Przez długie lata, żyjący żołnierze Armii Krajowej mówili o tym, co ich łączy: „sprawy szczawskie”. W Szczawie ich serce biło dla Boga i ojczyzny.
Młodzi są dziś siłą Szczawy
Grzegorz Brożek /Foto Gość
W 1944 roku, w ramach akcji „Burza”, zorganizowany został 1. Pułk Strzelców Podhalańskich Armii Krajowej, w sile ponad tysiąca żołnierzy, który operował na obszarze Podhala i Gorców. Pod Wielkim Wierchem nad Szczawą była kwatera dowództwa pułku. – Szczawa wtedy położona była „za górami, za lasami”. Dosłownie. Leżała na uboczu, z dala od szlaków komunikacyjnych, pośród gór i lasów – mówi ks. Leon Królczyk, proboszcz ze Szczawy. Po rozwiązaniu oddziału i zakończeniu wojny partyzanci przychodzili do zagubionej w lasach Szczawy nadal, ponieważ tam służba bezpieczeństwa nie miała ich tak bardzo na oku.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.