Gdybym zainwestował chociażby w drabiny...

ks. Zbigniew Wielgosz

publikacja 25.04.2015 09:16

W święto św. Marka rolnicy modlą się o dobre plony. Modlitwa potrzebuje jednak ludzkiej mądrości.

Podczas konkursowej kontroli Podczas konkursowej kontroli
Eugeniusz Tadel z Małopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego jest specjalistą w dziedzinie "rolniczej chemii"
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

W regionie trwa ogólnopolski konkurs „Bezpieczne gospodarstwo”, którego organizatorami są Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, KRUS, Państwową Inspekcję Pracy oraz różne instytucje, organizacje i instytuty naukowo-badawcze działające na rzecz poprawy bezpieczeństwa pracy w gospodarstwach rolnych, wreszcie producentów maszyn i urządzeń rolniczych.

– Przede wszystkim zależy nam na prewencji, zapobieganiu wypadkom, żeby praca w rolnictwie była bezpieczna – mówi Robert Rybak, główny specjalista w KRUS placówka w Tarnowie.

Konkursowa komisja zwraca uwagę na ład i porządek na podwórzu, w zabudowaniach, na stanowiskach pracy. Sprawdza pod kątem bezpieczeństwa stan budynków, w tym schodów i używanych drabin oraz urządzeń i instalacji elektrycznych.

– Badamy, czy maszyny i urządzenia używane w gospodarstwie mają osłony ruchomych części, czy są podpory, barierki i inne zabezpieczenia – wylicza Robert Rybak.

Sprawdzane są również stan maszyn, warunki bytowania zwierząt, jak są stosowane i przechowywane środki ochrony osobistej, jak przechowuje się środki ochrony roślin.

– Ważna jest jakość sprzętu do opryskiwania roślin. Ponadto operator powinien mieć szkolenie, które musi co pięć lat odnawiać i prowadzić ewidencję zabiegów – mówi Eugeniusz Tadel z Małopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego.

Do konkursu zgłosili się m.in. Mariusz i Jadwiga Kiwiorowie z Adamierza, którzy gospodarują na 50 hektarach, uprawiając zboża. O tym, że bezpieczeństwo jest ważne, pan Mariusz przekonał się na własnej skórze w 2001 roku.

– Spadłem z drabiny, która była, jaka była. Złamałem nogę, pół roku miałem z głowy. Dziś mam drabiny aluminiowe, koszt takiej drabiny to 600, 700 złotych, a jakość bezpieczeństwa już zupełnie inna. Gdybym wtedy zainwestował chociażby w drabiny, nie straciłbym tyle cennego czasu – wspomina rolnik.

Od czasu pierwszego startu w konkursie wiele zmieniło się w jego gospodarstwie pod względem bezpieczeństwa pracy. W gospodarstwie Mariusza i Jadwigi część mieszkalna i rekreacyjna gospodarstwa jest wyraźnie oddzielona od zabudowań i parku maszyn.

– To bardzo ważne, zwłaszcza jeśli chodzi o bezpieczeństwo dzieci, które nie powinny mieć wstępu do części „roboczej” gospodarstwa, żeby na przykład się tam bawić – podkreśla Andrzej Kizior, młodszy inspektor PIP.