Nie z kieszeni, tylko z serca

Grzegorz Brożek

|

Gość Tarnowski 05/2016

publikacja 28.01.2016 00:15

Wielkie dzieła małej wsi. Rok 2010. W maju i czerwcu Ziempniów dwa razy zalewany jest przez powódź. Biskup posyła w sierpniu nowego proboszcza. – Masz wlać w serca ludzi nadzieję – mówi mu. Dziś miejscowi mają jej tyle, że mogliby obdzielić z 10 parafii. grzegorz.brozek@gosc.pl

Powódź z 2010 r. w Ziempniowie Powódź z 2010 r. w Ziempniowie
Grzegorz Brożek /Foto Gość

Jest rok 1900. „Słownik geograficzny Królestwa Polskiego” informuje, że wieś „Ziempniów” podzielona jest na pół rzeką Breń. Liczyła sobie wówczas 511 mieszkańców. Minęło sto lat i w zasadzie nic się nie zmieniło. Wioska dalej leży „daleko od szosy”, na uboczu. Ludzi niemal tyle samo. – Zameldowanych mamy we wsi 550 osób – informuje Agnieszka Ćwięka, sołtys Ziempniowa. Rzeka dalej jest istotnym elementem życia wsi. – W 2010 roku trwały prace przy śluzach na Brniu, kiedy obfite opady wywołały powódź. Umacniali potem te śluzy na szybko, ale rzeka wylała i w maju pół wsi było pod wodą – wspomina Robert Strycharz z Ziempniowa. Zastoisko zrobiło się wtedy w sąsiednim Słupcu. Kiedy w czerwcu próbowali spuścić stamtąd wodę do Wisły, rzeką poszła kolejna fala, która zalała Ziempniów.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.