Kłamstwa w Sufczynie

ks. Zbigniew Wielgosz

publikacja 12.01.2016 11:09

Była intryga, bezdomny z niewidzialnym psem i najprawdziwsza trumna, ale bez nieboszczyka.

Spotkanie przy trumnie Spotkanie przy trumnie
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

Parafialna grupa teatralna wystawiła w Sufczynie spektakl „Kłamstwo” Marcina Kobierskiego.

Aktorzy przedstawili cztery historie związane z konkretnymi sakramentami i wydarzeniami z życia człowieka.

– Mamy więc akcję, w którą włączony jest chrzest, I Komunia św.,  ślub i pogrzeb – wyjaśniał przed przedstawieniem ks. Łukasz Pawłowski.

Jednak „głównym bohaterem” spektaklu było kłamstwo. – Ono otacza pozostałych uczestników dramatu, zrazu „niewinne”, staje się potem treścią ich życia. Wszystkie relacje rodzinne, międzyludzkie budują na kłamstwie. A ja gram bezdomną, która łączy w całość wszystkie cztery historie i bardzo delikatnie mówię o prawdzie, głoszę ją, wskazuję na potrzebę pojednania, spotkania z Chrystusem. Ukazuję również to, że kłamstwo jest początkiem wszystkich grzechów, a prawda często okazuje się bezdomna, choć szuka swojego miejsca w życiu ludzi – mówi Weronika.

Katarzyna Witek zagrała panią Karnowską, która inicjowała całą intrygę sztuki. – Ludzie mówili mi po premierze, że całe zamieszanie na scenie było przeze mnie. Moja bohaterka to matka, która chce pogodzić ze sobą swoje córki. Wymyśla więc swoją śmierć i swój pogrzeb, na który córki oczywiście przyjeżdżają, ale nie dochodzi do pojednania. Czasem różne wybiegi, które stosujemy, by osiągnąć dobry skutek, nic nie dają. Przeciwnie, brak szczerości, kłamstwa usprawiedliwiane miłością, emocjami czy sytuacją mszczą się na człowieku – wyjaśnia pani Katarzyna.

„Kłamstwo” to właściwie spotkanie czarnych charakterów, każdy z nich miał coś do ukrycia przed innymi. – Nie jest trudno zagrać taką rolę – śmieje się Magdalena Przeklasa. Jej zdaniem nawet najmniejsze kłamstwo ma swoje konsekwencje i wpływa na ludzkie życie. – Ale w mojej scenie było wiele rachunków sumienia, więc człowiek ma szansę spotkać się z prawdą. Nie zawsze jednak ulega jej wyzwalającej sile. Woli kłamać, bo łatwiej – dodaje.

Grupa teatralna istnieje w Sufczynie od niedawna. Ma za sobą już inne poza „Kłamstwem” przedsięwzięcia. – Ja gram pierwszy raz, a to dzięki córce, która została aktorką wcześniej ode mnie – uśmiecha się pani Katarzyna. Dla Magdaleny teatr jest odskocznią od codzienności. – To zupełnie inny świat, ale wejście do niego jest okupione ciężką pracą. Trzeba było pogodzić naukę z próbami, ale było warto – cieszy się aktorka.