Jak Pan Bóg siły daje, to trzeba korzystać

Beata Malec-Suwara

publikacja 08.01.2016 09:30

W pani Rozalii, 90-letniej hafciarce z Bytomska, więcej jest woli życia i chęci działania niż w niejednym nastolatku.

Rozalia Mrugacz z Bytomska, mimo że się już dość w życiu napracowała, nie marnuje ani chwili ze swojego życia Rozalia Mrugacz z Bytomska, mimo że się już dość w życiu napracowała, nie marnuje ani chwili ze swojego życia
Beata Malec-Suwara /Foto Gość

Wydawałoby się, że dość się już w życiu napracowała. Jej mąż zmarł ponad 35 lat temu, kiedy jeszcze syn i córka byli na studiach. Rodzinę utrzymywała z rolnictwa i parała się chałupnictwem, w ramach którego szyła rękawice.

- Czasami jeszcze świt się nie zaczął, jak ona wychodziła w pole już coś dłubać, żeby się z pracą wyrobić - wspomina jej córka Danuta Mrugacz. Zdarzało się, że sama ciągnęła za sobą brony, bo nie było konia.

Dziś pani Rozalia, mimo swoich 90 lat i przebytego 8 lat temu udaru, całymi dniami haftuje, z przerwami na pacierze i posiłki.

- Jak Pan Bóg jeszcze troszkę siły daje, to trzeba korzystać - mówi 90-latka. - U mnie czas bardzo ucieka, a śmierć czeka. Umówiłam się z nią, że nie przyjdzie, póki tego nie skończę - dodaje, wskazując na przygotowane już kolejne tkaniny do wyhaftowania.

Ulubiony obraz pani Rozalii - św. Jan Paweł II tulący się w ramionach Matki Bożej   Ulubiony obraz pani Rozalii - św. Jan Paweł II tulący się w ramionach Matki Bożej
Beata Malec-Suwara /Foto Gość
Wyhaftowała już ich dziesiątki. Każdy to miesiąc mozolnej pracy. Trudno już igłą trafić we właściwe miejsce, ale pani Rozalia cierpliwie próbuje do skutku. Obdarowuje haftami rodzinę, znajomych, sąsiadów. Modli się także gorliwie za nich. Kilka godzin dziennie.

- Wieczorne pacierze trwają ze dwie godziny. Modli się na dwóch różańcach. Kiedy skończy którąś z części na jednym, wyciąga wtedy drugi - wyjaśnia pani Danuta.

Kiedy się już położy, nie może zasnąć, więc też się modli. - Czasem pytam Pana Boga, dlaczego nie pozwala mi spać - mówi, na co jej córka odpowiada: - Może chce, żebyś się dalej modliła. - Ale co z takiej modlitwy, skoro już wszystko mi się myli...

Ale choć się myli, Panu Bogu miła jest jej modlitwa i jej wysłuchuje. Kiedyś panią Rozalię poprosiła o nią koleżanka córki, mająca problemy z donoszeniem ciąży. Modły trwały ponad rok, dłużej niż ciąża, bo - jak zauważa 90-latka - trzeba było Panu Bogu jeszcze podziękować za to, że wszystko dobrze się skończyło.

Więcej o pani Rozalii będzie można przeczytać w papierowym wydaniu "Tarnowskiego Gościa" nr 3/2016, który ukaże się na niedzielę 17 stycznia.