U nas też się da

gb

publikacja 18.03.2016 15:10

Światowe Dni Młodzieży powodują, że budzi się do życia młodzież w parafiach, do których, mogłoby się wydawać, nie dochodzi świeże powietrze.

U nas też się da Dwa Michały i Marlena, trzon grupy młodzieżowej w Stróżnej Grzegorz Brożek /Foto Gość

Dekanalne czuwanie młodzieżowe w parafii Stróżna zorganizowała miejscowa młodzież, która dopiero od stycznia tworzy sformalizowaną grupę.

- Zaczęło się od tego, że byliśmy na spotkaniach młodzieżowych w Wojnarowej czy Siedliskach. Pomyśleliśmy z kolega, że warto by podobne zrobić u nas, dlaczego mamy korzystać tylko z tego, co robią inni, jak mamy ochotę i siły, by sami coś zorganizować- mówi Michał Kmak, który z Michałem Chronowskim zorganizowali w Stróżnej, liczącej niespełna 900 wiernych, wspólnotę młodzieżową.

- Ona jest potrzebna nam samym, by mieć czas i miejsce by się spotkać, porozmawiać, także o wierze, o życiu, by budować wspólnotę, tworzyć grupę - mówi Michał Chronowski. Obaj panowie mają po 17 lat.

Proboszcz zapalił zielone światło. Podał z ambony informację o pierwszym spotkaniu młodzieżowej wspólnoty.

- Wystawiliśmy się na strzał. Albo nas wyśmieją, albo przyjdą. Przyszli. Na pierwszym było prawie 30 osób, w wieku od 13 do 17 lat - opowiada Michał Chronowski.

Zgłosili chęć przygotowania dekanalnego spotkania. Modlili się wspólnie na drodze krzyżowej i adorowali Jezusa Eucharystycznego. Potem młodzi obejrzeli pantomimę o tym, co ciężarach, którymi są dla każdego z nas grzechy. Po modlitwie odbyło się spotkanie integracyjne w Domu Ludowym, posiłkiem, napojami dla wszystkich.

- Przygotowaliśmy poczęstunek, bo chcieliśmy ugościć tych, którzy do nas przyjadą. Ogłosiliśmy na naszym profilu facebookowym, że zbieramy produkty. Poskładaliśmy się i zakupili resztę rzeczy. Proboszcz dołożył nam to, na co nam brakło. Poszło chyba nieźle? - pyta retorycznie Michał. 

Najlepsze na koniec. Grupę w Stróżnej tworzy połowa młodych z wioski w wieku 13-18 lat. Duża część pozostałej stróżniańskiej młodzieży przyszła na czuwanie.

- Może zobaczą, że da się coś zrobić, że się dzieje, że już jesteśmy, i włączą się w naszą wspólnotę? - zastanawia się Michał Kmak.