Ćwierć wieku na swoim

gb

publikacja 26.03.2016 14:30

Wierni gromadzący się na modlitwę w kaplicy Szczereżu obchodzili 25-lecie jej konsekracji.

Ćwierć wieku na swoim Wnętrze kaplicy w Szczereżu Grzegorz Brożek /Foto Gość

Kaplica w Szczereżu jest tzw. dojazdówką parafii Łącko. – Ludzie chodzili do Czarnego Potoku i do Łącka. Potem Msze były odprawiane w domu u Faronów, aż ludzie wzięli się i postawili tę kaplicę – opowiada Andrzej Kurnyta, ceremoniarz i lektor posługujący w kaplicy. Sprawę budowy zaczął załatwiać ks. Paweł Tyrawski, który skompletował prawie całość dokumentów. – Gdy przyszedłem do parafii, brakowało tylko pozwolenia od Wydziału ds. Wyznań – wspomina ks. prał. Józef Trzópek, emerytowany proboszcz łącki. Jeździł wiele razy w sprawie pozwoleń i zawsze był odsyłany. Wreszcie na jego prośbę pod wydziałem w Sączu stawiło się pół wsi, mnóstwo ludzi z wyraźnym zamiarem, że nie odejdą do chwili, kiedy zgoda nie zostanie wydana. Władza ugięła się i wydała pozwolenie. Był rok 1985.

Kaplicę własnymi rękami, z własnych ofiar, budowali 5 lat. – Świątynia jest miejscem naszego spotkania z Bogiem. Jest znakiem naszej wiary i naszym wspólnym domem. Tu odnajdujemy siebie jako Kościół, żywa wspólnota – mówił Michał Bober, witając w imieniu wspólnoty bp. Andrzeja Jeża, który modlił się z miejscowymi świętującymi rocznicę. Na stałe korzysta ze świątyni ok. 500 osób. Msze św. odprawiane są tu w każdą niedzielę i raz w dzień powszedni w tygodniu. Poza tym wierni zbierają się na majówkach i Różańcach.

Szczereż leży na górze. Do kościoła parafialnego w Łącku jest stąd 6 km. Tę odległość komuniści liczyli niemal z centymetrem w ręku, szukając nieścisłości, kiedy proboszcz podał taką odległość we wniosku. – Daleko i pod górę – uśmiecha się A. Kurnyta. - Za to bliżej Pana Boga jesteśmy – dodaje.