Ojciec, czyli tchórz?

ks. Zbigniew Wielgosz

Ojcowie przestali być widoczni, namacalni, prawdziwi. A wraz z tym przestali być wzorami siły, odwagi, choć tak naprawdę muszą być często bardziej odważni i silniejsi za granicą niż gdyby pracowali blisko domu.

Ojciec, czyli tchórz?

Zdarzyło mi się być na roratach… ??? Bo zwyczajnie odprawiam Mszę św. rano, a w mojej rodzinnej parafii Eucharystia o Matce Bożej jest akurat wieczorem. Ale dziś się udało.

Ksiądz na kazanie wywołał dzieci z ławek i zadał im pytanie, czy znają jakąś najbardziej odważną osobę.

I zaczęła się kanonada! - Ironman! - powiedział stanowczym głosem jeden chłopiec. - O matko, a co to takiego? - zapytał zdziwiony ksiądz.

Dalej było już tylko gorzej. Więc piłkarz! Józef Piłsudski! Papież! Pan Bóg! Pan Jezus!

Ale ksiądz nie dawał za wygraną i zaczął wiercić dzieciakom dziurę w brzuchu. - No, ale wiecie, chodzi mi o taką osobę, która jest najbliżej was, którą bardzo dobrze znacie, a która zwyczajnie jest najodważniejsza na świecie… - wymieniał kaznodzieja. Cisza. I to głucha.

- No, kto to taki? - zapytał w końcu dramatycznie kapłan.

I wreszcie padła dobra odpowiedź, którą miałem cały czas na ustach, ale nie wypadało mi krzyczeć z drugiego końca kościoła. - To mój tato - powiedziała jedna z dziewczynek.

Kilkadziesiąt dzieciaków nie potrafiło zobaczyć w swoich ojcach kogoś odważnego. Może zniknęły już te czasy, kiedy w przedszkolu i w pierwszych latach szkolnych licytowało się, czyj ojciec jest najodważniejszy, najsilniejszy, najmądrzejszy…

Myślę, że zniknęły z tego prostego powodu, że prawdziwych ojców wielu dzieci nie ma. Wyjechali za granicę, na wielomiesięczne delegacje. Inni wycofali się, zniechęceni lub stłamszeni głupotą bezbożnego feminizmu, pułapką tak zwanej równości, utopii partnerstwa…

Ojcowie przestali być widoczni, namacalni, prawdziwi. A wraz z tym przestali być wzorami siły, odwagi, choć tak naprawdę muszą być często bardziej odważni i silniejsi za granicą, niż gdyby pracowali blisko domu.

Nie wiem, może dramatyzuję, ale chyba coś na rzeczy jest. Dzieci - dzięki także polskim rządom różnej maści - straciły jedyną w świecie możliwość - poznania naprawdę superbohaterów.