Święty Graal wśród militariów

Beata Malec-Suwara

publikacja 02.10.2015 21:35

W głębi lasu pod Dobryninem odkopano najważniejszy fragment rakiety V2 z okresu II wojny światowej - cud ówczesnej techniki.

Roman Rusin (w środku), syn płk. Aleksandra Rusina, dowódcy oddziału partyzanckiego z II wojny światowej, żołnierza AK i WiN Roman Rusin (w środku), syn płk. Aleksandra Rusina, dowódcy oddziału partyzanckiego z II wojny światowej, żołnierza AK i WiN
Mateusz Surman

Już teraz można go zobaczyć w Parku Historycznym w Bliźnie.

Tajemnicę sprzed 70 lat, czyli miejsce, gdzie znajdują się szczątki rakiety, ujawnił Roman Rusin, syn płk. Aleksandra Rusina, dowódcy oddziału partyzanckiego AK na tym terenie.

- Ojciec najpierw prowadził działania dywersyjne, ale później, kiedy przeniesiono poligon do Blizny, otrzymał rozkaz, aby przeprowadzać akcje wywiadowcze - wyjaśnia R. Rusin. Niemcy wówczas w poddębickiej Bliźnie prowadzili prace badawcze nad bronią V1 i V2. Partyzanci podczas jednej z akcji zauważyli wystrzeloną z poligonu rakietę, która rozpadła się w powietrzu na części. Jedna, ta, o której dzisiaj jest bardzo głośno, poleciała w las na teren bagnisty i tam ugrzęzła.

- Ojciec z partyzantami natychmiast udali się na te miejsca, ukryli elementy rakiety i zabezpieczyli - opowiada . Rusin.

W 1944 roku do domu rodzinnego Rusinów przyjechała międzynarodowa komisja - Amerykanie, Anglicy, Francuzi w towarzystwie Sowietów. Wtedy płk Aleksander Rusin wskazał miejsce upadku tylnej części rakiety. Zapakowali na ciężarówkę większość elementów, reszty nie dociekali i dzięki temu pozostała.

Ta reszta to najważniejszy fragment - jak sądzą pasjonaci militariów - wyjątkowego egzemplarza Wunderwaffe - "cudownej broni" Hitlera, która miała zmieść z powierzchni ziemi Londyn, Paryż i Moskwę. Nigdy jednak go nie odnaleziono, wiadomo tylko, że istniał.

Płk A. Rusin nigdy nie ujawnił miejsca, w którym znajdował się ten militarny Święty Graal, choć nosił się z takim zamiarem. - Krótko przed śmiercią dał mi pewne dyspozycje, że jeżeli uznam, iż dotrą do mnie właściwi ludzie i może w Bliźnie powstanie jakieś muzeum, to mogę wskazać im to miejsce. I tego roku wiosną dotarli do mnie tacy miłośnicy historii - mówi R. Rusin.

Wśród nich był Mariusz Mazur z sekcji historycznej Aeroklubu Mieleckiego. Odkąd sprawa tutejszego V2 wyszła na jaw, jego telefon niemal nie milknie. Wydobyto bowiem przód rakiety, zawierający urządzenia sterujące, radiowy odbiornik do urządzeń sterujących, system naprowadzania - rewolucyjny technicznie, jak na tamten czas.

Wszystkie elementy V2 można zobaczyć w Parku Historycznym w Bliźnie. - Już teraz nasz nowy eksponat, choć zostanie jeszcze poddany czyszczeniu i konserwacji, cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem pasjonatów - mówi Wiesław Jeleń z bliźnieńskiego muzeum.