wyznawania grzechów. Przekonujemy, że konfesjonał jest miejscem spotkania z Bożym miłosierdziem, a nie miejscem kaźni. Sama spowiedź najczęściej odbywa się twarzą w twarz, jest otwartą rozmową. Takie spotkania bywają trudne, ale są początkiem głębokiej, szczerej spowiedzi.

Do wiernych w parafiach trafiły właśnie pomoce dla jego przeprowadzenia rachunku sumienia.

Zdarza się że ludzie spowiadają się starymi, wyuczonymi od dzieciństwa formułkami. Jeżeli robią rachunek sumienia, to nie tak rzadko czynią to korzystając z książeczki pierwszokomunijnej dziecka. Tymczasem rachunek sumienia inaczej musi wyglądać u dziecka, dorosłego, małżonka czy osoby samotnej. Musimy mieć szersze spojrzenie na spowiedź.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.