Cztery minuty

gb

publikacja 08.06.2016 13:00

Strażacy z OSP w Korzennej uczą mieszkańców zasad i umiejętności przydatnych w pierwszej pomocy przedmedycznej.

Cztery minuty Na fantomach poćwiczyć można czynności resuscytacyjne Grzegorz Brożek /Foto Gość

- Wyszliśmy z taką inicjatywą, by przy współpracy z parafią zorganizować takie szkolenia warsztatowe dla mieszkańców. Tym bardziej, że mamy wśród nas zawodowca, Janusza Miczołka, który jest ratownikiem medycznym, który na co dzień pracuje na pogotowiu. Poza tym w naszej jednostce 20 strażaków ma przeszkolenia do udzielania kwalifikowanej pierwszej pomocy - mówi Stanisław Wojtarowicz, naczelnik OSP Korzenna.

W jednostce w Korzennej udało się pozyskać niedawno fundusze, na przeprowadzenie szerszych szkoleń z pierwszej pomocy, które zakończone zostały państwowymi certyfikatami. Przeszli je głównie druhowie.

Jednak został sprzęt do szkolenia, m.in. fantomy i ćwiczeniowy defibrylator.

- Wszędzie mówi się, że pierwsze cztery minuty są najważniejsze w przypadku zagrożenia życia i zdrowia. Pomyśleliśmy, że warto spróbować mieszkańców zainteresować tematem, bo słychać też często, że ludzie nie wiedzą lub boją się udzielać pomocy - dodaje naczelnik.

Sali na ćwiczenia udzielił proboszcz z Korzennej ks. Tadeusz Sajdak. - W parę godzin można nauczyć się podstawowych umiejętności i poznać zasady udzielania pierwszej pomocy. Bardzo istotne jest to, aby się nie bać. Strach paraliżuje, pojawia się wtedy, gdy ktoś nie wie, nigdy nie przećwiczył. Po takim szkoleniu, kiedy człowiek choć raz podejdzie do fantoma, poćwiczy na nim masaż serca, siłę i tempo, poćwiczy udrożnienie dróg oddechowych, powtórzy to raz, dwa czy dziesięć, to w życiu strach nie będzie go tak paraliżował - mówi Janusz Miczołek. 

Cztery minuty   Janusz Miczołek z OSP Korzenna pracuje na co dzień w Pogotowiu Ratunkowym Grzegorz Brożek /Foto Gość Jednak by wiedzieć, jakiej pomocy potrzebuje poszkodowany, trzeba rozeznać się w sytuacji i próbować zdiagnowować taką osobę.

- Po pierwsze sprawdzamy czy jest przytomny, czy jest z nim kontakt, czy odpowiada na komendy głosowe. Jeśli nie reaguje na polecenia sprawdzamy bodziec bólowy, czy reaguje jak potrząśniemy. Jeśli się ocknie to dobrze. Jeśli nie, robimy kolejne kroki - tłumaczy Janusz Miczołek.

Co dalej? - Trzy podstawowe sprawy, jeśli chodzi o ratowanie ludzi to kontrola: przytomności pacjenta, oddechu i krążenia tłumaczy Janusz Miczołek. . 

- Po takim podstawowym szkoleniu, warsztatach każda osoba, która je przejdzie będzie wiedziała jak się zachować - mówi Stanisław Wojtarowicz.